Ostateczne dane GUS dotyczące inflacji okazały się nieco gorsze, niż wskazywano we wstępnym szacunku. Wyniosła ona w listopadzie 1,3 proc. Wiele wskazuje na to, że ceny nie wzrosną za bardzo także w grudniu, więc konsumenci skorzystają przed świętami z inflacyjnego prezentu, tym bardziej, że ta swego rodzaju promocja może niedługo się skończyć.
Wstępny szacunek listopadowej inflacji pokazywał zaskakująco niewielki wzrost inflacji, sięgający 1,2 proc. Według ostatecznych wyliczeń wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych poszedł jednak w górę o 1,3 proc. Wyższa wartość wskaźnika to prawdopodobnie efekt utrzymujących się wciąż znacznej dynamiki cen paliw, które były w listopadzie droższe niż przed rokiem o 10,6 proc., z czego benzyna podrożała o 7,3 proc. a olej napędowy aż o 15,3 proc.
To, że inflacja nie wzrosła mocniej, to głównie zasługa dużej, sięgającej 5,9 proc. obniżki cen związanych z łącznością, w tym usług telekomunikacyjnych o 5,8 proc. i sprzętu aż o 10,2 proc. Stosunkowo niewiele, bo o zaledwie 0,7 proc. w górę poszły średnie ceny żywności. Tradycyjnie już potaniały odzież i obuwie, tym razem o 2,7 proc. Spośród głównych kategorii nadal mocno rosły koszty związane z edukacją (o 3 proc.) i zdrowiem (o 2,9 proc.). Wysoki, choć mniej dokuczliwy w codziennym życiu, był sięgający 3,1 proc. wzrost cen w restauracjach i hotelach. Średnio o 3,9 proc. potaniały samochody osobowe.
Spośród artykułów spożywczych nadal mocno drożało pieczywo, za które trzeba było płacić aż o 8,8 proc. więcej niż rok wcześniej. O 9,4 proc. w górę poszły ceny warzyw, za to owoce potaniały aż o 14,3 proc. O 24,6 proc. mniej trzeba było płacić za cukier, a o 10,7 proc. za jaja. O 3,5 proc. potaniało mięso wieprzowe, nieco tańsze było też masło (o 2 proc.) i mleko (o 0,8 proc.).
Tak niewielki wzrost listopadowej inflacji w pewnej mierze zawdzięczamy bardzo wysokiemu poziomowi odniesienia z ubiegłego roku, gdy wskaźnik cen zwiększył się aż o 2,5 proc. W grudniu 2017 r. wyniósł 2,1 proc., a więc także był dość wysoki, co pozwala przypuszczać, że w obecnym roku grudniowa dynamika cen także będzie umiarkowana, choć raczej trochę wyższa niż w listopadzie. Gdyby silna przecena notowań ropy naftowej z ostatnich tygodni przełożyła się mocniej na spadek cen paliw na stacjach, można by nawet liczyć na powtórkę listopadowego wyniku, czyli 1,3 proc. lub niewiele więcej.
Według prognoz Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP, w 2019 r. inflacja może sięgnąć nawet 3,2 proc., co ma wynikać głównie ze wzrostu cen surowców, przede wszystkim energetycznych, a więc ropy naftowej, węgla i gazu, a co za tym idzie także prądu, choć w przypadku tego ostatniego jest ostatnio najwięcej znaków zapytania.