Jak kreatywnie rozwiązać bardzo groźny problem pokazano w Szczuczynie na Podlasiu. Tamtejsza straż miejska w grudniu zauważyła, że po opadach śniegu niektórzy kierowcy ćwiczą poślizg kontrolowany w okolicach przystanku autobusowego. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że to stanowiło bezpośrednie zagrożenie życia nie tylko dla osób oczekujących na autobus.
Uznano, że klasyczne postępowanie, czyli mandat, a potem regularna łapanka na niewiele by się zdało i tylko podniosłoby zagrożenie. Więc, zamiast brnąć w ślepą uliczkę, zaproponowano innowacyjne rozwiązanie -ogrodzony plac (na parkingu nieczynnego zimą targowiska miejskiego), na którym kierowcy mogą ćwiczyć kontrolowany poślizg bez ograniczeń i obawy, że dostaną mandat. Efekt powinien być podwójny, bo bezpieczeństwo na drodze zostanie zachowane, a kierowcy ćwiczący w wyznaczonym miejscu nauczą się wychodzić z poślizgów i w trudnych podlaskich warunkach drogowych będą sobie lepiej radzić. Kierowcy mogą tam ćwiczyć w określonym czasie między ustawionymi specjalnie pachołkami. Odbyli też rozmowę z władzami i stróżami prawa. Stąd wiedzą ze samodzielne korzystanie z placu jest zabronione. Ale władze idą za ciosem i już rozpatrywane jest stworzenie miejsca dla pasjonatów sportów samochodowych przy okazji modernizacji miejscowego boiska.
Warto by o podobnych pasjonatach pomyślano i w naszym mieście, bo wyścigi wokół ratusza i parku albo aleją Marszałkowską irytują mieszkańców i stanowią dla nich zagrożenie. Naśladowanie kreatywnego pomysłu rodem z Podlasia pod warunkiem odpowiednio oddalonej od mieszkań i bezpiecznej lokalizacji bezsprzecznie znalazłoby wielu zwolenników.