Ten wywiad jest szczególny, inny niż poprzednie. Z racji moich służbowych obowiązków z burmistrzem Mławy łączą mnie przyjazne kontakty już od 12 lat. Mieliśmy wielokrotnie okazję dyskutować i rozwiązywać problemy związane z funkcjonowaniem LG. Ale wywiad to jednak co innego… czułem pewną tremę. Postanowiliśmy obaj przeprowadzić tę rozmowę w swobodnej atmosferze, nie zaniedbując spraw istotnych dla miasta. Także tych trudnych.
Daniel Kortlan: Należą ci się, Sławku, szczególne gratulacje. Odniosłeś w ostatnich wyborach samorządowych podwójne zwycięstwo. Po raz czwarty zostałeś wybrany burmistrzem, a jednocześnie kandydaci z twojego komitetu zdobyli najwięcej miejsc w radzie miejskiej. Dodatkowo urodził ci się pierwszy wnuk. To wszystko to chyba prezent na przypadające w tym czasie imieniny… Wygląda na to, że Opatrzność jest dla ciebie łaskawa, szczególnie ostatnio. Czym sobie zasłużyłeś na tyle łask? Czy wynalazłeś własną metodę na sukces? A przynajmniej na sukces w wyborach? Jeśli tak, to zdradź ją proszę…
Sławomir Kowalewski: [śmiech] Rzeczywiście, to dla mnie radosny czas. A urodzenie wnuka przez moją córkę Olgę jest wisienką na torcie. Mówiąc o życiu miasta – to jednak praca, ciężka praca przez całą kadencję. To praca w zespole, która przynosi efekty. Mieszkańcy potrafią ją docenić i za to im serdecznie dziękuję. Ta ocena to wyraz zaufania, ogromny mandat społeczny, który motywuje do dalszego działania. Mamy dobry pomysł na Mławę. Mieszkańcy zauważyli spójną strategię dla naszego miasta realizowaną od samego początku, od 2006 r. Widzą zaangażowanie w ich sprawy. Sukces wyborczy to nie jakiś szczególny błysk czy fajerwerk, tylko realizacja celów, które są istotne dla miasta. Wszyscy widzimy postęp w rozwoju Mławy, w poziomie życia ludzi. To mnie niezmiernie cieszy.
DK: Masz już za sobą trzy kadencje jako burmistrz. Sporo doświadczenia w samorządzie. Wielu innych włodarzy w podobnej sytuacji odpadało z gry jako ludzie zgrani, zużyci. Co uważasz za swoje największe dotychczasowe osiągnięcie? I czy były porażki?
SK: Do największych osiągnięć zaliczam naszą komunikację miejską, rewitalizację parku, budowę nowych dróg, placów zabaw oraz kolektorów sanitarnych, a także oczyszczalni ścieków powstającej w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. To zostało szerzej zauważone w kraju i docenione. Mława jest pionierem – budujemy oczyszczalnię, wartą około 60 milionów złotych i nie wydajemy na to środków z budżetu miasta. W przyszłym roku, w czerwcu zostanie ona oddana do użytku. Jest to inwestycja bardzo potrzebna miastu, choć pewnie nie tak spektakularna, jak chociażby park czy nowe ulice. Pracujemy cały czas też nad tym, aby mieszkańcy dobrze się czuli razem. Organizujemy wiele imprez integracyjnych, także patriotycznych, rocznicowych, kulturalnych i sportowych, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem.
Pytałeś też o porażki. Mam wielkie ambicje jeśli chodzi o rozwój miasta. Chcę zaspokajać potrzeby mieszkańców Mławy. Nigdy jednak nie ma dość pieniędzy na remonty, na nowe inwestycje. Wielką bolączką jest stan dróg gminnych. Mówiłem o tym w kampanii i będę robił wszystko, żeby w najbliższej kadencji stawiać na drogi. Podobnie myślą nowo wybrani radni z mojego komitetu.
DK: Czyli można zakładać, że rekonstrukcja będzie kontynuowana w najbliższych latach?
