Armia zmienia podejście do szkolenia rezerwistów. Więcej osób będzie musiało stawić się do koszar „w trybie natychmiastowego stawienia się w jednostce wojskowej”. Będą tam przebywać nie jak dotychczas 1 dzień, a od 5 do 13 dni, w szczególnych przypadkach nawet 90.
Natychmiastowe stawiennictwo znaczy ni mniej ni więcej tylko 4 godziny na przybycie do wskazanej jednostki. Argumenty wcześniejszych zobowiązań w pracy czy wobec rodziny mundurowych wystawiających wezwanie nie interesują. Rodzina ma sobie poradzić, a pracodawca dostać rekompensatę za zatrudnienie i przeszkolenie pracownika na zastępstwo. Kwota ma pokryć koszty związane z zatrudnianiem nowego pracownika czyli: odzieży ochronnej, szkolenia BHP, badań lekarskich, ubezpieczeń oraz skorzystania z pośrednictwa pracy.
Obecnie po zmianach w prawie na ćwiczenia mogą zostać wezwani szeregowcy do 60 roku życia i podoficerowie oraz oficerowie do 63 roku życia. Ma to pozwolić na wcielenie do armii osób z nietypowym umiejętnościami i długoletnim doświadczeniem np. kryptolodzy, matematycy.
W poszczególnych latach Powoływano różne ilości rezerwistów np. w 2006 – niemal 70 tys. a w latach 2009–2012 nikogo. W 2019 roku zaplanowano wręczenie kart powołani prawie 40 tysiącom osób, nie ujawniono ile ich będzie w 2020 r. Należy przypuszczać, że więcej skoro oficjalnie armia informuje, że ma być położony nacisk na szkolenie rezerw.
Po co takie ceregiele skoro.mamy WOT i różaniec do granic
po to aby każdy był przeszkolony chociażby z zakresu obsługi broni w razie gorszych czasów kiedy taka wiedza może się przydać.
Jestem jak najbardziej za tym pomysłem, i tak wielu Polaków ominęła zasadnicza służba wojskowa, więc w pierwszej kolejności ich powinni ściągać i szkolić.