Za ciężkie tornistry, zbyt ciasne sale lekcyjne, za krótkie przerwy między zajęciami – Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła jakie warunki panują w polskich szkołach. Raport pokontrolny nie pozostawia złudzeń. Nie jest dobrze.
NIK skontrolowała 60 szkół publicznych – 30 szkół podstawowych i 30 gimnazjów – w sześciu województwach: kujawsko-pomorskim, małopolskim, opolskim, podkarpackim, podlaskim i świętokrzyskim. Na podstawie ankiet uzyskano również dane z prawie 7 tys. spośród 19 tys. szkół z terenu całej Polski, które dotyczyły organizacji pracy uczniów oraz warunków lokalowych.
W aż 2/3 skontrolowanych szkół długość niektórych przerw międzylekcyjnych wynosiła zaledwie 5 minut, w tym w 58 proc. szkół tak krótkie przerwy następowały po lekcjach wychowania fizycznego. Uczniowie nie mogli więc w wystarczającym stopniu zregenerować sił, ani zadbać o zachowanie higieny osobistej.
W połowie skontrolowanych szkół uczniowie (łącznie ponad 18 tys., czyli niemal 90 proc. przebadanych) korzystali z mebli niedostosowanych do wymogów ergonomii. Skrzywienie kręgosłupa jest wśród uczniów poważnym problemem.
Badanie ciężaru szkolnych tornistrów i plecakó wykazało, że waga blisko połowy tornistrów przekraczała zalecany ciężar czyli 10 proc. masy ciała ucznia (w niemal 9 proc. przekraczała 15 proc. masy ciała). W skrajnym przypadku plecak ucznia ważył prawie połowę jego masy ciała (ponad 43 proc.). Oznacza to, że w podobnych warunkach teczka do pracy dorosłego mężczyzny ważyłaby ok. 35 kg.
Choć tornistry są ciężkie, to ponad połowa szkół (32) nie zapewniła uczniom możliwości pozostawienia w szkole części podręczników i przyborów szkolnych albo wprowadziła rozwiązania, które nie funkcjonują.
We wszystkich szkołach zdarzało się, że przedmioty wymagające zwiększonej koncentracji (np. matematyka, fizyka, chemia) planowano na ostatnich godzinach lekcyjnych. Kontrolerzy stwierdzili także w 80 proc. szkół nierównomierne obciążenie uczniów zajęciami w poszczególne dni tygodnia – różnica w liczbie zajęć wynosiła nawet 5 godzin.
Przeprowadzanie lekcji w za małych salach potwierdzają dane pozyskane z 7 tys. szkół. W 64 proc. szkół część zajęć odbywała się w salach, w których powierzchnia nie przekraczała 2 m², z czego w przypadku 46 proc. powierzchnia ta mieściła się w przedziale 1,5-2 m², a w przypadku 16,5 proc. – od 1 do 1,5 m², a w 1,4 proc. szkół – nie przekraczała 1 m². Prowadzenie lekcji w takich warunkach jest nie tylko niekomfortowe, ale nie gwarantuje również pełnego bezpieczeństwa na przykład, w sytuacji nagłej ewakuacji uczniów.
Zastrzeżenia kontrolerów budzi także zły stan techniczno-sanitarny obiektów szkolnych oraz fakt, że w ponad połowie szkół nie zabezpieczono w komputerach dostępu uczniów do treści, które mogą stanowić zagrożenie dla ich prawidłowego rozwoju.
W większości szkół przyczyną nieprawidłowości były zaniedbania dyrektorów. Kontrolerzy wskazują, że wyeliminowanie wszystkich lub niektórych nieprawidłowości, bądź ograniczenie zagrożenia, możliwe było jeszcze w toku kontroli NIK, w ramach działań własnych szkół, bez ponoszenia znaczących nakładów finansowych.
I dziwić się ,że ludzie chcą zmian z Polski teoretycznej na praktyczną.
Powinno być tak, żeby uczeń jak najwięcej nauczył się w szkole i ku temu mu stworzyć warunki , a nie żeby jak najszybciej ze szkoły poszedł do domu.
Zmienia się w mławskim starostwie szef wydziału edukacji ,to może coś się zmieni. Mam na dzieję, że na lepsze i nowy szef weźmie do serca raport NIKu .
Żeby uczeń mógł skupić się na lekcji to musi być wypoczęty, a jak ma być wypoczęty jak ma tak krótką przerwę,że ledwo zdąży z klasy do klasy, a po WF-ie nie zdąży się przebrać .Wszystko robi pod stresem .Jak widać dobro ucznia na ostatnim miejscu ,to jest bardzo przykre ,że niektórej derekcji nie zależy żeby uczniowie przyswoili jak najwięcej wiedzy .
W raporcie NIK jest napisane, że w większości szkół przyczyną nieprawidłowości były zaniedbania dyrektorów. Dotyczy to również mławskich szkól ,nie wszystkich , ale tych co dotyczy to dyrekcja jak najszybciej powinna wprowadzić zmiany .W przeciwnym razie powinno się ich odwołać, nie może tak być że NIK swoje, a dyrektor swoje.
Niedość, że nauczyciele mają tyle wolnego w roku to jeszcze przerwy skracają, żeby mieć jeszcze więcej wolnego . Co z dobrem dzieci i młodzieży?
Widać, że pan Kwiatkowski wie skąd wieje wiatr. Dyrektorzy do wymiany, a treści zgodnie z zaleceniami episkopatu.
Do "ja": XD
Na szczęście reforma przygotowana przez Panią Annę Zalewską rozwiąże wszystkie najpilniejsze problemy nękające polską szkołę!