SK: Po 11 latach doświadczeń zastanawiamy się nad formą. Celebrowanie rocznicy wybuchu wojny jest dla nas ważne. Ludzie z zewnątrz do nas przyjeżdżają i są zachwyceni – wiele się dowiadują, ponieważ mławskie uroczystości skłaniają do refleksji. Historia jest ważna i ciekawa, wiele osób się nią pasjonuje i angażuje w realizację patriotycznych imprez. W oparciu o tę wiedzę budujmy przyszłość Europy. Co do formy obchodów – jeszcze nad nią pracujemy.
DK: W niedawnym rankingu „Rzeczpospolitej” Mława znalazła się na doskonałym 22. miejscu wśród 857 samorządów. To świetny wynik. A jednocześnie w czasie kampanii niektórzy twoi konkurenci zarzucali ci mizerne efekty jeśli chodzi o dotacje unijne. Jak to skomentujesz?
SK: My próbujemy uzyskać dofinansowanie tam, gdzie możemy – często z dobrym skutkiem. Natomiast nie chcemy za wszelką cenę zadłużać miasta. Przecież każda dotacja unijna pociąga za sobą konieczność angażowania wkładu własnego. Dla przykładu, stanęliśmy przed koniecznością budowy nowej oczyszczalni ścieków. Wartość tej inwestycji to około 60 milionów złotych brutto. W związku z tym aby otrzymać połowę dofinansowania musielibyśmy wyłożyć prawie 30 milionów własnych środków. Podjęliśmy więc decyzję, że skorzystamy z formuły partnerstwa publiczno-prywatnego, które nie powoduje zadłużenia. Odpłatność za wybudowanie i eksploatację oczyszczalni ścieków mamy przewidzianą w taryfie. To jest najkorzystniejsze dla mieszkańców i dla budżetu miasta. Szukamy także innych nowoczesnych mechanizmów finansowania zadań. Nawet jeśli Mława nie jest namaszczona na lidera regionalnego instrumentu terytorialnego, to sobie poradzimy. Korzystamy z różnych źródeł i jesteśmy w tym bardzo kreatywni.
DK: Czyli Mława nie jest aktualnie nadmiernie zadłużona?
SK: Poziom zadłużenia na dzisiaj, to znaczy na 27 listopada 2018 r., jest niski i wynosi 3,39% przy dopuszczalnym poziomie 12,72%.
DK: W nowej kadencji będziesz zapewne musiał wejść w koalicję z innym komitetem, pomimo dobrego wyniku wyborczego. Czy już wiesz, z którym i dlaczego? Czy podjąłeś już decyzję?
SK: W naturalny sposób, wspólnie z osobami, które uzyskały mandat radnego, podjęliśmy decyzję, że zaprosimy do koalicji Waldka Borowskiego z SLD. Waldemar ochoczo zgodził się – współpracujemy w samorządzie od 12 lat – i cieszymy się, że mamy razem jedenaście mandatów. Ale jesteśmy otwarci na dialog i współpracę także z innymi ugrupowaniami. Na pierwszej sesji np. poparliśmy kandydaturę Michała Pola na Wiceprzewodniczącego Rady Miasta Mława. Chcemy konstruktywnie zarządzać miastem.
DK: Jak oceniasz ostatnią kampanię samorządową w Polsce? Z jednej strony prezes PiS-u Jarosław Kaczyński skarżył się głośno, że samorządy często „burczą na rząd”, czyli nie chcą kooperować z władzami w Warszawie, z drugiej zaś pojawiają się obawy o nadmierną ingerencję rządu w samorządy, o próby ich upolitycznienia. Jak ty to widzisz jako samorządowiec? Czy samorządy mają się czego obawiać?
SK: Partie polityczne zapowiedziały głośno, że idą po władzę w samorządach. Jednak mieszkańcy Mławy po raz czwarty postawili na sprawdzonego, bezpartyjnego kandydata. Dziękuję im za to zaufanie. I wracając do twojego pytania o receptę na sukces – okazało się, że moja bezpartyjność dała mi poniekąd „przewagę konkurencyjną”.
