Przed Sądem Rejonowym w Mławie toczy się postępowanie w sprawie samobójczej śmierci 14-letniego Dominika z Bieżunia. Na ławie oskarżonych zasiada nauczycielka chemii. Osobne postępowanie dotyczące kilku chłopców prowadzi sąd rodzinny. Ma ono wyjaśnić czy nastolatkowie namawiali, bądź pomagali Dominikowi w targnięciu się na swoje życie.
W sumie zaplanowano 10 rozpraw. Wczoraj (19 lutego) odbyła się trzecia. O procesie i jego spodziewanym przebiegu opowiedział portalowi „Nasza Mława” prowadzący sprawę sędzia Tomasz Mync, prezes Sądu Rejonowego w Mławie.
– To trudna sprawa. Materiał dowodowy jest obszerny. Nie wiadomo co wydarzy się w toku prowadzonego postępowania, być może trzeba będzie dopuścić inne dowody np. z przesłuchania świadków lub opinii biegłych. Wydaje się, że to postępowanie nie będzie szybkie z uwagi na ogrom materiału dowodowego, jaki sąd ma do przeprowadzenia podczas rozprawy – zauważa sędzia.
Akta sprawy liczą 11 tomów. W sumie sąd musi przesłuchać ponad sto osób, wśród nich są nauczyciele, psycholodzy i uczniowie gimnazjum, do którego uczęszczał Dominik.
– Sąd posiłkuje się także aktami z postępowania prowadzonego przed sądem dla nieletnich, ponieważ w stosunku do tych, którzy mieli się znęcać nad Dominikiem tam właśnie toczy się osobne postępowanie. I tam także byli przesłuchiwani świadkowie, którzy teraz również są w części przesłuchiwani – wyjaśnia nasz rozmówca.
Jedną z pierwszych osób, które zostały przesłuchane była nauczycielka oskarżona o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad Dominikiem.
– Oskarżona złożyła wyjaśnienia, nie przyznała się do winy. Odpowiadała tylko na pytania sądu i swojego obrońcy. Powiedziała, że nie znęcała się nad Dominikiem, zresztą tak, jak nad żadnym innym dzieckiem. Dodała, że jest osobą stanowczą, ma określone metody wychowawcze i że jest nauczycielem od około 30 lat. Otrzymywała same pochwały i nagrody, i że nigdy nie było zastrzeżeń do jej pracy – relacjonuje prezes sądu.
Nauczycielce grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy. 14-letni Dominik powiesił się w maju 2015 roku. Nie mógł sobie poradzić z prześladowaniami ze strony kolegów oraz nauczycielki. Zostawił swojej mamie list pożegnalny w którym napisał, że jest „zerem”. Pogrupował też swoich znajomych na przyjaciół i wrogów, chłopiec wskazał ich z nazwiska.
Ostatnia z zaplanowanych rozpraw ma się obyć w kwietniu, ale już teraz wiadomo że – ze względu na złożoność sprawy sąd najprawdopodobniej będzie zwoływał dodatkowe posiedzenia. Nie wiadomo więc, kiedy ostatecznie zapadnie wyrok.
Kiedy matka niepozwala na znęcanie się nad dzieckiem w szkole uważana jest za wariatkę . Kiedy się nie reaguje dochodzi do dramatów!!!!
To wina szkoły że dopuściła do sytuacji w której nauczyciel staje się wrogiem dla ucznia a on z osamotnienia targa się na własne życie. Miedzy rodzicami a dzieckiem musi być bardzo silna więź aby się przyznał im że w szkole jest nielubiany czy że nauczyciel go dręczy.
Szkoły i tak nie pomogą takiemu dziecku, bo która szkoła przyzna że zatrudnia niekompetentną i przemocową kadrę . Takie rzeczy zamiata się pod dywan, a z ucznia i rodziców robi się idiotów . Taka jest rzeczywistość . Dlatego jak czytam że dzieci maja jakieś prawa to mnie mdli o obłudy i fałszu.
Z dzieci robi się kłamców czy zaburzonych tylko po to aby wybielić kadrę pracowniczą szkoły.
Takie jest moje zdanie i dobrze że rodzice dochodzą swoich praw przed sądem, szkoda że dopiero po tragedii jaka ich spotkała.
Wyrazy współczucia dla rodziny chłopca.
nie wiem czy nauczycielka winna czy nie winna ale prawda jest taka, że środowisko tzw edukacji jest szczelne nikt z zewnątrz się nie wciśnie, same klany rodzinne i ułożone z władzami, a nauczyciele no może nie 100 % ale większość, zawsze od zarania dziejów mieli w każdej klasie ulubieńca i takiego, któremu utrudniali życie, niestety chłopak nie wytrzymał. ale i dzieci są straszne można powiedzieć, że nawet szkolone przez rodziców z tym się baw, z tym nie, tego zaproś, temu nie pomagaj, albo i sami się naśmiewają itp.
Podzielam zdanie na temat nauczycieli. Co najważniejsze nauczyciel powinien być przyjacielem ucznia a nie jego wrogiem i podobnie jak lekarz powinien do swojej pracy podchodzić z empatią. Niestety większość nauczycieli i lekarzy pracuje za karę i wyżywają się na podopiecznych. To bardzo przykre.
smutne, mam nadzieję że wszystko się wyjaśni a winni poniosą konsekwencje
Jestem jaki jestem przykro mi Anonim
Jestem jaki jestem przykro mi
Czemu tak poważnej sprawy nie prowadzi Sąd Okręgowy?
Tam są sędziowie są już zaprawieni w trudnych sprawach.