Zbliżają się wybory prezydenckie i wiele wskazuje, że może to być główne wydarzenie roku. Bardzo prawdopodobne, że wygra je obecny prezydent. A potem partia rządząca przeprowadzi rewolucję, kasując niezależność jakichkolwiek władz. Jeżeli parlament ma być wydmuszką, podobnie jak sądy, samorządy i media, to przynajmniej niech prezydent będzie królem….
A co tam, możemy przywrócić monarchię. Czyż mamy być gorsi od Anglików czy Szwedów? Jestem rojalistą. Pisałem już o tym jakieś dwa lata temu w zupełnie innym miejscu. Ten prezydent ma zadatki na króla. Te gesty, miny, buńczuczne wypowiedzi, ten królewski gniew, te jego decyzje nieliczące się z konstytucją i literą prawa. System zakłada, że prezydent będzie „strażnikiem konstytucji” i ustroju państwa, a nie jego „łamaczem”. To jednak zbyt wielki ciężar dla Andrzeja Dudy.
Pokazał to już na początku kadencji gdy zajął się ułaskawianiem. Ułaskawił wtedy Mariusza Kamińskiego et consortes, osoby z prawnego punktu widzenia niewinne. Konstytucja zakłada, że każdy jest niewinny, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok. Takiego nie było i sam Mariusz Kamiński publicznie oświadczył, że nie jest zainteresowany ułaskawieniem, tylko uniewinnieniem. Dlaczego tak wolał? Ułaskawienie nie jest uniewinnieniem. Ułaskawiona osoba nie musi ponieść kary, ale jest wciąż obciążona wyrokiem. Pewnych publicznych funkcji nie powinna sprawować. Szczególnie rządowych. Tak uważali profesorowie prawa, tacy jak Andrzej Zoll czy Jan Zimmerman z UJ, promotor pracy doktorskiej pana prezydenta. Ale Andrzej Duda uznał, że to formalizm. On „wyręczył” sądy, na co w państwie prawa urzędnik, nawet najwyższy, nie mógłby sobie pozwolić. Obowiązuje monteskiuszowski podział władz. Tego nawet Donald Trump nie próbował. Podobnie postąpił Duda później, gdy skonfrontował się z Trybunałem Konstytucyjnym w związku z zaprzysiężeniem sędziów. Tych, których Sejm właściwie powołał do TK, zdecydował nie zaprzysięgać wcale, natomiast zaprzysiągł (i to w nocy) tak zwanych sędziów dublerów, powołanych na miejsce tych właściwych z naruszeniem prawa. To budzi respekt i nadzieję, że byłby świetnym królem. I pewnie rozpocząłby znakomitą dynastię Dudusiów. On jako Duduś Pierwszy….
Obecnie trwa „bitwa o sądy” i wiele wskazuje, że to właśnie prezydent ją wygra swoim królewskim atutem. Wielu sędziów obecna władza powołała z naruszeniem prawa, począwszy od ustanowienia Krajowej Rady Sądownictwa, niezgodnie z przepisami, a kończąc na powołaniu dwóch nowych Izb Sądu Najwyższego przez neo – KRS. W normalnych warunkach tacy sędziowie nie mogliby orzekać i powstałby chaos. Ale proponowana przez PiS ustawa daje królewskie uprawnienia prezydentowi. Jeżeli prezydent zaprzysięgnie sędziego, to klamka zapadła, sprawa załatwiona. Następuje konwalidacja, czyli uprawomocnienie najgorszej nawet procedury. Prezydent poprzez „boski fiat” (czyli widzi mi się, jak to określił profesor Zygadło) sankcjonuje konstytucyjny delikt. Profesorowie załamują ręce. Przecież konstytucja wyraźnie stanowi: wszelkie władze działają „na podstawie i w granicach prawa”. Określone są kompetencje i żadna wykładnia rozszerzająca nie wchodzi w grę. Prawo – rządność. Tak to się dzieje w demokratycznym państwie prawa. Gdy jednak wprowadzimy monarchię, nie musimy przejmować się prawem ani trochę. Prawo bowiem ogranicza rządzących. To „imposybilizm”.
