Chodzi o niebezpieczną „zabawę” na platformie TikTok. Rodzice nagrywają reakcję swoich pociech, kiedy te oblewane są wodą. Przerażone maluchy często zanoszą się płaczem, opiekunowie uznają to za śmieszne.
Jakub Andrzejczak, doktor nauk humanistycznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu dość krytycznie odniósł się do „zabawy” na swoim profilu na Facebooku.
– W 2008 roku, w swojej pracy doktorskiej pisałem, że w świecie wirtualnym każdy może być twórcą, każdy może być równy, każdy może być wolny. Dzisiaj się tego wstydzę. Wolność, przed którą nie kroczy rozum, jest tylko kolejną formą zniewolenia – napisał Jakub Andrzejczak.
Zaprezentował też film prezentujący kilka nagrań wstawianych przez rodziców, na których widać reakcję oblewanych wodą maluchów. Dzieci zwykle zanoszą się płaczem, są zdezorientowane. Natomiast rodzice reagują śmiechem.
– Prezentowane filmy to tylko kilka z setek, a może tysięcy takich filmów. I nie chodzi tu o poszczególne przypadki. Na świecie jest niezliczona liczba osób, które wyrządzają swoim dzieciom krzywdy o wiele większe, niż te, które możecie tu zobaczyć. Chodzi o to, że ktoś uznaje, że to modne, popularne, hajpowe, normalne … Chodzi o to, że materiały te oglądają dzieci i młodzież. Chodzi o to, że w tym idiotycznym trendzie nie ma za grosz empatii, która stanowi jeden z fundamentów istnienia społeczeństw. TikTok nie reaguje na zgłoszenia, dlatego wystosowałem dziś w tej sprawie pismo do Komitetu Praw Dziecka ONZ – dodaje.
Jaka była reakcja zwolenników „zabawy”?
– „To tylko woda”, „To nie kwas”, „Śmieszy mnie to”, „Od chlapania wodą jeszcze nikt nie umarł” – uważają zwolennicy „zabawy”.
Zdaniem Jakuba Andrzejczaka to poważna sprawa.
– Szanowni Państwo! To nie był post ani o wodzie, ani o żadnych inny stanach skupienia materii. To nie była lekcja fizyki. To była lekcja człowieczeństwa i chęć zwrócenia uwagi na przedmiotowe traktowanie drugiego człowieka, na brak empatii, na przedkładanie własnych potrzeb wirtualnego uznania, kosztem poczucia bezpieczeństwa dzieci. To była lekcja o tym wszystkim, co nie powinno ulegać ani modzie, ani zmieniającej się rzeczywistości społecznej.
Powiedzmy sobie to wreszcie otwarcie. Tracimy kontrolę nad światem cyfrowym. Jestem przekonany, że nigdy wcześniej wytwory kulturowe nie działały tak destrukcyjnie, że nigdy wcześniej nie zaburzały tak istotnie priorytetów rozwojowych dzieci i sposobów działania rodziców.
Podczas gdy dorośli rozprawiają o polityce, ośmioletnie dziewczynki w mediach społecznościowych wiją się w tańcach godowych. Podczas gdy, dorośli rozprawiają o ekologii, nastolatki sprzedają swoje nagie zdjęcia w internecie i robią pokazy erotyczne za pieniądze. Podczas gdy dorośli rozprawiają o koronawirusie, siedmioletni chłopcy oglądają patostreamy, które gloryfikują patologię, przemoc, narkotyki i alkohol. Podczas gdy dorośli rozprawiają o gospodarce, coraz młodsze dzieci nieintencjonalnie docierają do ostrej pornografii w sieci. Wreszcie, gdy instytuty badań społecznych odkrywają kolejne prawdy o rozwoju dzieci, a wiedza ta staje się coraz bardziej powszechna, rodzice urządzają na TikTok’u cyrk, w którym zwierzętami są ich własne dzieci.
Świat cyfrowy miał okazję wyłącznie wspomagać naszą codzienność. Niestety, zamiast wspierać nas w naszych niedoskonałościach, wykorzystał nasze słabości. Mógł przezwyciężać nasze ograniczenia poznawcze, a doprowadził nas do przeciążenia informacjami, mógł wspierać nasze działania prospołeczne, a wsparł narcyzm, mógł stać się tylko jedną z form rozrywki, a doprowadził do kompulsywnego korzystania z urządzeń cyfrowych. Mógł być źródłem obiektywnej wiedzy o otaczającej nas rzeczywistości, a stał się światem, w którym coraz trudniej odróżnić prawdę od fikcji. Wreszcie miał ułatwiać interakcje, a okazuje się, że nigdy wcześniej nie było tak łatwo uciec od kontaktu z drugim człowiekiem, jak dziś.
Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją (art. 72 Konstytucji RP). I ja tej ochrony właśnie żądam. Ochrony przed cyfrowym Dzikim Zachodem. Potrzebujemy na gwałt zmian systemowych, które realnie wesprą rodziców oraz osoby zawodowo pracujące z dziećmi. Jeśli twórcy świata cyfrowego nie mają ochoty (celu biznesowego), by część tej odpowiedzialności przejąć, to jest to nasz społeczny obowiązek, by uniemożliwić im tworzenia rzeczywistości, która realnie zagraża nam i naszym dzieciom. Zatęsknimy jeszcze za cenzurą. Wolność, przed którą nie kroczy rozum, jest kolejną formą zniewolenia – napisał na swoim profilu Jakub Andrzejczak.
