Już wiosna w pełni, zawrót głowy. Kwitną magnolie. Rosną trawy. Śnią się przygody. Po czasie hibernacji możliwy jest spacer do tajnych zakamarków, a nawet biegi. Zieleń drzew. Parki, lasy….. Wolno wejść… Ale czy wolno już się umówić tam na randkę? W parku trzeba zachować bezpieczną odległość. Powiem jej co mi na sercu leży. Może usłyszy. Hej, za daleko ode mnie idziesz miła! Zdejmij tę twarzową maseczkę….
W tym roku wiosna kojarzy się z rozluźnieniem obostrzeń. Gdy je wprowadzano, było niewielu zakażonych, dziesiątki. Gdy je rozluźniają, chorych jest tysiące. Łatwiej jest spotkać człowieka zakażonego, a to pachnie przygodą. Okaże się, czy nasz system odpornościowy jest prawdziwie odporny. To ciekawe wyzwanie. Zresztą nikt tak naprawdę nie wie, ilu jest w Polsce chorych na koronawirusa. Nie robimy testów. To znaczy, nie robimy ich dostatecznie dużo. Wszystkie kraje z nami sąsiadujące, nawet Białoruś robią ich znacznie więcej (w przeliczeniu na liczbę mieszkańców). Choćby Litwa robi ich cztery razy więcej. Ale może to i lepiej, że nie znamy tych danych, bo byłoby nam przykro. U nas zawsze statystycznie żyło się dobrze, nawet w PRL-u. No i duma rozpiera pierś gdy widzimy, że na Zachodzie gorzej….
Wszyscy gadają o wyborach. Te „gadające głowy” w telewizji. Tak jakby coś wiedzieli. I jakby te wybory były dla nas ważne. Wybory w czasie pandemii to spacer po polu minowym. Miałyby się odbyć 10 maja. Tak zarządziła marszałek Sejmu. Ale to było jeszcze przed pandemią. Miały być po Bożemu, konstytucyjne: głosowanie w lokalach wyborczych przygotowane przez Państwową Komisję Wyborczą. PKW stwierdziła, jednak że wybory są nie do przeprowadzenia. Żadne. I naraziła się rządowi. Co gorsza, tak uważają eksperci, prawnicy, konstytucjonaliści, nawet Jarosław Gowin, polityczny partner Prezesa. W maju może być szczyt zachorowań i nawet wybory korespondencyjne nie będą bezpieczne. Chocholi taniec. Gowin rozmawia z opozycją, ta zaś ze sobą skłócona. Minister zdrowia twierdzi, że możemy pasować się z pandemią jeszcze rok albo dwa. Ale prezydent ogłasza już „gasnącą epidemię” co znaczyłoby, że wybory się odbędą. Ale pewności nie ma. Tym bardziej nie wiemy kto i w jaki sposób będzie głosował. Czy będzie bojkot? A gdzie one się odbędą? Pewnie nie w lokalach wyborczych, bo tam może być wirus. Jeśli korespondencyjnie, to przyznaję bez bicia, nie mam odpowiedniej skrzynki. Nie jest zamykana. A to oznacza, że ktoś może mi „zwinąć” mój pakiet wyborczy i będzie miał więcej głosów. Takich jak ja może być legion. Ale co tam, wybory będą przecież pod znakiem wirusa. Wirus korona plus. Pan prezes już pewnie i tak zna wyniki.
Gdyby jednak one nie były pomyślne, rząd się zaasekurował. Po „odzyskaniu” Trybunału Konstytucyjnego rząd jest w trakcie odzyskiwania Sądu Najwyższego. W razie niespodzianki to Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych tego sądu, powołana niedawno na tę okazję, rozstrzygnie ewentualne spory. Po tym jak Trybunał Konstytucyjny w tych dniach zdezawuował styczniową uchwałę trzech izb Sądu Najwyższego (co jest precedensem), a także zignorował Trybunał Sprawiedliwości UE, już nikt i nic nie zakłóci władzy PiS w Polsce. Wolne sądy będą wspomnieniem, przyjdzie czas na wolne media. Rząd mężnie pogruchocze opozycji kręgosłupy. Albo Opus Dei.
Chyba że koronawirus chocholi zamiesza w polskim kotle do woli… Może on jest tutaj z dziejową misją…?
Autor: Daniel Kortlan
Panie Danielu, Pan nie ma zamykanej skrzynki, ja jestem na kwarantannie, więc dla nas te wybory nie będą ani powszechne, ani tajne, ani równe ani bezpośrednie, a więc zgodnie z tym co mówią konstytucjonaliści i autorytety prawne. Jesteśmy dowodem na to, że ich opinie są prawdziwe. A tak na marginesie, nawet gdybym mogła to nie wzięłabym udziału w tak NIEKONSTYTUCYJNYCH wyborach!