DK: Władze krajowe PiS-u, ustami premiera Morawieckiego akcentowały mocno, że przynależność do PiS-u może pomóc w realizacji przeróżnych projektów, sugerując, żeby ludzie głosowali na działaczy z PiS-u, jeśli chcą szybkiej realizacji lokalnych dróg i mostów…
SK: Jak widzimy, to nie przyniosło oczekiwanego przez rząd efektu. W wyborach samorządowych ludzie stawiają na znanych i sprawdzonych ludzi. Oczywiście zawsze współpracuję ze wszystkimi, którzy mają dobrą wolę i akceptują partnerstwo. Na przykład Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ocenił pozytywnie nasz projekt i otrzymaliśmy od niego środki na budowę kolektorów sanitarnych. Ministerstwo Ochrony Środowiska też nas doceniło, i te oszczędności, które poczyniliśmy przy budowie kolektorów sanitarnych na terenie aglomeracji , będziemy mogli przeznaczyć na budowę kolektorów na „Zatorzu”. Wszystko zależy od ludzi i na szczęście nie zawsze związki partyjne są najważniejsze.
DK: Czy przyznajesz się do pewnych błędów kadrowych?
SK: Życie pokazało, że takie rzeczy się zdarzają. Moje zaufanie zostało nadużyte w kilku przypadkach. Ale czuję się wzmocniony tym doświadczeniem. Z natury jestem otwarty do ludzi, ufny. Per saldo taka postawa się sprawdza i nie zamierzam się zmieniać.
DK: Jak oceniasz wprowadzoną 20 lat temu reformę samorządową? Osobiście znałem Michała Kuleszę, pełnomocnika rządu Jerzego Buzka ds. reformy administracyjnej (był moim kolegą ze studiów) i kiedyś w rozmowie w Krakowie przyznał, że nie wszystko wyszło tak, jak sobie wymarzył. Kształt województw, powiatów, prerogatywy organów samorządowych, relacje z władzami krajowymi, także zaangażowanie społeczne nie jest wielkie. Miało być przecież społeczeństwo obywatelskie… Co o tym sądzi burmistrz Mławy?
SK: Nie ma idealnych rozwiązań, jednak demokracja i samorządność są najlepszymi, jakie znam. Uważam, że to ogromna zdobycz polskiego społeczeństwa po 1989 roku. Wszelkie ograniczanie jest wbrew naturze Polaków. Przecież jak żaden inny naród znamy wartość wolności i niepodległości. A społeczeństwo obywatelskie sukcesywnie budujemy.
DK: Jak choćby poprzez budżet obywatelski…?
SK: Też. W Mławie widzimy coraz większe zaangażowanie mieszkańców przy składaniu wniosków, w promocję i głosowanie. Duch obywatelskości wciąż się rozwija.
DK: W sąsiednich miastach mazowieckich, Przasnyszu i Ciechanowie, będą rządzić trzydziestolatkowie… (Łukasz Chrostowski w Przasnyszu i Krzysztof Kosiński w Ciechanowie). Jak rysuje się możliwość ewentualnej współpracy z tymi miastami i jak Mława wypada na ich tle, biorąc pod uwagę, że mławianie często lubią się z nimi porównywać…?
SK: Gdziekolwiek jestem poza Mławą, nawet daleko w świecie, lubię podpatrywać, co się dzieje lokalnie i rozważać różne rozwiązania. Podróże kształcą i uczą pokory. Chcemy współpracować z takimi miastami jak Przasnysz czy Ciechanów, ale też innymi w regionie, takimi jak Nidzica, Płońsk, czy Działdowo. Nie zamykamy się na innych, ale wiem, że sami też mamy wiele do zaoferowania. Powiem więcej, w niektórych sprawach jesteśmy najlepsi, choćby we wspomnianym partnerstwie publiczno-prywatnym. Mławianie nie mają powodów do kompleksów. Poza tym porównania muszą być zasadne. Nie można porównywać jabłek z pomarańczami. Każde miasto to odrębny ciekawy organizm, który należy wspierać. Nie mam np. wpływu na to, że sejmik województwa mazowieckiego preferuje Ciechanów. Głośno jednak mówię, że to nie jest fair, bo Mława też leży na Mazowszu.