Słodko jest być monarchą, królem albo i cesarzem…. („cysorz to ma klawe życie oraz wyżywienie klawe” jak śpiewał Tadeusz Chyła). Już w starożytności cesarz Kaligula mianował swego konia Incitatusa senatorem i co można mu było zrobić? A nasz Piłsudski, choć kochał bardzo swoją Kasztankę, to nawet zwykłym posłem jej nie śmiał uczynić. Nawet po Zamachu Majowym. Demokracja i jej sztafaże ograniczają władzę. A władza tak wspaniała jest. Król Francji Ludwik XIV (Król Słońce) w Wielkanoc 1680 r. uzdrowił 1600 chorych na skrofuły, bo sam jego dotyk uzdrawiał. Napoleon prawie podbił Europę…. Król Staś podbił serce carycy (tak znacząco zapomnianej przez posła Suskiego). Historię piszą wielcy ludzie (nawet jeśli marnej postury).
Jest jasne, że nasza władza ma plany mocarstwowe. Władzę rozumiem i popieram. Też chciałbym, żeby państwo polskie dominowało nad światem. To się nam należy. Ale najpierw załatwmy sprawy podstawowe. Załatwmy sobie króla.
Król jest jak koń. I jaki jest, każdy widzi. Albo i nie…
Autor: Daniel Kortlan
Wystarczy zacytować co napisał o prezydencie sędzia SO w Poznaniu p. Jarosław Ochocki …”Jest Pan złym człowiekiem, marnym prezydentem, ziejącym nienawiścią w imię swoich doraźnych i partyjnych, politycznych celów”. Warto do tego dodać, że prezydent nie tylko stroi miny ale jeszcze strasznie krzyczy.
Trzeba jeszcze dodać, że prezydent, powinien być prezydentem wszystkich polaków, tak wierzących, jak i nie wierzących czy wyznających inne religię niż katolicyzm> powinien być prezydentem wszystkich Polaków, tak samo tych którzy go wybrali, jak i tych którzy byli przeciwni temu wyborowi.
Powinien być, ale NIE JEST!.
[WYMODEROWANO] Pokaż mi polityka, który wcześniej reprezentował jakieś ugrupowanie polityczne, po czym został prezydentem i był jak to nazwałeś „prezydentem wszystkich Polaków”? Na pewno pan B [WYMODEROWANO] będzie takim prezydentem. Już to widzę. A zapomniałem, był jeszcze niejaki Bronek K [WYMODEROWANO]. Ten to dla was pewnie mąż stanu. [WYMODEROWANO]
Żaden prezydent nie ział ogniem (czytaj: nienawiścią) tak jak Duduś.
Żaden prezydent nie dążył do eliminacji swoich opozycjonistów ze społeczeństwa. Jeszcze mało?
W Polsce niedługo strach się będzie przyznać do swoich poglądów politycznych – ot taką mamy demokrację, a w zasadzie w pewnych kręgach to już zaczyna być strasznie.
Cieszę się,że pani Halince prezydent się podoba, konstytucja jest mniej ważna..
A ja już mam dosyć tych nieobiektywnych wynurzeń tego pana. Mi się prezydent bardzo podoba. Jest inteligentny, wykształcony, elokwentny i umie się zachować. Rozumiem jednak, że to się nie liczy. Liczy się tylko i wyłącznie jakie kto ma poglady polityczne. Autor widać jakie ma i dlatego nigdy nie wypowie się dobrze o obecnym prezydencie .
Duduś inteligentny, elokwentny i umie się zachować – dobry żart, szczerze się uśmiałem.
Wykształcenie jakieś tam ma, ale to wcale nie świadczy o jego inteligencji i kulturze bycia.
Pachołek i pajac.
Jak zaczęłam czytać felieton o tym, że nasz szanowny prezydent ma zadatki na króla, to od razu skojarzyła mi się jedna z baśni Hansa Christiana Andersena po znamienitym tytułem „Nowe szaty króla”, a nasz prezydent w roli głównej, maszerujący w nowych szatach środkiem ulicy, np. Marszałkowskiej, a wokół niego jego jego wierni dworzanie… (król jakże dumny, pierś wysunięta do przodu i ten uśmiech…).
To tylko takie pierwsze skojarzenie…
Wracam do czytania felietonu.