Szakali jest u nas coraz więcej. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo łatwo pomylić je z psami. Te, które zaatakowały kilka dni temu fermę gęsi pod Działdowem przywędrowały najprawdopodobniej z Czech, a na pewno z terenu południowego wschodu – uważa Władysław Kubiński, lekarz weterynarii z Działdowa.
Właściciel gospodarstwa o tym, że dzieje się w nim coś złego zorientował się ok. 3.00 nad ranem. Do tego czasu para szakali (które wypłoszył) mocno przetrzebiła stado gęsi.
– Widziałem je, drób był poszarpany. Typowe dla szakali. Dla hodowcy to wielka strata, tym bardziej, że teraz poniesie dodatkowe koszty, bo zagryzione gęsi trzeba przecież zutylizować – tłumaczy nam doktor Kubiński.
Pytamy jak to możliwe, że para drapieżników zabiła ich aż tyle?
– Mam na to swoją teorię, opartą na doświadczeniu. Teren, na który wchodzą szakale jest dla nich nowy, a drób w naturze wcale nie jest dla nich łatwo dostępny, trudno im go upolować. Tu miały wszystko podane na tacy. Poza tym szakale potrafią robić zapasy – chciały te gęsi zakopać na później. One zachowują się zupełnie inaczej niż lisy, które zamieszkują nasze lasy od setek lat. Lisy wiedzą, że jak wejdą np. do kurnika to mogą zabrać tylko tyle, ile udźwigną. Wiedzą też, że jeśli połaszczą się na więcej, to same mogą zostać przez człowieka wytropione i zabite. Nie ryzykują, bo po co? Zawsze mogą wrócić po świeżą zdobycz. Szakale jeszcze do tego nie doszły. Na fermie one po prostu – przepraszam za wyrażenie – żarły ile się dało i kombinowały, co zrobić z tym, czego zjeść nie dadzą rady.
Problem z szakalami będzie narastał – uważa nasz rozmówca. Te zwierzęta doskonale się czują w naszym klimacie, takim który stale się ociepla. Żywią się ptakami i gryzoniami, a tych u nas nie brakuje. Jest z nimi jednak jeszcze jeden poważny problem. Na terenach, z których przychodzą, nie szczepi się ich przeciwko wściekliźnie. To duże zagrożenie dla rodzimych zwierząt.
– Szakal w Polsce na razie jest uznawany za gatunek obcy, nie jest tzw. zwierzęciem łownym, a to oznacza, że nie jest objęty żadnymi okresami ochronnymi. Myśliwi mogą polować na szakale całym rokiem. To się jednak zmieni (31 sierpnia 2019 roku), bo zgodnie z wytycznymi ustawy szakale trafią na wspomnianą listę – wyjaśnia nam doktor Kubiński.
Sprawdziliśmy i okazuje się, że na terenie nadleśnictwa Dwukoły (to na jego obszarze leży Mława i okolice) dotąd szakali nie widziano. Za to są wilki.
– Nie mieliśmy sygnałów o szakalach, sami też ich nie widzieliśmy. Za to widywane są u nas wilki. Wprawdzie nie było przypadków atakowania zwierząt hodowlanych, ale odnotowaliśmy dwa przypadki zagryzień psów domowych. Do pierwszego doszło dwa lata temu, ostatni zgłoszono tej zimy – mówił nam nadleśniczy Jaromir Skrzypecki.
te szakale za kurniki niech się wezmą. ..smrodu będzie mniej. .i pod ochronę Mlawianie je wezmą.:)
Nie tylko mławianie, mieszkańcy okolicznych gmin także 🙂
To nie są żadne krwiożercze szakale (tfu, co za poniżająca nazwa!), tylko biedne, pozbawione domu pieski, które w swoim kraju nie czują się bezpiecznie i głodują. Przeszły piekło przeprawy przez morze, potem tułaczkę po górach i lasach zimnej Europy. Bądźmy dla nich gościnni i przyjmijmy co najmniej 100 sztuk na każdą gminę, w której to z powodzeniem stworzenia te wtopią się w otaczający krajobraz, integrując się z naszymi rodzimymi psowatymi.
A to w związku z nowym pomysłem min. Szyszki w sprawie odstrzału szakali – pomysł jest to i szakale się od razu pojawiły i są niedobre – żenada
nielegalne imygranty
Czego nie dojedzą szakale zrobią to hieny ☺