Ceny żywności rosną w bardzo szybkim tempie tymczasem kolejna sieć handlowa, proponuje towary za pół ceny. To efekt uchwalonej jesienią ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności.
Nowe prawo nakazuje wszystkim sprzedawcom żywności (po okresie dostosowawczym) podpisanie umów z organizacjami pozarządowymi. Będą one odbierać za darmo produkt z kończącym się terminem przydatności do spożycia i przekazywać potrzebującym. Ma to na celu zmniejszenie marnotrawienia żywności, a co za tym idzie także wody i energii potrzebnej do jej wyprodukowania.
Lepiej sprzedać za 50% niż oddać za darmo – ta myśl przyświeca sklepom. Najpierw jedna sieć wprowadziła program pilotażowy z przecenami. Teraz objęła już wszystkie swoje placówki, których jest w Polsce ok. 700.
Wygląda na to, że przyszedł czas na inną sieć – liczącą w Polsce ok. 3 tys. sklepów. Obecnie pilotażowo 136 sklepów głównie na Mazowszu objęto promocjami „50%”. Kierownicy poszczególnych sklepów będą podejmować decyzję, kiedy i jakie towary obejmą obniżką. Przypuszczalnie głównie będą to artykuły z kategorii: mięso, ryby, sushi oraz produkty z chłodni.
Do Mlawianki.Masz rację ze jest bajzel ale ten bajzel robią klienci.Rzucają obce towary gdzie popadnie a w tym owadzie nie ma ludzi do pracy jedna osoba nie będzie też w trzech miejscach. Gdybyś popracowala chociaż jeden dzień w markecie zmieniła bys zdanie.
Tak, wiem, Właściciele Biedronki poobcinali Wam etaty, ale to przecież nie moja (klienta) wina. Współczuję Wam tego za.ieprzu, ale ja oceniam stan jaki jest z pozycji klienta. Czy nie możecie jakoś wpłynąć na zaistniałą sytuację? Czy pracownicy naprawdę nie mogą się zbuntować i urządzić Jeromino strajku na cały kraj? – może to by zmieniło podejście „góry” do swoich pracowników, a nie traktują Was jak niewolników, zabierają etaty, a pozostałych obciążają nadmiernie. Nie dziwię się temu, że w sklepach macie również braki kadrowe, ale jeśli warunki pracy są mało atrakcyjne (niskie płace, brak socjalu, brak bonusów), to również i pracowników brak.
Klient widzi tylko syf.
W Lidlu takiego syfu nie ma – ogarniają.
Taaak i będzie się działo. Nienawiść i hejt ludzi, bo sklep zamknięty. Już widzę tę wspólnotę mławską.
Najwyższy czas, żeby owad przestał wyrzucać towar, a zaczął oszczędzać przeceniając go.
Owad powinien jeszcze zadbać o porządek w swoich placówkach, bo takiego burdelu i syfu jak w niektórych jego placówkach nie ma w chyba w żadnych sklepach innych sieci.
Kiedyś robiłam zakupy w tym dyskoncie, ale od pewnego czasu (dłuższego czasu) mimo, że mam sklep pod nosem, nie mam ochoty w ogóle tam wchodzić, bo te sklepy, to jeden wielki bajzel.