Minęła kolejna rocznica odzyskania niepodległości w roku 1918. Jak wielu Polaków mam do tej daty i ówczesnych wydarzeń osobisty stosunek. Dziadek Bolesław – jak w 1914 roku zaciągnął się na ochotnika do armii Franciszka Józefa, doczekał upadku Austrii, ale wojaczki nie przerwał. W wojnie z bolszewikami w armii Śmigłego zdeptał Ukrainę, aż za Dniepr. Wrócił do domu, jak już było po wojnach w 1921 roku. Wojował 7 lat jak ten krakowiaczek z piosenki.
To od dziadka mogłem nauczyć się jako dzieciak piosenki o wojence, od dziadka znam koloryt tamtych czasów i kiedy na starych filmach widzę młodych chłopaków zaciągających się do wojska żeby bronić Ojczyzny w 1920 roku, to widzę tam twarze takich chłopaków jak mój dziadek.
I dzisiaj w III RP, po obaleniu komuny ponad 30 lat temu zastanawiam się po co nam jest ta Niepodległość, którą tak dziarsko świętujemy? No bo po co jest Niepodległość?
Ano chyba po to, żeby Polak czuł się w swoim państwie panem. Żeby był szanowany on, jego praca, żeby państwo go nie łupiło jak przydrożny zbój. Czy tak jest, czy państwo polskie ma uczciwy system podatkowy pozwalający na korzystanie z owoców własnej pracy? Czy też grabi pracujących, a potem jako prezenty – żeby kupić głosy poparcia – rozdaje ludowi? Raczej to drugie.
Takie Niemcy mają np. 16% stawkę podatku VAT, a biedna Polska 23%. No to oczywiste, że przeciętny Niemiec tylko na tym jednym podatku jest „do przodu”.
A inne elementy Niepodległego Państwa Polskiego – ot choćby sądy. 18 mln obywateli trafia rok w rok przed oblicze polskiej Temidy i co tam znajduje? Ano znajduje bardzo często układy, sitwy i krzywdę –
słowem „nadzwyczajną kastę”, której żadna uczciwość nie obowiązuje. Niesprawiedliwy wyrok wydany z orłem na piersiach sędziego w polskim sądzie – to jest dopiero krzywda. Tego nie da się pogodzić z żadną tam „Niepodległością” ile by nie zrobić parad i marszów. Nie o taką niepodległość walczył mój dziadek, jego pokolenie i nie o taką niepodległość walczyliśmy my z komuną.
Ale czy komuś w Polsce – oprócz paru „nawiedzonych”, do których się przecież zaliczam – czy komuś ta niepodległość jest do czegoś potrzebna?
W 2004 r. wstąpiliśmy do Unii Europejskiej rezygnując ze znacznej części naszej suwerenności i w referendum na ten temat ponad 77% Polaków poparło tę decyzję. Do dzisiaj społeczeństwo polskie jest jednym z najbardziej entuzjastycznie nastawionych do Unii w Europie.
Brytyjczycy wyżej od euro-kołchozu cenili swoją niepodległość i dokonali brexitu. W Polsce taki scenariusz jest niemożliwy. My w swoje państwo po prostu nie wierzymy. Nie lubimy tego państwa, nie mamy do niego zaufania, a jak przychodzą wybory to ci co głosują na PiS – robią to z nienawiści do Platformy i na odwrót.
Trudno zatem żebyśmy o własne państwo dbali. Weźmy taką kwestię jak ilość urzędników – których oczywiście trzeba utrzymywać z publicznych pieniędzy i których najzwyczajniej nie może być za dużo.
W 1999 roku rząd Buzka tworzył powiaty samorządowe i w Polsce tylko jeden człowiek – prof. Witold Kieżun odważył się skrytykować ten pomysł. Skrytykować to za mało powiedziane – Kieżun projekt Buzka po prostu zdruzgotał w artykule opublikowanym w „Rzeczpospolitej”. I co? I nic.
Sprawa przyschła powiaty zostały utworzone do dziś nie wiadomo po co. To znaczy naprawdę wiadomo, powiaty zostały utworzone po to, żeby partie mogły poobsadzać je swoimi „żołnierzami”. Po to, żeby radni mogli załatwić pracę dla swoich córek, żon, czy kogo tam jeszcze.
Zatrudnienie wraz z utworzeniem powiatów wzrosło wg mojej oceny 5-krotnie.
Czy toczy się jakakolwiek dyskusja w Niepodległej Polsce nad sensownością tego rozwiązania? Czy podnosi tę kwestię partia Naczelnika? Albo Platforma?
I tak można by wymieniać listę grzechów polskiego państwa, a może są to grzechy polskiego społeczeństwa?
Czy to społeczeństwo 100 lat temu poszłoby walczyć za Ojczyznę?
I czy ma prawo tak dziarsko świętować Niepodległość?
AUTOR: Janusz Sanocki