Kto taki? Listopad. Niby melancholijny to miesiąc, skromny , chłodny, deszczowy, obiecujący mróz (a nawet śnieg) Dni krótkie, niby niewiele można w nich zdziałać. A jednak czuje się ukrytą energię i puls. W firmie zapowiada się rekord produkcji telewizorów. W Polsce i w świecie wydarzeń moc. Można by je komentować na okrągło.
I uświadamiam sobie, że tak było zawsze. Historia przyśpieszała. Przykłady? W listopadzie 1799 r. Napoleon doszedł do władzy i ogłosił się konsulem. Tym samym skończyła się wieloletnia rewolucja francuska, a zaczęły wieloletnie wojny… W listopadzie 1830 r. odbyła się nasza polska rewolucja, zwana Powstaniem Listopadowym. Została krwawo stłumiona przez carat. Zapoczątkowała jednak ciąg powstań narodowych, które zmobilizowały kraj (a raczej społeczeństwo). Stała się iskrą romantyzmu w sztuce. W Rosji tzw. Rewolucja Październikowa naprawdę wydarzyła się w listopadzie, gdy bolszewicy zdobyli Pałac Zimowy w Piotrogradzie (jakkolwiek chronologię czasu komplikują różnice między kalendarzem juliańskim a gregoriańskim). Tę rewolucję ułatwili Niemcy wysyłając Lenina ze Szwajcarii (wraz z żoną, kochanką i anturażem) do Rosji. Liczyli, że ten przejmie władzę, wprowadzając chaos w państwie. A potem Rosja wycofa się z wojny. Tak się właśnie stało. Jednak nie przewidzieli, że bolszewicy zaraz zaczną myśleć o rewolucji światowej. I jednym z pierwszych państw, gdzie chcieli ustanowić swą władzę były właśnie Niemcy. Dzięki pomocy rosyjskiej wybuchła rewolucja w tym kraju już w następnym, tj. 1918 r., oczywiście… w listopadzie. Ale ruch lewicowy był kruchy, frakcje walczyły między sobą. Rewolucja zgasła. Liderzy zostali zgładzeni, m.in. pochodząca z Polski Róża Luxemburg. Za to w tym samym roku, także w listopadzie, powstało niepodległe państwo polskie, którego rocznicę właśnie obchodziliśmy. Nawet Ameryka uwzniośliła listopad, bo właśnie w tym miesiącu odbywają się tam zawsze wybory prezydenckie. Rok temu wybrano niejakiego Trumpa, który właśnie objechał pięć państw azjatyckich. Powstaje nowa architektura polityczna świata. Na czoło wysuwają się Chiny, dla których Trump w kampanii wyborczej miał tylko słowa potępienia. A teraz zachował się wobec ich prezydenta jak wasal, kadząc mu tak, że można się było udusić. Za to odgrażał się Korei Północnej i zapowiedział, że nie wyklucza zbombardowania tego państwa pociskami nuklearnymi. Nic dziwnego skoro Kim Dzon Un nazwał go „starym lunatykiem”. Ta zniewaga krwi wymaga. Świat znów znalazł się nad przepaścią, ale na szczęście nie zdaje sobie z tego sprawy.
