Sprawa żywo interesuje mławian. Po każdym artykule na temat tej inwestycji jest duży odzew. Zdecydowana większość komentarzy nie jest pochlebna.
Już po raz trzeci przesuwany jest termin odbioru przedsięwzięcia. Pierwotnie miało zostać zakończone w październiku zeszłego roku, potem w grudniu, a ostatnio wykonawca deklarował, że upora się z tym do końca kwietnia. I tym razem się nie udało.
– Rewitalizacja placu przy Handlowcu, zamkniętego ulicami: Chrobrego, 3 Maja, Żeromskiego i Żwirki, dobiega końca. Na zlecenie Urzędu Miasta Mława wykonawca dokonuje jeszcze korekt, w dużej mierze wynikających z problemów związanych z praktyczną realizacją założeń projektowych. Między innymi została zmieniona nawierzchnia fragmentu placu od strony ul. Chrobrego, którą projektant przewidział, jako trakt pieszy. W rzeczywistości jest ona narażona na wjazd ciężkich samochodów – informuje Magdalena Grzywacz, rzecznik prasowa mławskiego magistratu.
Jak dodaje, dodatkowo wymieniana jest nawierzchnia zieleńca (także od strony ul. Chrobrego), co związane jest z brakiem porozumienia z jednym z podmiotów, od którego ratusz chciał odkupić niewielki teren i zagospodarować go kompleksowo.
Całościowy odbiór prac jest zaplanowany na 13 maja br.
„Po każdym artykule na temat tej inwestycji jest duży odzew. Zdecydowana większość komentarzy nie jest pochlebna” – doprawdy, czy to dobry grunt do rzeczowego artykułu? Czy zebranie opinii lokalnych przedsiębiorców, najemców lokali, przypadkowych przechodniów, lokalnych architektów, czy nawet zajrzenie na podwórka ościennych miast, nie dałoby szerszej perspektywy?
Widać plusy i minusy. Znajdziemy pojedyncze niedoróbki, do tego przeciągający się termin zakończenia prac. Tu rola inwestora, aby pilnować standardów jakości, terminów, wychodzić z komunikacją do mieszkańców. Zresztą zapewne już niedługo władze miasta obwieszczą sukces inwestycji. Rewitalizacja nie powala, ale dramatu też nie ma. Czy w ogóle miała tu miejsce rewitalizacja? Czy co najwyżej był to remont, modernizacja z mniejszymi lub większymi fuszerkami i problemami natury funkcjonalnej? Wydaje się, że stanowi to ważny problem, bo jest to pytanie o przyszłość tego miejsca. Plac to przestrzeń zdominowana przez przedsiębiorców, a w mojej ocenie przede wszystkim zabrakło dialogu, co przekłada się na brak realizacji odważnej wizji, która być może miałaby jeszcze większe grono krytyków, ale najprawdopodobniej odmieniłaby plac totalnie, „love or hate”!
Prace wciąż trwają, widać nową nawierzchnię i małą architekturę, które już teraz kontrastują w większości z mocno sfatygowanym otoczeniem. Szkoda bo to się gryzie, jakość i stan obiektów pozostawia wiele do życzenia, po prostu wymagają co najmniej odświeżenia, a zapewne teraz była do tego dobra okazja. Zastanawia dlaczego w lokalnych mediach nie było dyskusji parę lat temu, gdy ogłoszono projekt „rewitalizacji” i gdzie były komentarze? Wtedy był dobry moment do wymiany opinii, wywierania presji społecznej na samorządowców.
Rewitalizacja Placu 3 Maja, tu raczej nie będzie nagród i ogólnopolskiego „fejmu”, ale co najwyżej parę uścisków rąk panów w powiatowych garniturach. A co dalej? Fuszerki są do usunięcia, a czy w godzinach popołudniowych na placu zagości młodzież, emeryci, ktokolwiek? Kiedy znudzi się fontanna, jeśli nie będzie stolików, aby usiąść i wypić kawę, a nawet gdzie ją kupić? Z drugiej strony, Szanowni Państwo co tu było? Serce miasta, od lat zapuszczone, jako tako lecz funkcjonujące, a jednak przez długie lata wizytówka. Współcześnie przybyło konkurencji, ale handlowo-usługowy charakter pozostał. Raz jeszcze powiem szkoda, że na linii miasto-przedsiębiorcy nie doszło do porozumienia, bo była to niesłychana szansa na wspólne działanie, które utknęło na poziomie dosłownie schodów. Zdaje się, że w Mławie brakuje organizacji mogącej pośredniczyć.
Więc czy jest tak źle, jak to się niektórym wydaje? Życie to zweryfikuje. Plac zmieni swoje oblicze na plus, zwłaszcza w porównaniu do tego co było wcześniej. Choć większość otaczających obiektów pozostaje w średnim stanie, a mieszkańcy zdążyli się do tego przyzwyczaić, to jednak „nowy plac” spowoduje, że ogólne wrażenie będzie na plus. Choć tu, każdy wie swoje. A co z gośćmi miasta? Ktoś się popuka w czoło, ktoś inny powie że w końcu to „ogarnęli”. A jeśli już przyjezdny tu zajrzy, to przede wszystkim zobaczy nowy plac i zaniedbane elewacje.
Na koniec dawka optymizmu. Jeśli to miejsce, plac przyciągnie mieszkańców, turystów, a przedsiębiorcy to przewidzą i dopasują do potrzeb rynku, to będą z tego wymierne korzyści. Brzmi jak bajka? Cóż, każdy ma takie myśli na jakie go stać.
Szczerze to ta rewitalizacja nie zachwyca.
Wybraliście takiego burmistrza to teraz niestety prawie 5 lat trzeba będzie cierpieć. A przepraszam 4 lata bo przed wyborami znowu znacznie robić ale jak zawsze nie skończy. Mają mławiacy kasę na takie rządy.
Szkoda słów…
ciekawa jestem ostatecznego bilansu tej rewitalizacji czyli prosto mówiąc ostatecznych kosztów tego przedsięwzięcia, które nawet w 80% mogło być sfinansowane z funduszy zewnętrznych, tyle, że wtedy nie mogłoby się tak wlec owo zadanie. Musiałoby być zaplanowane z głową od „a” do „z” i wykonane w terminie, a nie tak jak jest obecnie: co rusz to coś się zmienia, bo projekt okazał się niewypałem.
Kto przygotowywał projekt tej rewitalizacji???
Kto zaakceptował taki projekt-bubel???
za który płacą wszyscy mieszkańcy Mławy.