DK: Ale tak to już jest, że szczególnie te dwa miasta – Mława i Ciechanów – od lat ze sobą rywalizują. Mławianie trochę zazdroszczą ciechanowianom ich postwojewódzkiego splendoru, z kolei ciechanowianie pewnie spoglądają z zazdrością na nasz rozwój gospodarczy…
SK: Dokładnie tak jest. Niedawno, gdy byłem w Ciechanowie, pewna pani powiedziała mi, że przejeżdżała wraz z bratem przez Mławę, zobaczyli centrum miasta i dzielnicę przemysłową. Byli pod ogromnym wrażeniem. Nie wyobrażała sobie dotąd, że Mława, miasteczko 30-tysięczne, może aż tak się rozwijać. Powiedzieliśmy też sobie cokolwiek żartobliwie, że takim symptomem rozwoju Mławy są korki na ulicach… Ale tak poważnie, budujemy drogi i zmieniamy układ komunikacyjny miasta, żeby te korki rozładować. Mieszkańcy narzekają na utrudnienia drogowe, ale o ileż łatwiej będzie później. Do tego dojdzie budowa dróg gminnych, przebudowa Alei św. Wojciecha, Alei Marszałkowskiej, ulic Kopernika, Szpitalnej, Górnej, etc. Od wielu lat współpracujemy z samorządem wojewódzkim w sprawie budowy zachodniej obwodnicy. Prace są już zaawansowane i prawdopodobnie za 3-4 lata projekt powinien być zrealizowany.
DK: Zaczynasz nową pięcioletnią kadencję. Porozmawiajmy więc o wizji Mławy w przyszłości… W czerwcu 2017 r. w wywiadzie dla „Mława Life” powiedziałeś, że twoim marzeniem jest, żeby w Mławie było dużo więcej mieszkańców. Czy to marzenie jest nadal aktualne? A jeśli tak, to jak chcesz to osiągnąć? Szerzej patrząc, od strony społecznej, jakim miastem ma być Mława za 10-20 lat? Czy ludzie w Mławie stworzą lepszą wspólnotę?
SK: To marzenie jest wciąż aktualne i systematycznie realizowane. Z roku na rok jest nas coraz więcej. Jednym z nowych obywateli Mławy od tego roku jest także mój wnuk Aleksander. Ostatnio liczba mieszkańców zwiększyła się o około tysiąc osób i podoba mi się ten trend.
DK: Czy to są cudzoziemcy…?
SK: Nie, to są osoby, które tu się urodziły lub przyjechały z zewnątrz i osiedliły na stałe. Budownictwo mieszkaniowe powoduje, że jest dobra oferta, że ceny są korzystniejsze dla nabywców. W każdym nowym budynku stawianym w Mławie prawie jedna trzecia nowych lokatorów to są osoby, które się przesiedliły spoza Mławy. W ten sposób przekroczyliśmy granicę 30 000 mieszkańców. Tych „przesiedleńców” będzie coraz więcej. Musimy nastawić się na to, że pojawią się nowe problemy. Potrzebne będą nowe miejsca w żłobkach i przedszkolach. Natomiast znacznie lepiej wygląda teraz sytuacja z miejscami pracy. Ci ludzie są zaskoczeni, że nieraz w ciągu tygodnia udaje im się znaleźć nową pracę. Bo mamy w Mławie najniższy poziom bezrobocia od niepamiętnych czasów. Teraz – jak dobrze obaj o tym wiemy – będzie budowana nowa fabryka. Mieliśmy w tym jako miasto pewien udział, kojarzyliśmy przecież firmę z właścicielami nieruchomości…
DK: Co mogę osobiście zaświadczyć…
SK: Tak. Niedawno był u mnie prezes Dong Yanga i osobiście mi podziękował za pomoc przy ulokowaniu inwestycji. Mamy w mieście dobry klimat dla innowacji. To jest ważne, żeby nam się wszystkim dobrze i bezpiecznie żyło w Mławie. Ważne też będą miejsca, gdzie możemy się zabawić, integrować społecznie i towarzysko. Każdą szkołę widzę jako taki lokalny, prężnie działający dom kultury. Potrzebne są spotkania seniorów. Spotkania plenerowe. Spotkania pokoleniowe. Jak najwięcej płaszczyzn do komunikacji. Żebyśmy się tutaj dobrze czuli, żeby to było po prostu fajne miasto do życia. Bo Mława to jest takie „kompaktowe” miasto, gdzie mamy prawie wszystko, choć absolutnie wszystkiego nigdy nie będziemy mieli.
DK: Zmieniane są plany zagospodarowania przestrzennego. W jakim kierunku? Czy przewidujesz nowe inwestycje? Jak oceniasz te dotychczasowe? Jak będzie się zmieniać infrastruktura miejska?
