Mławianin Robert Szpręgiel – solista Opery Królewskiej w Warszawie – śpiewał od zawsze i marzył o tym, ażeby zostać piosenkarzem. Koncertował m.in.: w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Francji i Japonii. Opowiada o spotkaniach z niezwykłymi ludźmi, takimi jak: Grzegorz Turnau i Zbigniew Wodecki. Wyznaje dlaczego początkowo z operą nie było mu po drodze.
Jak człowiek z małego miasta znalazł się na scenach polskich i zagranicznych?
Jestem rodowitym Mławianinem. Uczęszczałem do mławskich szkół m.in. do I Liceum Ogólnokształcącego w Mławie – absolwent z 1993 r. Do szkoły muzycznej przymierzałem się dwa razy. Raz w wieku 6 lat a za drugim razem 11. Każdorazowo była to nauka gry na akordeonie. Pierwsze podejście zakończyło się niepowodzeniem, gdyż byłem mały i nie potrafiłem udźwignąć trudów nauki. Potem już bardziej świadomie wróciłem do kontynuacji gry na instrumencie,lecz i tym razem nie znalazłem w tym spełnienia. W trakcie trwania nauki okazało się, że będzie otwierany w naszej szkole wydział wokalny. Pan dyrektor Witold Gębicki zaproponował mi „start” na nowym wydziale, znając moje zamiłowanie do śpiewania. Zgodziłem się bez chwili zawahania, bo śpiewałem od zawsze i marzyłem o tym, żeby zostać piosenkarzem. Pamiętam jak przed laty śpiewałem bardzo głośno w kościele, za co dostawałem obrazki. Nie wiem, czy tak się podobało, czy też nagradzano mnie, żebym już przestał ryczeć (śmiech). W każdym razie pamiętam, że krzyczałem straszliwe.
No, ale głos już był…
Tak. Jestem „obciążony” dziedzicznie i to z dwóch stron, ponieważ mama i tata od zawsze śpiewali w domu i poza domem oraz na różnych uroczystościach. Śpiew towarzyszył mi od najmłodszych lat, aczkolwiek miałem dylemat, bo bardzo lubiłem sport – bieganie. W pewnej chwili musiałem wybrać w którą stronę pójść. Odgórny zakaz rodzicielski rozwiązał ten dramat. Rodzice pragnęli, żebym poszedł w stronę muzyki. A ja po krótkim namyśle dołączyłem do tego pragnienia, biorąc je już za wyłącznie moje, co jak się potem okazało było czystą prawdą. Kiedy zdałem maturę nauka na wydziale wokalnym w szkole muzycznej jeszcze trwała. Nie ukończyłem edukacji śpiewaczej w Mławie, ponieważ nie było takiej konieczności. Mogłem iść na studia bez dyplomu szkoły średniej. Tak też zrobiłem. Po skończeniu liceum zdałem egzaminy na Akademię Muzyczną im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Niełatwo było się tam dostać. Na jedno miejsce czekało 12 chętnych, nawet Justynie Steczkowskiej się nie udało (śmiech), ale potem okazało się dlaczego. To po prostu nie było miejsce dla Niej. Ale dość dygresji. Z operą wcale nie było mi tak po drodze. Wcześniej nie chciałem być śpiewakiem operowym, lubiłem śpiewać piosenki. Brałem udział w różnych konkursach regionalnych. Nigdy śpiew klasyczny nie zaprzątał mi głowy. Chciałem być piosenkarzem estradowym. Dopiero z czasem nabrałem szacunku i miłości do klasyki. Choć powiem szczerze, dylemat wyboru pomiędzy operą a śpiewem rozrywkowym pozostał mi do dziś. Łącze to jak umiem, ale czasem bywa trudno pogodzić te dwie stylistyki. To jest trochę takie moje „rozdwojenie”, że nie jestem w stanie skupić się na jednej formie muzycznej. Ciągle „zbaczam” w musical, operetkę czy piosenkę, która jest mi bardzo bliska. Pewnie dla postronnego obserwatora może się to wydawać ciekawym zjawiskiem, to dla mnie jednak bywa poważnym wyzwaniem a także czasami utrudnieniem w pracy.
Jak teraz wygląda Pana droga zawodowa?
