Takie żądanie padło na dzisiejszym spotkaniu, do którego doszło w Morawach (gm. Stupsk). O kłopotach mieszkańców spowodowanych inwestycją realizowaną przez powiat pisaliśmy wczoraj. Po naszej interwencji sprawą zainteresowały się także inne media.
Przypomnijmy. Trwa przebudowa drogi Konopki-Dąbek. Problem w tym, że została ona mocno podwyższona, a wraz z nią także powstający tam chodnik i ścieżka rowerowa. Zgodnie z planem są one budowane wzdłuż ogrodzeń posesji i niemal do nich przylegają. Różnica w poziomie gruntu (między nową drogą i chodnikiem, a podwórkami mieszkańców) wynosi około pół metra. W miejscach, w których są bramy wjazdowe na posesje stanęły „betonowe zapory”. Żaden samochód nie jest w stanie ich pokonać. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Dziś (26 września) do Moraw przyjechali przedstawiciele firmy Strabag, która wykonuje roboty. Nie chcieli jednak z nami rozmawiać z uwagi na „brak upoważnienia do wypowiadania się w mediach”. Na miejscu pojawił się też Jacek Świderski, wójt gminy Stupsk i Leszek Ślubowski, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Mławie.
– Nie godzimy się na to, co tu zostało zbudowane. Albo to będzie naprawione i będziemy mogli wjechać własnymi samochodami na własne posesje, albo weźmiemy sprawy w swoje ręce i rozwalimy te barykady. Mogą nas państwo podać do sądu. Wtedy my podamy do sądu starostwo, bo to co tu jest zrobione to jest kpina! – grzmieli mieszkańcy Moraw.
– Droga jest zbudowana poprawnie, chodzi o jej spadek w określoną stronę i o to żeby woda opadowa nie wpływała na państwa posesje. Tu nie ma innej możliwości. To jest projekt unijny i musi zostać wykonany. Możemy państwu zaproponować usypanie kruszywa na posesjach tak żeby umożliwić państwu dojazd. – mówił dyrektor Ślubowski.
To rozwiązanie dla mieszkańców nie było jednak do przyjęcia. Wiąże się bowiem z koniecznością uniesienia o kilkadziesiąt centymetrów bram wjazdowych. Inne bardziej kompromisowe zaproponował wójt Jacek Świderski.
– Wystarczy zniwelować wysokość chodnika we wjazdach i wykonać łagodne przełamanie w miejscu gdzie są bramy. Na pewno nie unikniemy lekkiego ich podniesienia, podobnie jak i gruntu od strony posesji, ale myślę, że będzie ono do zaakceptowania przez większość mieszkańców – mówił.
Wstępnie zgodziła się na nie spora grupa osób, gotowa nawet na podpisanie oświadczeń, że w przyszłości nie będą wnosić roszczeń w związku z napływem wody opadowej na działki, ale gdy dyrektor PZD poinformował, że wjazdy można w ten sposób obniżyć maksymalnie o 20 cm – mieszkańcy natychmiast się wycofali. Ich zdaniem to w żaden sposób nie rozwiązałoby problemu.
Ostatecznie zażądali spotkania z osobą, która zaprojektowała drogę i chodnik i wjazdy na posesje.
– Niech do nas projektant przyjedzie, zobaczy swoje dzieło i powie nam jak mamy teraz wjeżdżać i wyjeżdżać samochodami. Niech pokryje koszty podwyższenia bram i ogrodzeń. Niech stanie z nami twarzą w twarz i zaproponuje jakieś rozwiązanie. Jesteśmy gotowi na kompromis, ale taki, który zagwarantuje nam możliwość korzystania z wjazdów. Może i jesteśmy prostymi ludźmi ze wsi, ale na pewno nie głupimi. Drogę dostosowuje się do potrzeb ludzi, a nie odwrotnie, a o tym chyba projektant zapomniał – mówili rozgoryczeni .
Po publikacji pierwszego artykułu na ten temat skontaktowała się z nami przedstawicielka Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Mławie z prośbą o podkreślenie, że PINB w Mławie nie był poinformowany o problemach związanych z budową drogi, a inspektor nadzoru jaki pojawił się w miejscu inwestycji, był osobą nadzorującą budowę najprawdopodobniej z ramienia jej wykonawcy.
do Anonim: Jeśli to prawda co napisałeś to Starosta potraktował was jak kmiotki… Jak już pisałem na innym portalu nie zapomnijmy oddać głosu w zbliżających się wyborach na Pana Konrada…
pop A co bys zrobil jak nie ma cie w domu a wracasz i masz wszystko pod wiazdem zrobione?? Od pierwszego momentu gdy droga byla robiona juz byly protestyt, ale gdy ludzie pojechali do starosty cytuje jego slowa ,, Chcielisci drogi to ja macie ,, Potem byl smiech z jego ust .Wiec teraz kazdy sie broni ,a ktos to PODPISAL
a czemu mieszkańcy krzyczą po ukończeniu drogi niemal, gdzie byli gdy widzieli jak wysoko powstaje chodnik? z drugiej strony, czy wykonawca prac budowlanych nie zorientował się że jest coś nie tak? polskie absurdy!!!
Krzyczeli juz od początku tylko dopiero teraz media się zainteresowały 🙂
Mieszkanom od poczatku sie to nie podobalo ,a drogie to robili biegusiem jak zorientowali sie ze zaczyna sie cos dziac . A nawet powiem do tego ze pracowali całą niedzielę zeby zrobic jak najwięcej . Asfalt byl migiem polozony od strony wewnętrznej .
Z zakupem volvo nie był nie było takich problemów
No to akurat to jest pikus szczerze.