Jest luty więc najlepszy czas na prowadzenie prac pielęgnacyjnych w miejskim drzewostanie w Mławie.
Obecnie trwa ogławianie koron drzew. W Mławie mniej więcej co dwa lata drzewa w mieście mają radykalnie przycinane gałęzie. Pilarz, pracując na podnośniku, obcina gałęzie, które urosły w ostatnim czasie pozostawiając ich fragmenty niewiele odrastające od pnia. W razie potrzeby odpowiednio formuje nową mniejszą koronę. Zabieg ten ma tyle samo zwolenników co i przeciwników.
Zwolennicy uważają, że nie szkodzi ono drzewom mimo radykalnego zmniejszenia korony. Dodają, że na terenach miejskich zabieg polegający na regulacji wysokości drzewa oraz rozłożystości jego korony jest niezbędny. Szczególnie zauważalna jest ta potrzeba w okresie występowania silnych wiatrów czy dni z dużą ilością szadzi lub marznącego śniegu. W takie dni zapobiega on łamaniu się gałęzi wprost na głowy mieszkańców lub zaparkowane samochody. Ponadto drzewa niższe nie stwarzają tak dużego niebezpieczeństwa gdy się wywrócą np. ze starości podczas wichury czy po uderzeniu pioruna. Dzięki temu w miastach mogą one rosnąć, nie stwarzając poważnego zagrożenia. Gdyby nadmiernie urosły to wskazane by było je usunąć.
Również mieszkańcy nierzadko skarżą się na to, że mają latem cały czas zacienione okna przez duże korony drzew. Innym przeszkadza sąsiedztwo gawronów, które gniazdują tylko na wysokich drzewach.
Przeciwnicy uważają dokładnie odwrotnie. Wskazują, że małe drzewa nie spełniają swojej roli bo właśnie ptaki nie mają gdzie gniazdować, brak jest latem odpowiedniej ilości zacienionego podwórka, drzewa wytwarzają mniej tlenu. Zwracają też uwagę, że tak okaleczone drzewa mogą chorować, i wyglądają nieestetycznie.
Racje obu stron są brane pod uwagę. W mieście między blokami i na chodnikach są niskie drzewa, a w parkach wysokie.
Jak widać władze miasta mają na wszelkie takie działania wywalone.
Od lat ten temat wszyscy oceniają negatywnie.
Co na to władze miasta? – ano udają, że nic nie widzą, nie słyszą i nie czują.
Szlag człowieka trafia jak widzi te gołe kikuty, ale co my możemy zrobić?
W sumie powinniśmy się chyba zorganizować, stanąć wokół tych drzew i nie dopuścić do ich bezpardonowego niszczenia.
Panie burmistrzu, pani rzecznik
może wyjaśnicie państwo w jakim celu robi się tak wielką krzywdę nie tylko tym oszpecanym drzewom, ale i nam mieszkańcom . Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że drzewa to zielone płuca miasta, lipy dodatkowo są drzewami miododajnymi, a nasz burmistrz ogłosił się kiedyś przyjacielem pszczół – takiego przyjaciela to nigdy bym sobie nie życzyła.
Cięcie gałęzi do „zera” czyli samego pnia to jest pseudo pielęgnacja mająca służyć tylko firmie, która raz a dobrze obetnie i cały sezon z głowy a pieniądze się należą. Proszę pójść wzorem innych miast i dokonywać prawdziwej pielęgnacji a nie liczyć na uśmiercenie drzew. Lata są gorące, cienia w mieście coraz mniej i do tego firma wandal i władze miasta którym się to podoba. O zgrozo! Park to też słaba nadzieja-proszę zobaczyć jak wyglądają klomby idące przez środek parku. Ani jednej byliny, brak tła trawy, goła ziemia oczekująca na bratki. Zieleń w naszym mieście to tragedia. A przecież mamy zanieczyszczenie powietrza!
Zgadza się, pozostaje pień bez gałęzi ,widok mam z okna i zastanawiam się co to w ogóle jest , czy to jeszcze drzewo, płakać się chce. Od kilku lat tak jest.