SK: Wiele miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego już mamy uchwalonych, inne przygotowujemy lub są w trakcie aktualizacji. To są bardzo ważne dokumenty. Mamy przyjęte studium uwarunkowań i kierunków rozwoju miasta, które jest podstawą do tego, aby dokonać uszczegółowień i opracowywać właściwe plany. Studium pokazuje, gdzie można inwestować na przykład w budownictwo rodzinne, a gdzie w przemysł. Tereny przeznaczone na rozwój przemysłu w dużej części zostały już wykorzystane przez LG i inne firmy w dzielnicy przemysłowej. Nowe obszary zostały wyznaczone za drogą krajową numer 7 oraz w sąsiedztwie planowanej Obwodnicy Zachodniej (okolice ulic Szreńskiej i Płońskiej). Mamy w Mławie dobrą koniunkturę i stąd niesamowity rozwój. Popieram wszelkie formy przedsiębiorczości, duże i małe, ale są ograniczenia. Potrzebni są ludzie do pracy, a wielu przedsiębiorców sygnalizuje mi, że nie mogą ich znaleźć. Sytuacja może być bardziej niepokojąca, gdy od stycznia 2019 r. będzie otwarta granica z Niemcami. Cześć naszych gości ze Wschodu pewnie się tam przeniesie. Dlatego musimy tworzyć wizję miasta przyjaznego. Na przykład dla ukraińskich dzieci w naszych szkołach organizujemy dodatkową naukę języka polskiego. Co do inwestycji… Mówimy chętnie o nowych przedsięwzięciach i zdrowej rywalizacji. To jest dobry kierunek. Ale przede wszystkim musimy pielęgnować to, co mamy. Bo lepszy wróbel w garści…
DK: … niż kanarek na dachu.
SK: Właśnie. Dlatego kilka lat temu obniżyliśmy podatki. Ten od środków transportu został obniżony do wartości minimalnych, jeśli chodzi o silniki siodłowe, naczepy i autobusy. Zależy nam na tym, by firmy inwestowały w Mławie. Jeśli będą się u nas lokowały, to powstaną miejsca pracy. A jeżeli będą miejsca pracy, to będzie przybywało mieszkańców. Mieszkańcy, mając dochody, tu będą wydawać pieniądze i miasto na tym skorzysta. To są naczynia połączone.
DK: Przejdźmy od gospodarki do kultury. Kultura też jest ważna. Co można zrobić dla podniesienia kultury w Mławie? Czy widzisz jakąś szansę dla kultury wysokiej? Czy będzie więcej koncertów, przedstawień, wystaw? Co miasto może zrobić, żeby poprawić los własnych środowisk twórczych, które czasem czują się niedocenione? Wszyscy doceniają renowację Miejskiego Domu Kultury. Ale co z salą kinową? A czy muzeum nie należałoby doinwestować?
SK: Myślimy o kulturze. Szukamy źródeł finansowania przedsięwzięć. To nas głównie ogranicza. Taka modernizacja i przebudowa kina to wartość 10 milionów złotych. Muzeum to kolejne miliony złotych. To samo jeśli chodzi o modernizację stadionu. Dla pewnych grup to są inwestycje priorytetowe, ale przecież nie dla wszystkich. Kultura to istotnie bardzo ważna dziedzina życia. Z Mławy wyszło wielu znanych śpiewaków, muzyków, kompozytorów. Takie nazwiska jak Iwona Sobotka, Robert Szpręgiel, Miro Kępiński, Janusz Prusinowski czy Inga Piwowarska są naszą dumą. Mógłbym wymienić wielu znamienitych ludzi, którzy nawet jeśli opuszczają miasto na trwałe, chętnie się do niego przyznają. Mało kto wie, że w Mławie corocznie odbywa się kilkaset imprez, oczywiście na różnym poziomie. Na przykład, 10 listopada, w przeddzień święta narodowego, koncertował w Mławie Kuba Stankiewicz ze swoimi muzykami. Śpiewał pieśni Jana Kochanowskiego. Tylko dwa takie koncerty w ramach grantu Ministerstwa Kultury zostały zorganizowane w Polsce, jeden z nich w Mławie. Kuba Stankiewicz nie przyjechał tu przypadkowo, jemu Mława bardzo się podoba. Chcemy, żeby kultura na wysokim poziomie, a Kuba Stankiewicz ją reprezentuje, trafiła do nas, dlatego pracujemy nad kolejnymi projektami.
