Zachorowalność na grypę w Mławie statystycznie jest mniejsza niż przed rokiem. Jednak oficjalne dane są niewymierne, ponieważ wielu ludzi omija lekarzy. Mławianie chorują m.in. na urlopie lub leczą się sami.
W Mławie sezon grypowy w pełni. Można odnieść wrażenie, że na katar, bolące gardło czy gorączkę uskarża się co druga znajoma osoba. Ilu ludzi tak naprawdę choruje?
Przyglądamy się danym zebranym przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Mławie, gdzie lekarze zgłaszają przypadki chorób.
Mławskie statystyki nie wykazują większej (niż przed rokiem) zachorowalności na schorzenia grypopodobne. Jednak nie do końca można stwierdzić ilu nas choruje.
– Ilość zachorowań na grypę – porównując trzy pierwsze tygodnie stycznia – jest mniejsza w 2019 r. niż w analogicznym okresie. Liczba zgłoszonych w tym roku zachorowań wyniosła 1731. W analogicznym okresie 2018 r. chorowało 2632 osób. Oczywiście są to przypadki zgłoszone przez lekarzy – informuje Ewa Sztuba – dyrektor mławskiego sanepidu.
Zebrane dane szefowa sanepidu ocenia jako niepełne. Powód? Niektórzy ludzie unikają medyków. Robią to z różnych względów, czasem z obawy o pracę kurują się na urlopie. Inni znowu wolą leczyć się sami. Zgłaszają się do lekarza wtedy, gdy zawiodą domowe sposoby.
– Statystyki nie do końca są prawidłowe, ponieważ wiele osób leczy się w domu bez wizyty lekarskiej. Przyczyny takich zachowań są różne, czasem chodzi o utrudniony dostęp do lekarza. Niektóre osoby nie chcą iść na zwolnienie lekarskie i korzystają z urlopów wypoczynkowych. Efekt jest taki, że o wiele więcej osób choruje – ostrzega Ewa Sztuba.
Nie lekarzy tylko kolejki do lekarzy. Trzeba mieć dopiero zdrowie żeby tam stać.