Obecnie jestem solistą Polskiej Opery Królewskiej w Warszawie i artystą estradowym. Biorę udział w koncertach patriotycznych, okolicznościowych. Podejmuję takie wyzwania zawodowe, żeby mieć czas dla domu. Pracuję na miejscu z tego względu, że mam żonę i trójkę dzieci. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Unikam długich wyjazdów i kontraktów z instytucjami. Robię wszystko żeby na długo i daleko nie wyjeżdżać z domu, tylko obracać się w środowisku warszawskim i jego okolicach.
Wcześniej współpracował z różnymi zespołami?
Pracowałem w teatrze muzycznym Roma. Była też współpraca dość luźna z Zespołem Artystycznym Wojska Polskiego. Współpracowałem też z Krakowską Operą Kameralną, Teatrem Wielkim w Poznaniu, Filharmonią Lubelską, Słupską, Zamojską oraz Operą Bałtycką w Gdańsku. Jeszcze wcześniej po opuszczeniu teatru Roma – przez 14 lat – pracowałem w Warszawskiej Operze Kameralnej. Tam rozwinęło się moje zamiłowanie do śpiewu klasycznego. Od trzech sezonów jestem solistą Polskiej Opery Królewskiej Warszawie.
Jako śpiewak odwiedzał Pan wiele krajów?
Z koncertami i spektaklami teatralnymi odwiedzałem takie kraje, jak: Niemcy, Austria, Szwajcaria, Francja, Hiszpania, Słowenia, Japonia. Szczególnie mocno utkwiła mi w pamięci właśnie Japonia. To dla mnie zupełnie inny świat, który warto odwiedzić.Mentalność Japończyków zgoła odmienna od naszej .Inna,egzotyczna kultura, aczkolwiek bardzo interesująca i ciekawa. Kastowość społeczeństwa, widoczna na każdym kroku. Każdy ma tam swoje miejsce i „nie wychyla się”. Ukłony i uśmiechy na każdym kroku, a co w środku człowieka nie wiadomo. Traktuję te wyjazdy bardzo egzotycznie i zawsze polecam, żeby ten kraj odwiedzić.
Może opowie Pan o niezwykłych ludziach na swojej drodze twórczej?
Miałem okazję współpracować z panem Leszkiem Możdżerem, przy niewielkim artystycznie dziele. Pamiętam jego perfekcyjne podejście do pracy, kiedy nawet z małego dzieła potrafił zrobić coś wielkiego artystycznie. Wśród osób które nauczyły mnie rzemiosła mógłbym wymienić wiele nazwisk. Pamiętam zajęcia w trakcie studiów z panią Dorotę Kolak i panią Joanną Bogacką (świętej pamięci), które uczyły mnie aktorstwa.
Jako śpiewak koncertował pan ze znanymi artystami?
Przypominam sobie między innymi spotkanie z Panem Grzegorzem Turnauem, z którym miałem przyjemność śpiewać na jednej scenie. Przed koncertem w garderobie rozmawialiśmy o płycie „Pod światło”, którą Pan Grzegorz wydał w trakcie mojej studenckiej edukacji. Wspomniałem o jednej piosence, która wówczas mi się bardzo podobała. Pan Grzegorz nie zastanawiając się długo usiadł do fortepianu i zagrał specjalnie dla mnie tę piosenkę. Sprawił mi wtedy wielką przyjemność. To była „Rozmowa z kobietą bez twarzy”. Miałem też spotkanie ze Zbigniewem Wodeckim, kiedy to razem śpiewaliśmy na koncercie pt. „Święci Patroni Europy”. Nie dystansował się do ludzi. Był ciepłym i życzliwym człowiekiem, który potrafił sprawić, że ja – jako wtedy bardzo młody wokalista – czułem się jakbym znał go od lat.
Porozmawiajmy o Mławie. Odwiedza Pan miasto rodzinne. Czy Mława bardzo się zmieniła?
Bywam w Mławie z powodu organizowanych koncertów. O wiele częściej odwiedzam jednak rodziców, którzy nadal mieszkają w Mławie. Miasto się zmieniło i bardzo się z tego cieszę. W szczególności, kiedy burmistrzem został pan Sławek Kowalewski, którego znam od wielu lat i uważam za dobrego gospodarza. Mława zmieniła i zmienia się w bardzo widoczny sposób. Powstają nowoczesne budynki, nowe osiedla, place zabaw dla dzieci, miejsca do ćwiczeń, uprawiania sportu i rekreacji itd. Przyjemnie się wraca. Widać, że władze miasta mają pomysł na jego rozwój. Bywam z koncertami w różnych, mniejszych i większych miastach i mam porównanie. Niektóre miasta nawet po latach niewiele się zmieniają.