DK: Tak, tylko to jest kultura, która nas „nawiedza” od czasu do czasu. Chciałbym jednak upomnieć się o te wszystkie rodzime talenty, które tu w Mławie nadal żyją i tworzą. Czy one też mogą liczyć na wsparcie miasta? Są przecież miasta mniejsze niż Mława (na przykład Supraśl), które mają świetne teatry zawodowe. Ale z tym byłoby trudniej. Czy jednak nie można by zorganizować teatru amatorskiego na dobrym poziomie? Ogłosić nabór chętnych w wieku od pięciu lat do stu pięciu, podobnie jak to się ma w zespołach rekonstrukcyjnych, gdzie widać autentyczny zapał? Przecież Mława jest już znana z tego, że ma takie zespoły. Są one zapraszane na różne imprezy w całym kraju, a nawet raz wystąpili w „Bitwie Warszawskiej” – filmie, gdzie także technologia LG została wykorzystana… Wydaje mi się, że mamy tutaj pewne „podglebie duchowe” i moglibyśmy te atuty zdyskontować. Najpierw jednak trzeba by dojrzeć i docenić własnych twórców, nagrodzić ich i wyróżnić…
SK: Oczywiście, z tym się zgadzam. Jeśli chodzi o teatr, to jest to zadanie dla Miejskiego Domu Kultury. Jestem przekonany że obecna pani dyrektor sobie poradzi z tym wyzwaniem. Dajmy sobie na to trochę czasu. Wiem też, że twórczy obywatele Mławy działają w różnych stowarzyszeniach i tam rozwijają swoje talenty. Na pewno będziemy się interesować twórcami i ich wspierać. Na wzór Gali Sportu chcemy zorganizować Galę Kultury i nagrodzić najlepszych.
DK: Pomówmy też o jakości życia w Mławie. Nie możemy pominąć kwestii ekologicznych. Mieszkańcy narzekają na coraz bardziej dokuczliwy smog, na brzydki odór z „kurników”. Mamy do czynienia z ogromną ilością amoniaku i siarkowodoru w powietrzu. Zakłady emitujące ten odór nie ponoszą szczególnych konsekwencji. Choć muszę przyznać, że osobiście prowadziłem nie tak znowu dawno rozmowy z dyrekcją jednego z nich na ten właśnie temat i pewną poprawę widać, a raczej da się ją odczuć… Wiem też, że pani burmistrz Żuromina Aneta Goliat umieszcza coraz więcej czujników smrodu na swoim terenie i współpracuje w tej sprawie z Politechniką Warszawską. Czy władze Miasta Mława nie mogą „nacisnąć” ze swojej strony na te zakłady tak, aby bardziej uwzględniały interes otoczenia społecznego? I co z ustawą odorową? Czy lobbing w Warszawie mógłby przynieść rezultaty?
SK: To rzeczywiście ważny, ale i trudny temat. Pamiętajmy, że na terenie Mławy nie ma ani jednej fermy drobiu, a odczuwany tutaj odór dociera do nas z zewnątrz – niestety, zapachy nie uznają czegoś takiego, jak granice samorządu terytorialnego. Nie sądzę też, żeby lobbing w Warszawie przyniósł jakieś spodziewane efekty, zwłaszcza że na obiecaną przez władze centralne ustawę odorową czekamy już od 2015 roku. Burmistrz Mławy nie ma umocowania, aby cokolwiek zrobić w tej sprawie.
DK: Na koniec chciałbym zapytać o twoje plany na przyszłość. Masz na swoim koncie wiele osiągnięć i wyróżnień. Dwa lata temu miałem przyjemność otrzymać wraz z tobą dyplom „Lidera z powołania” nadany w warszawskiej Wyższej Szkole Menedżerskiej. Pytam zatem, czy lider z powołania Sławomir Kowalewski ma ambicję zaistnieć na krajowej scenie politycznej?
SK: Zastanawiałem się nad tym. Teraz jednak zamierzam całkowicie skoncentrować się na zadaniach najbliższej, pięcioletniej kadencji. Uważam, że praca w samorządzie bardzo wiele uczy. Ludzie z takim doświadczeniem, realnym doświadczeniem w rządzeniu, mogliby być szczególnie cenni w działalności legislacyjnej. Co będzie za kilka lat, jest dla każdego z nas sprawą otwartą.
