Od poniedziałku (1 października) dowód rejestracyjny i polisę OC można zostawić w domu. To duże ułatwienie dla kierowców, ale czy policja jest tego samego zdania? Nowe przepisy w połączeniu z problemami z systemem CEPiK tworzą chaos podczas kontroli drogowych. Policja ma więcej obowiązków, kierowcy mają ulgi.
Zniesienie obowiązku posiadania przy sobie dowodu rejestracyjnego wiąże się również ze zmianą dotyczącą zatrzymywania i zwrotu tego dokumentu. Do tej pory dowód rejestracyjny był zatrzymywany fizycznie. Od 1 października 2018 r. – w przypadku, gdy pojazd nie spełnia wymagań ochrony środowiska, zagraża bezpieczeństwu lub porządkowi ruchu drogowego – uprawnione służby odnotowują zatrzymanie dokumentu w systemie informatycznym. Informacja o zatrzymaniu zostaje przekazana do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, a kierujący otrzymuje – podobnie jak dotychczas – pokwitowanie.
– Jeśli funkcjonariusz zdecyduje o zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego, zrobi to w formie elektronicznej i nawet wtedy, kiedy kierowca wręczy mu papierowy dokument, ten zostanie w kieszeni kierowcy – wyjaśnia podinsp. Krzysztof Hincman, zastępca komendanta powiatowego policji w Mławie – Ważna jest tylko informacja o zatrzymaniu wpisana do systemu CEPiK – informuje.
Niestety ten szwankuje. Policjanci – jak sami przyznają – mają problem z wprowadzeniem danych do systemu. To skutkuje tym, że kierowca, któremu teoretycznie podczas kontroli zabrano dowód rejestracyjny – w praktyce dowód ma jeszcze czasem nawet kilka dni.
– Zdarza się, że w trakcie kontroli nie ma dostępu do bazy CEPiK, co oznacza , że funkcjonariusz nie może wystawić potrzebnego pokwitowania. Wtedy w późniejszym terminie policjant musi jeszcze raz wejść do bazy, wygenerować pokwitowanie i skontaktować się z kierowcą, aby mu to pokwitowanie wręczyć – wyjaśnia zastępca – To jest dla nas pewne utrudnienie. Jeśli system będzie szwankował dłużej – utrudnienie będzie ogromne – przyznaje.
Dobrze pracujcie pracujcie.
Problem będzie w przypadku szkody. Nie będzie dogadywania się tylko trzeba będzie wzywać policję.
No teraz to wyjadą wraki na drogi brawo rząd