Wracajmy do Polski. Jest dobrze. Podczas listopadowej miesięcznicy Jarosław Kaczyński obwieścił że „Europa jest chora”. Na szczęście Polska przyjdzie jej z pomocą. Mamy przecież wojska obrony terytorialnej ministra Macierewicza. Ale ich chyba nie użyjemy bo ten minister stosuje „metody ubeckie”, jak to określił prezydent Duda. Już prędzej można by wysłać rodziny Radia Maryja od księdza Rydzyka, żeby przywiozły pokarm duchowy zdegenerowanym Europejczykom. Ksiądz Boniecki nie mógłby ich wspomóc, bo podpadł przełożonym. Został objęty ponownie zakazem publikacji, pewnie dożywotnio. Ksiądz Rydzyk to inna jakość. Ma siłę perswazji nieporównywalną z nikim. Nawet gdy obraził żonę prezydenta Lecha Kaczyńskiego zwąc ją „czarownicą” nie dotknęły go żadne sankcje. Przeciwnie, otrzymuje wciąż nowe milionowe środki na prowadzenie swych „dzieł bożych”. Ksiądz Rydzyk może być lekarstwem dla Europy, tak bardzo zlaicyzowanej. Czy jednak w swej chorobie Europa jest w stanie to pojąć? Europa musi zapomnieć o rewolucjach ostatnich kilku wieków i wrócić do Średniowiecza. Odwiecznych swobód i wartości chrześcijańskich. Pilnować ich będzie święta inkwizycja. Żadnych konstytucji nie trzeba.
Inny Polak obraził z kolei żonę prezydenta Dudy. Piotr Rybak nazwał ją „Żydówą”. Prezydent mu tego nie miał za złe, bo słowem o tym nie wspomniał. Ale akt spalenia kukły Żyda we Wrocławiu przez pana Rybaka, na tle niewątpliwie patriotycznym, został źle odebrany przez sąd. Jego wyrok trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu został „odwieszony”. Chyba tylko dlatego, że Rybak wziął udział w Marszu Niepodległości w czasie gdy miał „dozór elektroniczny”. A przecież Marsz odbywał się pod zbożnym hasłem „My chcemy Boga”. Co prawda pojawiły się tam hasła wyglądające na rasistowskie, ale rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej wyjaśnił, że to nie rasizm o co im chodzi, tylko segregacja rasowa. Zaraz go oskarżono, że chce reaktywować w Polsce anglosaskie zwyczaje, które nie wypaliły w Ameryce czy RPA. Moim zdaniem, nie jest to słuszne, bo z tego, że segregacja rasowa nie udała się w Stanach nie wynika wcale, że nie uda się w Polsce. Co więcej, w Polsce można by segregować także dwa dzikie plemiona: PiS i anty- PiS. Wart Pac pałaca a pałac Paca…
Prezydent Duda wygłosił przemówienie na Placu Piłsudskiego, w którym wezwał do jedności i szacunku, tak jak szanowali się (co bardzo mocno podkreślał) ojcowie polskiej niepodległości: Piłsudski, Dmowski, Witos, Paderewski. Co prawda, gdy Piłsudski wysyłał Wincentego Witosa, trzykrotnego premiera do obozu w Brześciu nie wyglądało to najlepiej, ale teraz gdy wiemy już więcej o Piłsudskim, nie ma wątpliwości, że robił to dla kraju. A i Witos przeszedł tam całkiem niezłą ścieżkę zdrowia. Prezydent Duda zaś zaprosił na obchody Donalda Tuska, ale nie jest na tym etapie szacunku, żeby zaproszonego gościa przywitać. Miejmy nadzieję, że nastąpi to już w przyszłym roku, gdy będziemy świętować setną rocznicę niepodległości. Prezydentom też czasem zajmuje trochę czasu zanim zrozumieją wagę swoich, skądinąd słusznych słów…
Ale ja tu rozpisałem się o polityce gdy miało też być poetycznie. Jest wiele wierszy o listopadzie i sam przeczytałem kilka. Z braku miejsca przytoczę fragment wiersza „Listopad” Jana Brzechwy:
W miękkich cieniach listopada
Może ktoś zabłąkał się
Nie, to tylko pies ujada
pomyśl także i o psie
Wyjść się nie chce spod kożucha
Blady promyk światła zgaś
Dmucha plucha-zawierucha
Zimno, ciemno, spać juz czas
Nie wiem jak wy, ale ja na koniec miesiąca nie zamierzam spać. Wybieram się na Andrzejki. Wolę lanie wosku niż lanie wody przez polityków…