DK: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Wywiad ukazał się w grudniowym numerze kwartalnika „Mława Life”.
moze zapytac burmistrza co sie dzieje z ostatnimi dwoma projektami jego wspanialego budzetu obywatelskiego? bo chyba nic…
Szkoda, że o smogu burmistrz nie raczył wspomnieć.
Ale i ta ciekawy wywiad, wiemy co słychać „po drugiej stronie”.
Jasne, że smród dają głównie sąsiedzi (Wipasz też) , ale smog produkują w Mławie. Mława, jak podają w mediach jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast na Mazowszu, a więc do roboty Panie Burmistrzu!!!!. Jak tak dalej będzie, to żaden nowy Obywatel nie będzie chciał mieszkać w Mławie, a przejściowy przyrost mieszkańców, to głównie bum w budownictwie wielorodzinnym i popyt na w miarę tanie (najtańsze w okolicy) mieszkania.
Bum w budownictwie jest w całej Polsce, nie tylko w Mławie. A zauważ, że w sąsiednich miastach ilość mieszkańców wciąż spada (mimo tego bumu) : patrz – Ciechanów, Żuromin, Nidzica i minimalny minus Przasnysz. A co do ceny mieszkań to nie wiem czy u nas są najtańsze w okolicy. Sprawdzałem i nie do końca się z Tobą zgodzę. W Ciechanowie faktycznie jest troszkę drożej ale w Przasnyszu, Działdowie, Nidzicy, Żurominie jest sporo taniej. Wymieniłem najbliższe miasta w kilometrach do Mławy. Chociaż faktycznie niektórzy deweloperzy zaczynają powoli obniżać ceny za m2. Ale cena 3700 za metr jest dość wysoka, sam przyznasz.
Nie prawdą jest że w Mł jest dobra komunikacja. Przykładem kursy z/do dworca kolejowego. Na Wólce. Czas najwyższy wystąpić do PKP o zatrzymywanie się pociągów pospiesznych bliżej centrum na Mława M. Przedsiębiorcy mogą łatwo znaleźć pracowników pod warunkiem, że dobrze zapłacą a przynajmniej zapłacą więcej niż 5 lat temu. płacili. Jest zmowa płacowa pomiędzy mławskimi przedsiębiorcami. Ile miejsc pracy powstało przez ostatnie kilka lat na stanowiskach w których konieczne jest posiadanie wyksztalcenia wyższego. Z powodu tego braku ludzie wykształceni wyprowadzają się z Mławy. Mława staje się miastem robotniczym. Sytuacja od stycznia może ulegać stopniowej poprawie z powodu wyjazdu Ukraińców do Niemiec. Mławscy przedsiębiorcy będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni i wreszcie zapłacić pracownikom więcej. Wnioskując po posiadanych autach nie będzie to dla nich problemem. Stać ich zapłacić więcej. W tym miejscu nasuwa się pytanie czyje problemy są pana problemem? Problemy pracodawców czy pracobiorców- pracowników? Po której jest pan stronie to chyba zauważalne – po stronie wyzyskiwaczy czyli jest pan reprezentantem mniejszości. Ubolewa pan nad problemami chciwców i skąpców. Nie ma sensu marnować pieniędzy na integrację Ukraińców i tak pojadą dalej bo tu płaci się za mało. Lepiej niech pan przeznaczy czas i pieniądze dla Polaków na lepszy dojazd koleją do pracy w Warszawie (mam na myśli zatrzymywanie pociągów spółki PKP Intercity na Mława Miasto). Nawet nie zająknął się pan o obiecanym dworcu kolejowym. A to jest sprawa priorytetowa dla ludzi wykształconych chcących dojeżdżać do odpowiedniej pracy w Warszawie i chcących nadal mieszkać w Mławie. Bez tego ludzie z wykształceniem wyższym z Mławy będą wyjeżdżać ale na zawsze bezpowrotnie. Z artykułu bije po oczach serwilizm.
