To wiadomość z ostatniej chwili. Premier RP Mateusz Morawiecki zdecydował o odwołaniu zajęć w szkołach, na uczelniach, w przedszkolach i żłobkach. Placówki będą zamknięte z powodu obaw o rozprzestrzenianie się koronawirusa. – Potraktujmy poważnie to ryzyko – apelują rządzący.
Choroba jest przenoszona przede wszystkim przez osoby młode, ale groźna dla życia głównie w przypadku seniorów i osób przewlekle chorych (osłabionych).
Lekcje i zajęcia w placówkach edukacyjnych oraz opiekuńczych są odwołane od 16 marca – na dwa tygodnie (do 25 marca włącznie).
- Przedszkola, szkoły i uczelnie wyższe będą zamknięte od poniedziałku 16 marca z powodu obaw o rozprzestrzenienie się koronawirusa – poinformował premier Mateusz Morawiecki.
Placówki będą niedostępne dla procesu edukacyjnego już od jutra – od 12 marca. Zamknięte będą wszystkie uczelnie wyższe. Jednak w czwartek i w piątek szkoły oraz przedszkola i żłobki będą otwarte. Dzieci można tam oddawać pod nadzór nauczycieli, jeśli rodzice nie znajdą innej opieki. Dziećmi zajmie się kadra pedagogiczna, aby umożliwić rodzicom zorganizowanie opieki nad pociechami. Zarządzenie nie dotyczy ośrodków szkolno – wychowaczych i szkół funkcjonujących w placówkach zamkniętych.
Decyzje dotyczące całej Polski zapadły podczas posiedzenia zespołu zarządzania kryzysowego.
- Jest dla nas jasne, że epidemia, która się rozwija, może stać się bardzo groźna. Według WHO może się to stać globalną pandemią. Dlatego trzeba działać szybko, z wyprzedzeniem. Polska stosuje bardzo dobrą strategię. Koronawirus bardzo szybko rozprzestrzenia się w krajach ościennych. W Polsce mamy 25 (prawdopodobnie 26) przypadków zarejestrowanych. Aby spowolnić proces, potrzebne są zdecydowane działania – oświadczył podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu poinformował, że zamknięte mają być również kina, muzea, teatry i inne placówki kulturalne.
Potraktujmy poważnie to ryzyko
Władze podkreślają, że uczą się na przykładach innych krajów jak zapobiegać epidemii koronawirusa.
- Największą lekcją z Chin jest to, jak działało społeczeństwo. Bez poczucia odpowiedzialności za swoje zdrowie i zdrowie najbliższych, administracyjne zakazy nie są w stanie powstrzymać epidemii. Stąd apel do wszystkich, którzy przez dwa tygodnie nie będą chodzili do szkoły i na uczelnie. To nie jest czas ferii, to nie jest dzień wolny. Ten błąd został popełniony we Włoszech. Młodzi chodzili do klubów, do restauracji. To czas kwarantanny właściwie całego społeczeństwa. To czas, który powinniśmy spędzić w domu, by nie zarazić innych i siebie. Potraktujmy poważnie to ryzyko – dodał minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Informacje, jak się zachować, udzielane są na infolinii NFZ.
Chinczykom udało sie wyprodukowac coś do zwalczania ludzi starych. Tam nie ma emerytur więc w ten sposób problem rozwiazują.
Podobno grypa sezonowa jest bardziej zaraźliwa niż koronawirus.Teraz jest większa panika szkoły zamknięte ok,ale młodzież w domu murem i tak siedzieć nie będzie niestety,beda wychodzić.Koscioly powinny być zamknięte jak we Włoszech,bo tam też są skupiska ludzi.Ale u nas księża [WYMODEROWANO].Ale odpowiedzialni ludzie co niedziela do kościoła nie powinni latać,dla bezpieczeństwa.Modlic można się w domu.
Nauczycielom się nie chce robić a my musimy cierpieć.
Gdyby głupota miała skrzydła…………..
Nie wiem, czy zamknięcie szkół to taki dobry pomysł. Po pierwsze: wszystko wskazuje na to, że dla dzieci ten wirus jest akurat najmniej groźny. Po drugie: czy ktoś naprawdę wierzy, że te małolaty będą siedzieć w domach??? Rodzice pójdą do pracy, nie dopilnuja. A oni będą latać po mieście i roznosic to paskudztwo.
Spokojnie, nasza młodzież nie popełni błędów z Włoszech, albowiem naszej młodzieży ZWYCZAJNIE NIE STAĆ na chodzenie do klubów i restauracji.
To są skutki zachłanności. W Północnych Włoszech wynajmowali do opieki senioralnej Chińczyków bo tak było taniej. W Europie zatrudniali Chińczyków oraz przenieśli produkcję do Chin bo tak było taniej. Tylko, że w ten sposób jest nieunikniona duża częstotliwość kontaktów osobistych. Chińczyk jest tani bo zjada to co nie nadaje się dla Europejczyka i Amerykanina np. nietoperze, które zjadają myszy i szczury. Chińczycy są tani bo nie płacą składek ubezpieczeniowych do systemu emerytalnego ponieważ nie istnieją tam emerytury. Chińczyk jest też tani bo mniej dba o higienę osobistą i higienę środowiska pracy. O bezpieczeństwo socjalne nie dbają Chińczyki tak jak Europejczycy ponieważ bezpieczeństwo socjalne zapewnia im sprawująca tam władzę Komunistyczna Partia Chin.
Czy w takim stanie spraw jest sens chciwić się na tanie wzorce z Chin. Czy nadal jest sens produkować 70% komponentów leków na świecie w Chinach. Przecież przed koronawirusem słyszeliśmy co jakiś czas z mediów o wycofaniu przez GIS kolejnej partii leków. Tylko, że nikt nie odważył się powiedzieć głośno, że są one produkowane w Chinach.
Czy nadal będziemy kupować wszystko co popadnie z Chin, bo tak jest taniej? Czy nasi prawicowi bojownicy o wolność i demokrację nadal będą „korzystać” ze współpracy z komunistycznymi Chinami? Obawiam się, że rzekoma korzyść szybko zamieni się w tragiczną w skutkach stratę z powodu zachłanności narodowych decydentów.