Tym razem kpt. rez. Karol Klepczyński poruszył temat pokrywy śnieżnej i chodników. Postanowił podzielić się swoimi opiniami. Zachęcamy do lektury i nadsyłania tekstów. Redakcja zastrzega sobie prawo publikacji wybranych materiałów.
Z przymrużonym okiem kapitana Klepczyńskiego. Nasze chodniki
Pamiętajmy, że w zimę powiększa się nasz majątek trwały. Wynika to z błahego powodu: pokrywa śnieżna powoduje przyrost wielkości i masy naszych domów. Nie o takiej zmianie jednak myślę. W okresie zimowym dodatkową, naszą nieruchomością staje się chodnik. I wziąłbym to na poważnie, bo może znacząco wpłynąć za zasobność naszej kieszeni. Otrzymujemy go za darmo i musimy się czuć szczęśliwymi jego posiadaczami aż do końca zimy.
Przed odpowiedzialnością za jego utrzymanie i ewentualnym ukaraniem nie uchroni nas tłumaczenie, że w okresie letnim dostaliśmy mandat, bo wówczas był nie nasz. A dokładnie za wypicie piwa z sąsiadem na „naszym chodniku”, który wtedy okazał się miejscem publicznym. Dla utrwalenia powtarzam i radzę zapamiętać: zima — chodnik jest nasz, lato — miejsce publiczne.
Po zasięgnięciu opinii pięciu netoprawników dowiedziałem się, że zgodnie kodeksem wykroczeń za niewykonywanie swoich obowiązków, do których należy między innymi odśnieżanie chodnika, podlegam karze nagany albo karze grzywny do 1500 złotych. Zapis trochę niebezpieczny dla budżetu domowego, zwłaszcza przed świętami.
Teraz zmieńmy punkt siedzenia albo chodzenia – jak kto woli. Przyjmijmy, że jestem niedzielnym spacerowiczem. Załóżmy, że Władza i Bozia dały nam przed świętami niedzielę handlową, to spaceruję trochę szybciej niż zwykle. Niezamierzona próba jazdy figurowej bez łyżew i niestety lądowanie ze złamaniem kości. Szybko zwiedziłem SOR-ry, i ponownie zasięgam opinii pięciu netoprawników. Dowiaduję się, że zgodnie z art. 415 kodeksu cywilnego ten, kto ze swojej winy wyrządził drugiemu szkodę obowiązany jest do jej naprawienia. Zadowolony, że mogę otrzymać dodatkowy zastrzyk gotówki, muszę ustalić właściciela chodnika. Gdyby jeszcze był ubezpieczony, to niewątpliwie ułatwiłoby rozmowę.
Nie będzie to zawsze łatwe, ale czasami możliwe. Podpowiadam, że:
– za chodniki przy drodze publicznej i tereny przy budynkach użytku publicznego odpowiada szef miasta lub gminy,
– za chodnik osiedlowy odpowiada zarząd osiedla, wspólnoty lub spółdzielni mieszkaniowej,
– za chodnik wzdłuż działki prywatnej, która bezpośrednio z nim graniczy, odpowiada właściciel tej działki.
– za wejścia do sklepów, lokali gastronomicznych i punktów usługowych odpowiadają ich właściciele lub najemcy,
– za przystanki autobusowe i kolejowe szefowie przedsiębiorstw komunikacji publicznej.
Życie potrafi jednak pisać własne scenariusze, których prawo może nie ogarnąć. Na zdjęciu, które dla Was wykonałem, sytuacja trochę się komplikuje. Przed wejściami w pasażu jest przykładowo odśnieżone. W tym przypadku chyba wystarczyło zadaszenie, ale efekt się liczy i właściciele lokali są spokojni o ewentualne roszczenia.
Jak widać przystanek autobusowy również jest wzorowo przygotowany dla podróżnych lub siewu warzyw ozimych. To, czego tu się czepiać?
A jak znajdziemy się pomiędzy tymi dwoma obszarami? Na zaśnieżonej ziemi niczyjej za widoczną na zdjęciu ławką? Myślę, że trudniej będzie znaleźć winnego i dociec swoich praw. Dlatego, pomimo że racja jest po naszej stronie, to starajmy się w zimę spacerować ostrożniej, patrzeć pod własne nogi (a nie na czyjeś) i to wszystko z dumnie uniesioną głową.
Autor: kpt. rez. Karol Klepczyński
Lander wcześnie zaczyna kampanię wyborczą.