Weszliśmy w ten nowy rok z wielkimi nadziejami – indywidualnie i wspólnotowo. Niektórzy nawet jeszcze pamiętają swoje postanowienia noworoczne. A tu z punktu dzieją się sprawy grożące apokalipsą. Nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Zazwyczaj groźne sytuacje powodowane są przez władze. Ludzie się dziwią, buntują, protestują. Ale niepotrzebnie. Czyż ludzie nie rozumieją, że władza wszystko może? Bo przecież po to jest właśnie władzą….
Zacznijmy od spektakularnej kwestii. Taką jest morderstwo polityczne, czyli zabicie przez Amerykanów irańskiego generała Kasima Sulejmaniego. Został zabity, podobnie jak towarzyszące mu osoby na rozkaz Donalda Trumpa. Pięknoduchom z całego świata to się nie spodobało, bo trzymają się jeszcze archaicznych zasad. Dobrze to ujął to profesor Antoni Dudek: „gdy jedno państwo likwiduje szefa wywiadu innego państwa, to doświadczenie historyczne każe nam przypuszczać, że wojna wisi na włosku”. Wielu komentatorów i różnorakich ekspertów wymądrza się teraz sylogistycznie, że USA i Iran nie pozostają w stanie wojny. W związku z tym działania Trumpa łamią prawo międzynarodowe. Konfederacja (nowa partia w Sejmie) uważa nawet, że była to „zbrodnia międzynarodowa”. Teraz Iran nie tylko opłakuje śmierć generała, ale obiecuje „miażdżącą zemstę za niesprawiedliwe zabójstwo Sulejmaniego”.
Tyle że Iran nie ma tu nic do gadania. Ani nawet prawo międzynarodowe. Ameryka jest supermocarstwem i żandarmem świata. Jej wszystko wolno, od dawna też ingeruje w sprawy wewnętrzne innych krajów. Począwszy od zamachu stanu w Iranie w 1953 r. gdy obalony został przez CIA demokratycznie wybrany premier Mosadegh. Jego liberalne reformy nie spodobały się Amerykanom i postanowili wesprzeć władzę szacha, dzięki czemu mógł on się wreszcie porządnie wzbogacić i rządzić udzielnie, bez wpływu motłochu. A kiedy ten szach Reza Pahlawi został przez swych rodaków niegodnie z kraju przepędzony, Amerykanie przyznali mu azyl by żył sobie dzięki swym miliardom za oceanem. To był dobry uczynek Amerykanów. Niestety, szach szybko zachorował i zmarł. Ale nie można oczekiwać od Jankesów zbyt wiele miłosierdzia. Zwłaszcza gdy układ zawarty przez prezydenta Obamę z Iranem kilka lat temu został przez Trumpa wypowiedziany. To twarda polityka mocarstwowa. Układ polegał na tym, że USA i państwa zachodnie miały zrezygnować z sankcji gospodarczych wobec Iranu w zamian za rezygnację przez Iran z doskonalenia uranu i prób budowy sił nuklearnych. To był widomy objaw słabości zachodu. Przedłużający się stan pokoju mógł zdemoralizować region, nawet tak bojowe kraje jak Izrael. Zaś przemysł zbrojeniowy w Stanach mógł przestać przynosić krocie. Potrzebna była szybka, błyskotliwa akcja, przywracająca status quo ante. Padło na Sulejmaniego i wyleciał w powietrze. Normalna kolej rzeczy w prawdziwej polityce. Tym bardziej że w tym roku są wybory prezydenckie w Stanach i Trump musiał po prostu pokazać mięśnie. Nie powinno to ani trochę bulwersować Persów, bo przecież przybył im jeszcze jeden „męczennik” i naród ma sporo emocji. Zresztą on sam, Sulejmani, jest już pewnie w raju, z trzynastoma dziewicami po prawicy Allaha.
Z tą wojną między Ameryką i Iranem to nie szybka sprawa. Spytano ponoć prezydenta Dudę czy i kiedy wybuchnie. Spokojnie, miał odpowiedzieć nasz prezydent, beze mnie nie zaczną….. Ale Trump już ogłosił że jeśli Iran zaatakuje cele amerykańskie, USA uderzą precyzyjnie w 52 miejsca irańskie, włączywszy w to miejsca szczególnie cenne dla kultury tego kraju. Co tam kultura i miejsca chronione przez Unesco jak apokalipsa to apokalipsa!
U nas też niespokojnie. Prezydent Putin postanowił zaatakować Polskę. Na razie to kanonada słowna. Putin „odkrył” że to Polska stanęła po stronie Hitlera w 1939 r. i przyczyniła się do Holocaustu. To Polska wykorzystała Pakt Monachijski i zagarnęła Zaolzie przy aprobacie Hitlera (za co jednak prezydent Lech Kaczyński przeprosił w 2009 r.), to Polska chciała wygnać Żydów na Madagaskar i prosiła Niemców o wsparcie. Ówczesny ambasador Polski w Berlinie Józef Lipski obiecał nawet pomnik Hitlerowi w Warszawie jeśli to życzenie spełni (Putin nazwał go w związku z tym łajdakiem i antysemitą).
Putin jednak pomniejszył znaczenie Paktu Ribbentrop – Mołotow i agresji rosyjskiej na Polskę 17 września 1939 r. Teraz trwa wojna propagandowa, zwłaszcza w kontekście zbliżających się rocznic: wyzwolenia Auschwitz oraz zakończenia Drugiej Wojny Światowej. Trwa też u nas dyskusja wokół tej wypowiedzi Putina. Rząd twierdzi, że on nas zaatakował, bo mamy osiągnięcia, pewnie się nas boi. Opozycja zaś krzyczy, że mógł sobie pozwolić, bo nasza pozycja jest słaba, szczególnie w Unii Europejskiej.
Myślę, że rząd ma absolutnie rację. Fakt, że krytykują nas coraz częściej ze wschodu i z zachodu (ostatnio szczególnie niemieckie media), świadczy o naszej mocarstwowej pozycji. Być może dlatego właśnie Komisja Europejska nie zająknęła się w sprawie Putina i nie traktuje nas poważnie. Niemcy i Francuzi boją się polskiej konkurencji. Za to wtrącają się chętnie do naszych sporów i reformy sądownictwa. Nasi sędziowie przejęli się faktem, że jesteśmy członkiem UE od 2004 r. i zobowiązaliśmy się stosować europejskie standardy prawa. Także wyroki Trybunału Sprawiedliwości. Za takie działania sędziowie będą dyscyplinowani. I tak władza jest łaskawa, że nie zamyka sędziów w obozach edukacyjnych. Nie mamy Brześcia ani Berezy Kartuskiej a moglibyśmy….
Władza nie po to przejęła stery, nie po to rząd z wielkim trudem wstał wreszcie z kolan, by polskie sądy ugięły się teraz pod presją UE czy prawa międzynarodowego. Nawet jeśli Traktat Lizboński podpisał prezydent Kaczyński, a prawo międzynarodowe ma u nas pierwszeństwo z chwilą ratyfikacji przez parlament. To formalności. Silny rząd PiS nie będzie się nimi przejmował. Dał przykład Donald Trump jak zwyciężać mamy. Jesteśmy otrzaskani w bojach. I też możemy sprawić światu nie tak znów małą apokalipsę. Albośmy to jacy tacy…?
Autor: Daniel Kortlan
Jest chyba znacznie gorzej niż piszesz….
Nie strasz nie strasz