To już nie zabawa, a poważna epidemia. Niemal codziennie odkrywane są ogniska ptasiej grypy w kurnikach na terenie powiatów żuromińskiego i mławskiego. Zagazować trzeba około 4 mln kur i z każdym dniem ta liczba wzrasta.
Niestety decydenci zajęci walką z pandemią koronawirusa, zdają się nie zauważać zagrożenia biologicznego w samym sercu Polski – nieco ponad 100 km od stolicy.
Według relacji Michała Kołodziejczaka prezesa AgroUnii brakuje nawet gazu niezbędnego do uśmiercenia takiej ilości kur, indyków i innego drobiu. W efekcie w konających ponad tydzień ptakach wirus się namnaża w ilościach niespotykanych w naturze. Sprzyja temu ich koncentracja, gdy zdrowy jest nieopodal chorego, a chodzi po truchłach innych, które w wyniku zakażenia zdechły.
Nie ma też wystarczającej ilości ludzi do wynoszenia tak ogromnych ilości padłego ptactwa. Podobno skierowano do tego zaledwie 50 żołnierzy, mimo że zapotrzebowanie było trzykrotnie większe.
Miliony martwych zwierząt i nieudolność służb
Świadczą o tym m.in. relacje, które do nas docierają. Poniżej prezentujemy fragment relacji z wnętrza budynku fermy z okolic Żuromina autorstwa Michała Kołodziejczaka prezesa AgroUnii.
Cała relacja TUTAJ
To dopiero początek, bo w okolicznych fermach szacuje się, że jest 100 mln sztuk drobiu. W każdym z zarażonych egzemplarzy wirus może zmutować w taki sposób, że będzie zarażał ludzi. Kołodziejczak ostrzega, że gdyby wszystkie trzeba było uśmiercić, to straty hodowców wyniosą nawet 3 miliardy złotych, a nie wszyscy z nich po 90 dniach dostaną rekompensaty. Pieniędzy może brakować, co może doprowadzić do nowelizacji budżetu.
W Rosji zakażenie stwierdzono u ludzi
Już w lutym Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Ochrony Praw Konsumenta i Dobrobytu (Rospotrebnadzor) wydała komunikat, że wirus pokonał barierę międzygatunkową. Na południu Rosji u 7 osób stwierdzono zakażenie wirusem grypy ptaków podtypu H5N8 występujące u drobiu i dzikich ptaków.
W minionych latach dochodziło już do zakażenia ludzi szczepami H5N1, H7N6 oraz H9N2. Te wysoce zjadliwe wirusy namnażają się w organizmie oraz uszkadzają ważne narządy, prowadząc niejednokrotnie do śmierci.
Przy ilościach rzędu kilkudziesięciu sztuk zarażonych ptaków, zarówno dzikich jak i hodowlanych, przez wcześniejsze miesiące ryzyko mutacji było stosunkowo niewielkie. Teraz gdy z wirusem zmagać się mogą olbrzymie ilości stłoczonych na małej powierzchni ptaków, ryzyko rośnie po wielokroć. Tym bardziej że wirusy ptasiej grypy wykazują dużą zmienność. Przy regularnym kontakcie ludzi z zarażonymi osobnikami np. podczas usypiania, czyszczenia kurników, transporcie tych 4 mln zagazowanych osobników w części zarażonych nieunikniony jest bezpośredni kontakt człowieka z zakażonym drobiem.
Gdyby doszło do złamania bariery międzygatunkowej, w centrum naszego kraju, w środku pandemii koronawirusa, skutki mogłyby być opłakane.
Co wiemy o tego typu wirusach?
Wirus bytuje w zbiornikach wodnych o niskiej temperaturze (0°C) nawet miesiąc od zakażenia przez ptaki. W cieplejszej temperaturze (22°C) jest w stanie przetrwać 4 dni.
Według dostępnych informacji zakażenie człowieka wirusem grypy ptaków może nastąpić po przebywaniu w odległości do 1 metra od chorego ptaka, lub w pobliżu odchodów ptaków, ponieważ wydalają one wirusa wraz z kałem.
Przez ostatnie lata do największej liczby zakażeń ptak-człowiek doszło na terenach wiejskich w małych gospodarstwach. Na szczęście nie odnotowano zachorowań człowiek-człowiek. Niestety nie ma żadnej gwarancji, że do tego – tak, jak w przypadku koronawirusa – nie dojdzie. Lekarze zauważyli, że po zarażeniu ptasią grypą, pacjent przechodzi ją o wiele ciężej niż zwykłą.
[WYMODEROWANO]i tak przegrają z globalnymi koncernami , tylko male ekologiczne wygra -bo konerny tego technicznie nie ogarniają
GŁUPICH NIE SIEJĄ… Jak poniżej => WIĘCEJ KURNIKÓW, CHLEWÓW I(WYMODEROWANO) LUDZI… (WYMODEROWANO)… ZACHŁANNYCH I… itd… Tylko czekać jak ta pandemia na ludzi wskoczy… „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Niczego się nie nauczyliśmy :/
Wiecej otwierac tych kurnikow!!!!Tylko smrod od tych kur i ogrom much.
Ty paniusiu a gdzie kupujesz jajeczka, albo kurczaka. Sobie hodujesz? A z kąd to się bierze w sklepach?
Ziuta najpierw naucz się polskiego bo i nawet do pisania bredni też się przydaje… Kurniki w tej formie powinny być zamknięte obligatoryjnie. Miliony zwierząt jest męczonych w strasznych warunkach…gdzie są ANIMALSI co się do drzew przykuwają??? Owszem kurniki niezbędne są ale hodowla powinna być pod ścisłą kontrolą od zasiedlenia do uboju. Nie chciałabyś wiedzieć co tam się dzieje ze zwierzętami…pewnie by ci to jajeczko w gardle stanęło.
Teraz wez sobie te padle kury i zakop sobie na dzialce pod domem, bedziesz miala piekny zapach i swieze powietrze.Jak taka jestes madra!!!!!!!