Mławianka chodziła od lekarza do lekarza. Kolejni specjaliści mieli odmawiać porady. Córka kobiety twierdzi, że brak szybkiej reakcji lekarzy matka przypłaciła udarem.
Chodziła od lekarza do lekarza, aż dostała udaru
Trzeba przyznać, że lekarze mają różne podejście do pacjentów. Mamy lekarzy empatycznych i gotowych nieść pomoc, ale też wyznających inne wartości.
Córka mławianki w podeszłym wieku opowiada, jak jej matka zderzyła się z drugą stroną medalu. Opowiada, jak szukała pomocy specjalistycznej. Niestety nie uchroniła się przed udarem, choć alarmowała lekarzy, że źle się czuje.
– To oburzające jak potraktowano moją mamę. Gdzie empatia, jak się widzi 85-letnią staruszkę w potrzebie. Moi rodzice ciężko pracowali, płacili podatki. Mama była pielęgniarką, osobą empatyczną, pomocną i życzliwą ludziom. Niestety, nie otrzymała wsparcia, kiedy sama go potrzebowała. Szukała pomocy, nawet prywatnie i jej nie otrzymała. Przypłaciła to udarem — mówi rozżalona córka.
Twierdzi, że jej 85-letnia matka nie mogła dostać się do specjalisty, kiedy tego potrzebowała.
– Kiedy mama źle się poczuła, udała się do lekarza rodzinnego, który przepisał leki. Jednak po kilku dniach stan zdrowia nadal ją niepokoił. Próbowała dostać się do specjalisty. Szukała pomocy prywatnie. Niestety pomimo wielokrotnych prób lekarze odmawiali. Mama źle się czuła, choć „była na chodzie”. W godzinach wieczornych wezwaliśmy pogotowie. Stwierdzono udar. Mama trafiła do szpitala w Ciechanowie w stanie ciężkim. Ma sparaliżowaną lewą połowę ciała. Jestem zawiedziona postawą lekarzy. Być może mama uniknęłaby udaru, gdyby ktoś wcześniej jej pomógł. Płacimy podatki, pracujemy na opiekę medyczną, a kiedy tego potrzebujemy, nie otrzymujemy wsparcia. Tak nie powinno być — mówi zdenerwowana mławianka.
Opowiem świeżą historię z wczoraj i dzisiaj, dotyczy ona mojego 90cioletniego teścia, który dostał skierowanie do szpitala od lekarza pierwszego kontaktu. Mąż pojechał z nim na SOR[Izba przyjęć] Przez rodzaj domofonu Pani pyta o co chodzi i kaze chwile czekać.. Teść nie był w stanie utrzymać się na nogach więc mąż samochodem wjechał na teren szpitala i tam oczekiwał na przyjęcie. Niestety był wypadek z zagrożeniem życia i to oczekiwanie przedłużało sie. Po paru godzinach mąż z teściem wrócili do domu, gdyż teść nie był w stanie dłużej czekać ( cukrzyca, nietrzymanie moczu itp. Wieczorem pojechał jeszcze raz pod SOR, żeby zobaczyć czy może jest możliwośc przyjęcia, niestety czekali tam jeszcze ci sami ludzie co wcześniej. Następnego dnia teść poczuł się jeszcze gorzej. Nie był w stanie wstać z łózka nawet przy pomocy.W związku z tym mąż zadzwonił po pogotowie. Pani z dyspozytorni nie była ,,zadowolona „ale kartkę wysłała a po przyjechaniu zaczał sie horror . Pani doktor naładowana ,,złą energią,, weszła z nastawieniem, że mąż z lenistwa bo nie chciało mu się czekać pod SORem wezwał pogotowie a w tym czasie inni ludzie umierają. I tak też napisała w karcie, cytuje ” Syn w dniu wczorajszym przywiózł ojca do szpitala ale nie chciał czekać dlatego wrócił do domu i dzisiaj wezwał pogotowie”. Najczęściej powtarzane przez Panią Dr pytanie brzmiało, nie jak chory się czuje i co mu dolega tylko ,,po co wezwał pan karetkę,, Ignorowała wszystkie próby przekazania jakichkolwiek informacji! Mąż mówił, ze ma zalecenia od lekarza rodzinnego, że chory powinien trafić do szpitala.Jednak Pani dr uparcie powtarzałą w/w zdanie mówiąc ,ze nie interesuje ją jakie ma Teść choroby !!! Musze przyznać,ze takiej znieczulicy u lekarza nie spodziewałam się i wcześniej nie myślałam, że lekarz może się tak zachowywać ! Pogotowie Teścia zabrało zostawiając Żone i syna w dużym zdenerwowaniu niesmaku i rozgoryczeniu. Dla równowagi serce okazał sanitariusz, który wykazywał większe zainteresowane chorym jak lekarz.
Na SORze Teść został przyjęty i z konsultacji lekarzy był zadowolony.
A gdyby była uchodźcą wojennym dostałaby się bez większych problemow. Nie żebym miała coś przeciwko pomaganiu uchodźcom, trzeba im pomagać, ale są sytuacje kiedy nie powinniśmy być traktowani gorzej od nich, tylko na równicz nimi. My mamy czekać, a oni do specjalisty dostają się praktycznie od ręki.
Uważąm, że jednak powinniśmy (my, Polacy) być lepiej traktowani przez naszych rodzimych medyków.
To płacimy składki na NFZ, to z naszych pieniędzy owi medycy mają wypłaty.
Niedługo przez te wszystkie przywileje dla uchodźców możemy doprowadzić do wielkiego zniechęcenia dla nich, bo od miłości do nienawiści jeden krok. Nadmiar przywilejów dla uchodźców kosztem rodaków dobrze nie wróży.
Szlag mnie trafia jak słyszę od lekarza,że to starość i nie dadzą skierowania na badania.Jestem opiekunem osób starszych i wiem o czym mówię.Brak empatii,a wręcz olewanie potrzeb ludzi starszych i schorowanych.Lekarze nie są pociągani do odpowiedzialności,zmuszanie do stania naa zewnątrz celem dostania się do lekarza,kto ma jeszcze resztki siły to stoi,a co z resztą?Ogarnia mnie obrzydzenie i wstyd za takich lekarzy.Pazerne i nienasycone hieny.
Nie tylko starsze osoby są lekceważone przez lekarzy,mlodzi też.Oni teraz nie leczą ,na NFZ pacjentów zbywaja i leczą po łebkach.Wazne,ze składka płacona.A prywatnie tez wiekszosci lekarzy chodzi tylko o kasę .Tak wygląda Służba zdrowia u nas.
Nie ta Pani pierwsza i nie ta Pani ostatnia u której lekarz nie zauwazyl, że coś się dzieje i nie otrzymała należytej pomocy w porę. Niestety lekarzom zdarza się zlekceważyć nawet objawy przebytego lekkiego udaru u pacjenta, co niestety doprowadza do kolejnego udaru i to niestety już na ogół nie lekkiego…