Ogromną stratę ponieśli stołeczni policjanci. W piątek 21 lutego w tragicznych okolicznościach odeszło „sześciu niebieskich braci”, jak sami o nich mówią. Chodzi o służące w Laboratorium Kryminalistycznym Komendy Stołecznej Policji psy: Magnet, Jogin, Edamis, Lasso, Jerk i Long.
Jak doszło do wypadku?
Psy przebywały w swoich kojcach przy ul. Jagiellońskiej gdy nagle doszło do awarii sieci ciepłowniczej. W ciągu kilku sekund wrząca woda i para pod ciśnieniem wdarła się do psich legowisk. Zwierzęta nie tylko zostały polane wrzątkiem, ale i wdychały gorącą parę wprost do płuc.
Niestety szans na ratunek nie było. Psy zginęły w ciągu kilku chwil. Na pomoc nie było czasu. Podobnie skończyłby każdy, kto próbowałby je ratować.
Czym się zajmowały?
Zwierzęta były bardzo doświadczone, służyły m.in. w komórce zajmującej się osmologią, czyli działem nauki zajmującym się badaniem właściwości i funkcjonowaniem zmysłu węchu oraz jego patologiami czy nieprawidłowym działaniem.
W policji to dział techniki kryminalistycznej zajmujący się zabezpieczaniem, przechowywaniem i badaniem śladów zapachowych ludzi z wykorzystaniem specjalnie wyszkolonych w tym zakresie psów, których zadaniem jest ustalenie zgodności zapachowej z materiałem dowodowym (zabezpieczonym na miejscu zdarzenia), a materiałem porównawczym pobranym od osób. Brak tych zwierząt bardzo utrudni pracę.
Stołeczna policja uczciła pamięć czworonogów, umieszczając w internecie czarno-białe zdjęcia psów oraz żałobny kir i słowa „Żegnajcie nasi niebiescy bracia”.
Źródło fot: Policja KSP
oczywiscie odpowiedzialnych brak
Od dwóch dni nie mogę się pozbierać po tej wiadomości. Co za niewyobrażalny koszmar. Nawet jeśli rzeczywiście „zginęły w ciągu kilku chwil”, to i tak w potwornym bólu. Biedne zwierzaki.
Nie wiem, ile było tej wody i jakie te kojce, ale to wszystko jest trochę dziwne. Najpierw była informacja, że zginęły w piwnicy. Potem rzecznik policji bardzo się oburzal, że nieprawda, nie w żadnej piwnicy, tylko na zewnątrz, w kojcach o „światowym standardzie”. To jaki jest ten światowy standard, że psy nie miały możliwości wskoczyć gdzieś wyżej, choćby na dach budy? Nawet w klatce w zoo miałyby taką możliwość. Zwierzęta wcześniej wyczuwaja niebezpieczeństwo, zdążyłyby. Chyba że były w tych kojcach przywiazane, co już nie ma nic wspólnego ze „światowym standardem”.
Biedne, biedne zwierzaki.