Pani Marianna urodziła pięcioro dzieci. – Mój pierworodny zmarł bardzo szybko. Nie było takich jak dziś lekarstw i tak rozwiniętej medycyny – wspomina jubilatka. Później pochowała jeszcze dwóch synów, ale córki – Łucja i Zofia – wciąż są dla niej wsparciem.
– Mama jest silną kobietą i często to ona wywiera na nas wpływ. Dwa lata temu kupiłam jej komórkę i choć mieszkam w Gdańsku, wciąż jesteśmy w kontakcie – twierdzi Łucja Kowalska.
Pani Marianna doczekała się 9 wnucząt i 13 prawnucząt. Wszyscy o niej pamiętają i twierdzą, że właśnie po babci odziedziczyli urodę, witalność czy dobre zdrowie.
Marianna Jaskulska urodziła się 23 marca 1917 roku w Piegłowie. Miała 17 lat, kiedy przeprowadziła się do Mławy, a 20 gdy oddała rękę Janowi Jaskulskiemu, rodowitemu mławianinowi. – Był świetnym muzykiem. Grał na instrumentach dętych, ale też śpiewał. Uwielbiałam muzykę i w nim też byłam bardzo zakochana – wspomina męża. Jan zmarł w 1983 roku, ale pamięć o nim wciąż jest żywa. Nie tylko wśród rodziny Jaskulskich. – To dzięki pani mężowi jako licealista dowiedziałem się prawdy o Katyniu. Pamiętam, jak przekazywał mnie i moim kolegom publikacje na temat zbrodni sowieckich – wspominał w czasie uroczystości zorganizowanej w domu jubilatki burmistrz Sławomir Kowalewski.
Mimo, że seniorka nie ma recepty na długowieczność, to poleca lekkie posiłki i aktywność ruchową. Każdy dzień zaczyna od śniadania. Nie wie, co to problem z cholesterolem, więc bułeczkę paryską grubo smaruje masłem. Do tego zjada parówkę. A na obiad np. kurczaka. – Jem wszystko, tylko w niedużych ilościach – wyjaśnia.
Pani Marianna ma znakomitą pamięć, mieszka na piętrze, więc codziennie pokonuje schody i idzie na spacer do ogrodu. To jej ulubione miejsce. Może dlatego przy domu właśnie rozkwitły wszystkie wiosenne kwiaty: krokusy, przylaszczki, zawilce – niczym prezent i wyraz wdzięczności za jej troskliwą uwagę.
Fot. Magdalena Grzywacz/ mlawa.pl