Videorejestrator umieszczony w samochodzie osoby jadącej za byłym senatorem Waldemarem B.
Utrwalił, jak mężczyzna przywiązuje psa do swego samochodu, a następnie odjeżdża, ciągnąc go za sobą. Zwierzę najpierw biegnie, później się przewraca i jest wleczone przez pewien czas za autem.
Po upublicznieniu przez media tej sytuacji znalazł się świadek, który stwierdził, że wie, iż pies został uśmiercony. W miniony czwartek na posesji Waldemara B. funkcjonariusze znaleźli truchło zakopanego niedawno psa, jednocześnie niemal identyczny żywy biegł po obejściu. Sekcja potwierdziła, że martwy osobnik to ten sam, który był wleczony za samochodem. Według biegłego wskutek urazów mechanicznych zwierzę doznało obrażeń wewnętrznych, które najpierw doprowadziły do niewydolności krążeniowo-oddechowej, a jej skutkiem była jego śmierć.
Wcześniej jego właściciel twierdził, że psu nic się nie stało, a on tylko doprowadzał go na podwórko, z którego uciekł. Prokuratura przedstawiła już mężczyźnie zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem i będzie wnioskowała o miesięczny areszt dla niego.
Jak podało RMF FM, w tej sytuacji minister rolnictwa Grzegorz Puda odwołał Waldemara B. który był jego w Społecznej Radzie Doradztwa Rolniczego przy Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Lubaniu.
brak słów
Dlaczego osoba jadąca za senatorem nie zareagowała?