Z przymrużonym okiem kapitana Klepczyńskiego. Lodowisko kręci lody?

Z przymrużonym okiem kapitana Klepczyńskiego. Lodowisko kręci lody? Kapitan Klepczyński tym razem podejmuje temat niedawno otwartego w Mławie krytego lodowiska. Informujemy o tym TUTAJ. Pan kapitan przekazuje opinie swoje i innych na temat inwestycji.

Poniżej tekst autorstwa kpt. rez. Karola Klepczyńskiego, który dzieli się z nami opiniami na różne tematy.

Wzorując się na sąsiednich, środkowoeuropejskich miastach Mława wyposażyła swój ośrodek sportu i rekreacji w nowoczesne, kryte lodowisko. Marzę o chwili kiedy to my będziemy uczyć innych „jedzenia nożem i widelcem” ale umiejętność korzystania z dobrych przykładów też jest zaletą. Ważne, że nie zostajemy w tyle i nie musimy zabierać dzieci na łyżwy do sąsiednich miast.

Zauważyłem, że wiele osób zadaje sobie pytanie: Kto na tym najwięcej skorzystał lub korzysta? Dla mnie jest oczywiste, że głównym beneficjentem przedsięwzięcia są mieszkańcy. Zgadzam się również, że nie tylko oni. Drugim na podium może być burmistrz, który jest u schyłku swojej kadencji, ale na pewno ma chrapkę na kolejną. Jeżeli do końca lutego będzie lód i lud na tafli, a wszystko okaże się korzyścią wizerunkową, to na pewno będzie chciał podkreślić swój współudział w ojcostwie sukcesu. Można go lubić lub nie ale w tym przypadku uważam, że należy mu się uznanie.

Na trzecim miejscu umieściłbym przedsiębiorcę budującego i obsługującego obiekt. Z założenia każda firma powstaje i istnieje po to, by przynosić zyski. Czy w tym przypadku będą duże? Nie mam pojęcia, ale przyznam szczerze, że ja, zanim rozpocząłbym budowę takiego obiektu, to długo bym się modlił nad analizami, kosztorysami i zastanawiał. Nie wiem, czy ostatecznie zdecydowałbym się podjąć ryzyko inwestowania w taki kruchy interes jak lód.

Mława nie jest nachalnie dużym miastem, ale też nie jest małą miejscowością. Pomijając  „huczne” otwarcie obiektu, to przyszła frekwencja na lodowisku jest zagadką. Drugą niewiadomą, przy ocieplającym się klimacie, jest temperatura powietrza na zewnątrz. Im wyższa, tym większe koszty. A kto je poniesie w ostatecznym rozrachunku? Mieszkańcy, czyli główni użytkownicy obiektu. Zapłacą je w postaci jednorazowych składek zwanych biletami wstępu albo pieniędzmi z funduszy wspólnych, którymi dysponują włodarze miasta.

Nie ma o co kruszyć kopii, a trzeba korzystać. Dopóki nowoczesne, kryte lodowisko funkcjonuje w naszym, środkowoeuropejskim mieście a firma je obsługująca dobrze prosperuje na rynku. I zanim wędkarze wracający z nocnych sklepów nie zaczną wiercić przerębli w lodzie, aby złowić rybkę na święta.

Autor: kpt. rez. Karol Klepczyński