Uważacie, że ma rację? Czy rodzice przekroczyli granicę? Jakie jest wasze zdanie na poruszany temat? Zachęcamy do dyskusji.
Ciekawe by dla niej z nienacka ktoś woda chlasnal w twarz i nagrał było by zabawniejsze.biedne dzieciaki aż strach pomyśleć co jeszcze mają w glowach TACY SUPER RODZICE
@Jolka: Kulą w płot, moja droga. Jeśli chcesz wiedzieć, to nawet nie mam konta na żadnej z platform, a od przeciętnej „madki” jestem co najmniej dwa razy starsza.
A powiedzcie sobie, ludzie, tak szczerze: czy gdybyście podobną scenkę zobaczyli nie w Internecie, tylko na podwórku, na działce u znajomych, na imieninach u siostry – też bylibyście tak bardzo oburzeni? Zwrócilibyście uwagę takim „dowcipnym” rodzicom? Czy też raczej śmialibyście się ze wszystkimi?
Mam półtorarocznego synka i nie wyobrażam sobie żeby robić taki cyrk z niego dla fejmu i nie pozwolilabym na coś takiego nikomu. Nie byłam też nigdy w życiu świadkiem żeby moi znajomi czy rodzina urzadzali sobie KOSZTEM dzieci jakieś zabawy. Takie zachowanie to PATOLOGIA nie widzisz tego?
A tej patologii wcale mało nie jest.
Kiedyś matki chroniły swoje dzieci. Teraz robią im krzywdę – bo oblewanie dziecka wodą dla zabawy i potem śmianie się gdy ono płacze – jest krzywdzeniem. I to kogoś kto nie może się obronić. I przez kogoś komu ufa najbardziej i w czyich ramionach czuło się dotąd najbezpieczniej.
Kiedyś świat był cudowny, ludzie byli sobie życzliwi, uśmiechali się do siebie, nikt pod nikim dołków nie kopał. Nie było chuliganów, złodziei. No po prostu żyć, nie umierać… kiedyś i tak słyszę to od dzieciństwa.
Owszem było inaczej, ale nie było też tak cudownie i słodko.
Wilczyca ma rację.
Takie rzeczy zdarzały się i kiedyś. Tyle, że teraz świat jest globalną wioską.
Są rodzice, którzy dbają o własne dzieci i je wychowują, ale są również rodzice, którzy nigdy nie powinni mieć dzieci. Tak było kiedyś i tak jest dziś.
Tylko kiedyś nie było internetu.
Bezmyślność do kwadratu, to fakt. Ale…
Myślicie, że wcześniej, przed epoką mediów społecznościowych, nikt dzieci nie straszył, nie oblewał wodą, nie stroił sobie z nich żartów? No, to się grubo mylicie. W wielu rodzinach to było na porządku dziennym, to wręcz uchodziło za świetną zabawę. Dziecko ryczy, ucieka, a rodzinka też ryczy, ale ze śmiechu. A potem: „kochanie, tatuś tylko żartował, no już, no chodź się przytulić”. U mnie w domu tak było, u kuzynów tak było, potem już jako dorosła też to w różnych domach widziałam. Różnica tylko taka, że wtedy nie szło to w świat. Ale nasmiewanie się z dzieci istniało, jak najbardziej.
I nie twierdzę, że to było czy jest dobre, ale żeby zaraz tu rzucać paragrafami czy konstytucją, czy prawić o fundamentach społeczeństwa… Przesada. A jeszcze większą i grozniejsza przesadą jest nawoływanie z tej okazji do cenzury Internetu. Oczywiście w imię ochrony dzieci, tak, tak.
Nie wiem, ile lat ma p. Andrzejczak, że tak tęskni za cenzurą. Ja ją pamiętam. I wcale nie tęsknię.
A Wilczyca to chyba jedna z tych „madek” tzw ja widzę i pewnie również wzięła udział w tej inteligentnej zabawie rozumiem po wpisie powyżej. Jedna z tych co poświęca większość czasu na fejsy i inne tik toki. Brawo dla Pani brak mi słów….
Nie mogę pojąć jak można być takim debilem. Nie znoszę wszelkiej maści mediów społecznościowych i tego co ludzie tam wrzucają. Żal w jakich my czasach żyjemy.
Tak… ciekawe czy jak ci „mądrzy” rodzice będą w wieku emerytalnym, ograniczeni ruchowo, i córka lub syn wyleją im na głowę wodę żeby uśmiać się z reakcji czy nadal będzie im do śmiechu….? Za malo zajęć, obowiązków… a potem głupoty publikowane w internecie….
Tylko debil mógł to wymyślić żeby te maluchy kiedyś wam odplacili
Ja mam dzieci, pracuję, uczę się dodatkowo mam hobby i nie mam czasu na takie durne pomysły. Chyba z braku zajęcia tak wymyślają.