Pana udział w koncertach noworocznych w Mławie stał się tradycją. Kiedy odbędzie się najbliższy taki spektakl?
Koncert zaplanowano na 11 stycznia 2020 roku – na dzień przed Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Tym razem przyjadę ze swoimi przyjaciółmi, znanymi szerszej publiczności. Zaprosiłem gwiazdy programu pt. „Śpiewające fortepiany” – Janusza Tylmana i Czesława Majewskiego. Uświetnią koncert noworoczny w Mławie. Oczywiście będą jeszcze inni moi znajomi i partnerzy sceniczni. Zaśpiewa mławianka Anna Fabrello, Joanna Stefańska oraz Michał Gogolewski. Naprawdę warto przyjść. Zapraszam już teraz wszystkich na ten niezwykły koncert.
Dziękuję za rozmowę.
ROBERT SZPRĘGIEL
Rodowity mławianin. Absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Mławie i Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Baryton. Po studiach rozpoczął pracę w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie. Brał udział w takich realizacjach, jak: Orfeusz w piekle J. Offenbacha (rola Morfeusza), Piotruś Pan do muzyki J. Stokłosy oraz Miss Saigon C. Schoenberga. Po kilku latach powrócił jednak do śpiewu klasycznego, wiążąc się zawodowo z Warszawską Operą Kameralną, w której pracował do lipca 2017 roku. Jako solista występował w wystawianych przez WOK dziełach Mozarta, Rossiniego, Donizettiego, Kurpińskiego, Moniuszki, Albertiniego oraz Strawińskiego. Kreował również role w kompozycjach współczesnych twórców, takich jak choćby Bernadetta Matuszczak i Józef Koffler. Można go było zobaczyć m.in. w Napoju miłosnym, Cosi fan tutte, Henryku VI na łowach, Zaide, Cyruliku Sewilskim, Don Giovannim, The Rake′s Progress oraz Zbrodni i karze. W repertuarze artysty jest także rola w spektaklach Kobiety Świata oraz Opera w Baśni – Baśń w Operze, które to przedstawienia wchodzą w skład nowatorskiego projektu Opera Light. Artysta wykonuje także partie solowe w dziełach J. S. Bacha, J. F. Haendla, P. Czajkowskiego, M. Ravela, G. Bizeta, F. Chopina, J. Galla, S. Niewiadomskiego, Z. Noskowskiego i T. Birda. W repertuarze posiada również liczne utwory z gatunku musicalu i muzyki rozrywkowej. Robert Szpręgiel współpracuje z wieloma teatrami i orkiestrami. Wśród nich należy wymienić Operą Bałtycką, Krakowską Operą Kameralną, Teatrem im. Adama Mickiewicza w Cieszynie, Filharmonią Lubelską, Orkiestrą Symfoniczną im. K. Namysłowskiego w Zamościu oraz Filharmonią Sinfonia Baltica w Słupsku. Z koncertami i spektaklami teatralnymi odwiedza takie kraje, jak Niemcy, Austria, Szwajcaria, Francja, Hiszpania, Słowenia, Japonia. W 2013 roku wystąpił w Filharmonii Berlińskiej z koncertem Berlin, Broadway, New York.
Robert Szpręgiel bierze również udział w projektach kulturalnych i artystycznych produkowanych przez Telewizję Polską. Wśród tego typu produkcji, należy wymienić m.in. Koncert Galowy Godła „Teraz Polska”, Nagrody Kisiela, Koncert Papieski Patroni Europy, światowa prapremiera hymnu Papież Słowiański na cześć Ojca Świętego Jana Pawła II z okazji jego kanonizacji, Viva Najpiękniejsi, Patriotyczne Pieśni Wojskowe nagrane dla Programu 2 TVP. Współpracował też z Centralnym Artystycznym Zespołem Wojska Polskiego. Jest solistą Polskiej Opery Królewskiej.
Rozmawiała Iwona Łazowa
Wywiad ukazał się w grudniowym wydaniu Mława Life – kwartalnika wydawanego przez redakcję portalu Nasza Mława.
Kibmarak , nie gadaj głupot, bo i Ukraińców oraz meneli, którym buduje się skwerki.
Mława stoi w miejscu. Robert nie czaruj chyba że [WYMODEROWANO]. Ale jak ktoś zaprasza to trzeba tego kogoś chwalić… Mława to miasto emerytów!