Przecież budowa dworca z galerią rusza w kwietniu tego roku. Jest szansa, że Intercity będzie się zatrzymywało na Mława Miasto zamiast na Wólce. Nazwa dworca będzie Mława Główna z racji tego, że będzie tam też dworzec autobusowy (i stąd ta dumna nazwa) . Na Wólce będzie nazwa Mława Wólka. Wtedy przydałoby się więcej kursów linii nr 4 bo to będzie główna linia prowadząca do Stacji Mława jako galerii i dworca głównego naszego miasta.
Skąd takie informacje? Może portal NM by to zweryfikował w Ratuszu. Nazwę stacji zmienia PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. na wniosek miasta/gminy* Jak do tej pory takiego wniosku od władz miasta Mławy nie było. Nie ma wniosku, nie ma sprawy dla PKP. Nadal będzie zmyłka. Zamiast Mława Wólka proponuję Mława Zatorze jest bardziej nowoczesna. Może wrzućcie redakcjo NM jakąś ankietę – sondaż na portal.
Lauro – nazwy przystanków (dworców) pochodzą najczęściej od nazwy dzielnicy w której dworzec się znajduje. Dworzec na Wólce jest w dzielnicy Wólka i stąd powinna być nazwa Wólka a nie Zatorze….. A co do nazwy Mława Główna to sam napisałem, że to dumna nazwa ale jeśli znajduje się też dworzec inny niż kolejowy to nazwa -Główna- ma sens ale nie jest konieczna. Oczywiście, że może być nazwa Mława Miasto, nie mam nic przeciwko temu. Jak będzie zobaczymy.
PKP Intercity kilka lat temu dało jasno do zrozumienia, że pociągi dalekobieżne nie będą zatrzymywać się na MM, więc pytanie skąd informacja o tym, że jest szansa aby tak się stało?
Po co dworzec autobusowy, jak już nie będzie PKS, Mobilisa. Dla tych przelotowych wystarczy przystanek w rynku. Tyle w temacie.
Mława Główna 😀 – niektórzy to wyżej s…ją jak d.pę mają.
Co za różnica jak stacja się nazywa. Moim zdaniem bardzo dobrze, że nazywa się Mława miasto, bo przynajmniej bliżej z niej do miasta.
Po to, żeby autobusy przejeżdżające przez Mławę miały się gdzie zatrzymywać ( a przejeżdża ich sporo). Muszą być dobre warunki dla podróżnych. Wolałbyś żeby to była jakaś budka? Jak to by wyglądało?W Ciechanowie jest nowy dworzec z parkiem handlowym mimo, że tam już wszyscy zapomnieli o Mobilisie. Przecież jeśli nie Mobilis to ktoś inny będzie woził ludzi lokalnie. Co ty masz za wątpliwości ??
W Ciechanowie na tym nowym dworcu autobusowym zatrzymują się tylko TRZY autobusy, do Szczecina i Białegostoku oraz jeden przyjeżdża z Mławy. Podobnie będzie w Mławie po likwidacji PKS, której należy spodziewać się niebawem.
Sporo? Przez Mławę jeżdżą obecnie (poza PKS Mława), PKS Tarnobrzeg, PKS Elbląg, PKS Olsztyn i FlixBus, to tak dużo, że trzeba im budować dworzec??
Pewnie, że sobie poradzi. Najwyżej położy się „łapę” na pieniądze podatników, tak jak to miało miejsce do tej pory, żeby wesprzeć prywatny-zagraniczny koncern.
Szkoda, że pan burmistrz zrezygnował z zaistnienia na krajowej scenie politycznej – wielka strata dla Mławy.
Narazie ma lepszą fuchę na miejscu. A poza tym nic dla Mławy by nie zrobił będąc np. posłem. Ciekawe w jakiej komisji by był jako poseł, może w komisji kultury fizycznej lub jakiejś podkomisji śpiewaczej. Tak wnioskuję po wykształceniu i dokonaniach.
Za co te minusy?
„Wielka strata dla Mławy” to to, że jednak nadal ten pan będzie burmistrzem w Mławie i nadal będzie ją pogrążał. Jakby poszedł w posły, to przynajmniej odetchnęlibyśmy z ulgą od tych jego nowatorskich, innowacyjnych pomysłów związanych nie tylko z ppp. Ciekawe ile będziemy płacić za ścieki po oddaniu nowej oczyszczalni. Następna w kolejce jest chyba woda…