Kika dni temu pisaliśmy o bezpańskim psie, którego nie chciała odebrać straż miejska. Na przestrzeni roku to trzecie tak problematyczne zdarzenie. Także i tym razem poprosiliśmy urząd miasta o zajęcie stanowiska w tej sprawie.
Otrzymaliśmy odpowiedź. Wyłania się z tego proste przesłanie. Znalazłeś bezpańskie zwierzę, wzywaj straż miejską do skutku, aż je odłowi, zawiezie do lecznicy, a później do schroniska. Jeśli ruszy cię sumienie, nakarmisz, tymczasowo otoczysz opieką, wówczas za to zapłacisz – dosłownie.
Straż miejska zwierzęcia nie odbierze, bo już nie jest bezpańskie, weterynarz nie odbierze, bo nie przywiozła zwierzęcia straż miejska. Za badania zapłacisz z własnej kieszeni. Później ciąży na tobie obowiązek właściwej opieki wykarmienia i regularnego szczepienia, płacenia miastu podatku. Przecież go nie wyrzucisz, choć miło być przygarnięte tylko na chwilę, by je uratować.
Nawiązując do innych kłopotliwych sytuacji z udziałem bezpańskich zwierząt, które wydarzyły się w ciągu ostatniego roku, zapytaliśmy Urząd Miasta, dlaczego procedury nie zadziałały?
- 22.04.2020 r. do Straży Miejskiej wpłynęło zgłoszenie telefoniczne (bez podania danych osobowych), o bezpańskim psie przebywającym w okolicy posesji nr 85, przy ul. Piekiełko w Mławie. Na miejsce wysłano patrol Straży Miejskiej, który nie zlokalizował żadnego psa w tym rejonie, w związku z czym nie podjęto czynności związanych z odławianiem zwierzęcia. Na podstawie rozmowy telefonicznej, jaka odbyła się 04.05.2020 r. między dyżurnym Straży Miejskiej oraz osobą, która poinformowała o przygarnięciu psa z ul. Piekiełko, biorąc pod uwagę okoliczności opisanej sytuacji, funkcjonariusz nie mógł stwierdzić jednoznacznie, że chodziło o psa bezdomnego. W związku z tym odstąpiono od procedury odebrania zwierzęcia. – informuje portal Nasza Mława Magdalena Grzywacz rzecznik prasowa Urzędu Miasta w Mławie.
Byliśmy ciekawi jak postąpić z psem, kotem lub innym zwierzęciem domowym, lub gospodarskim, które bez „odławiania” przez strażników dało się zatrzymać (np. pies „przybłęda”).
- Zgodnie z obowiązującym na terenie Miasta Mława programem opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt, Straż Miejska prowadzi odławianie zwierząt bezdomnych oraz dostarczanie ich do lecznicy weterynaryjnej. W innych przypadkach, np. jeżeli na posesję przybłąkało się cudze zwierzę, należy o tym powiadomić Policję lub inny organ. W takich sytuacjach także Straż Miejska podejmuje interwencję – weryfikuje dane oraz – po potwierdzeniu bezdomności zwierzęcia – przekazuje je do lecznicy dla zwierząt – wyjaśnia przedstawicielka ratusza.
Interesowało nas, czy gdy nie ma możliwości zanieść zwierzęcia do weterynarza, można bezpośrednio do straży miejskiej? Czy też puścić wolno?
- Warto przypomnieć, że zgodnie z obowiązującymi procedurami, w przypadku dostarczenia zwierzęcia do lecznicy przez osobę cywilną, koszty jego leczenia lub zabiegów weterynaryjnych, którym jest poddawane, pokrywa ta osoba – dodaje Magdalena Grzywacz.
Nurtowało nas także pytanie, jakie zasady dotyczą zwierząt dzikich (np. łoś w ogródku, potrącona samochodem, ale żywa sarna, rój pszczół, gniazdo os, gniazdo kun na poddaszu niszczące podbitkę i ocieplenie, dzięcioł, który zrobił dziuplę w ociepleniu ściany wykonanym ze styropianu)
- W przypadku zdarzeń z udziałem zwierząt dziko żyjących, Straż Miejska powiadamia inne służby oraz współdziała z nimi. W zależności od sytuacji podejmowane są odpowiednie czynności – informuje Magdalena Grzywacz.
ciekawe co to za przepis mówiący o tym że osoba która nakarmi lub da wodę wycieńczonemu glodnemu zwierzakowi staje sie automatycznie jego wlascicielem powinni podać konkretny artykuł na który się powołują żeby kazdy z nas mógł to w odpowiedniej ustawie przeczytać a takie mówienie o procedurach na gębę to dziwne jakieś niech określia konkretnie który paragraf jakiej ustawy jest przytaczany
Straż miejska nie interweniuje!!!
Dzwonię do Nich i mówię, na ul Poziomkowej majster piaskuje na dworze, pył i hałas niesie się po okolicy…
Zero interwencji, tak walczą o czyste powietrze!!!
W ubiegłym roku na moim osiedlu znalazłam małego maltańczyka . Sąsiedzi mówili ze błąka się już dwa dni . Szukałam właściciela chodzić z pieskiem ,, od domu do domu „ niestety nie udało się . Postanowiłam zawieźć pieska do straży miejskiej . Tam usłyszałam se źle zrobiłam bo mogłabym mieć sprawę karna o kradzież pieska :/ muszę przyznać ze w szoku byłam