Mławska policja ustaliła właściciela agresywnego psa, który pod koniec listopada, w okolicy Alei Św. Wojciecha w Mławie, atakował inne zwierzęta. O zdarzeniu napisaliśmy TUTAJ i TUTAJ oraz TUTAJ.
– Właścicielem okazał się 34-letni mieszkaniec pow. mławskiego. Wczoraj, usłyszał zarzuty niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Sprawa zostanie skierowana z wnioskiem o ukaranie do sądu. 1 grudnia, w pobliżu al. Św. Wojciecha, agresywny pies typu amstaff został odnaleziony i złapany przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej. Zwierzę przetransportowano do lecznicy weterynaryjnej. Dzień wcześniej, zwierzę zaatakowało kobietę oraz prowadzonego na smyczy małego teriera. Piesek został dotkliwie pogryziony. Właścicielka nie doznała obrażeń – informuje asp.szt. Anna Pawłowska, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Mławie.
Pies powinien być wyprowadzany na spacer w taki sposób, by nikomu nie zagrażał, nikogo nie straszył, nie zakłócał spokoju. Zgodnie z Ustawa o ochronie zwierząt art. 10a „Zabrania się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna”. Ponadto utrzymywanie psa rasy uznawanej za agresywną wymaga zezwolenia wydanego przez wójta (burmistrza, prezydenta miasta) (art. 10). Sprawca podlega karze aresztu lub grzywny.
Zgodnie z prawem (art. 77 Kodeksu wykroczeń). § 1. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany. § 2. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 przy trzymaniu zwierzęcia, które swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany.
Dziś miałam taką sytuację. Kurier dzwoni dzwonkiem przy bramce, na której dodatkowo wisi tabliczka ostrzegawcza przed psem, a bramka jest zabezpieczona przed przypadkowym wejściem obrączką z drutu, którą da się jednak zdjąć bez większego problemu. Typowe zabezpieczenie każdej furtki na wsi.
Kurier zadzwonił i od razu wszedł na posesję nie czekając nawet 5 sekund przy bramce (zauważyłam jego samochód przez okno i podeszłam do drzwi zanim jeszcze zadzwonił dzwonkiem) Gdy je otworzyłam kluczem był już w połowie posesji. Za mną z domu wybiegły dwa psy. Kurier zdziwiony, że go obszczekały. Pytanie czyja by była wina gdyby go zraniły? Moja?
Dodatkowo zostawił za sobą otwartą bramkę i jeden z psów prawie wybiegł na ulicę. Nie było między nami żadnej potyczki słownej, ale powiedziałam mu tylko, że miał sporo szczęścia.
Moim zdaniem pies był na swoim terytorium i go bronił. Moje psy nie gryzą, szczekają za to bardzo zajadle. Pies to jednak pies i nigdy nie wiadomo co mu odbije. Zdenerwowałam się tym. Jutro bramka zostanie tak zabezpieczona, że nikt obcy nie wejdzie.
Wychodząc pan kurier sprawdził czy jest tabliczka na bramce.
Ręce opadają