Pomimo zaostrzenia kar za niepłacenie alimentów liczba dłużników alimentacyjnych wciąż rośnie. Jedną z przyczyn jest fakt, że tych surowszych kar sądy na razie nie stosują.
BIG InfoMonitor poinformował, że w pierwszym półroczu 2018 r. tylko w kwietniu odnotowano nieznaczny spadek liczby dłużników alimentacyjnych; poza tym tendencja jest wzrostowa. Mimo że od niedawna za uchylanie się od alimentów grozi kara więzienia.
Według BIG InfoMonitor zmienione przepisy kodeksu karnego wymierzone w niepłacących na dzieci spowodowały, że w pierwszym półroczu 2018 wszczęto ponad 90 tys. spraw przeciw dłużnikom alimentacyjnym z art. 209 k.k., podczas gdy w takim samym okresie zeszłego roku, czyli przed zmianą prawa, było to jedynie 10 tys. spraw. Wnioski o ściganie dłużników alimentacyjnych składają zarówno byli partnerzy, jak i gminy, które wypłacają za dłużników świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego.
Z danych BIG InfoMonitor wynika, że najwięcej postępowań z art. 209 wszczęto w pierwszej połowie roku na Śląsku – niemal 12 tys. Następne na liście są: Pomorze – 8,75 tys. spraw, Wielkopolska – 8,2 tys. i woj. kujawsko-pomorskie – 7,3 tys. Największy, co najmniej dziesięciokrotny wzrost liczby wszczętych postępowań dotyczy woj. kujawsko-pomorskiego, świętokrzyskiego, małopolskiego i podkarpackiego.
Jak zaznacza cytowana w komunikacie BIG InfoMonitor Katarzyna Tatar ze Stowarzyszenia Alimenty To Nie Prezenty, choć liczba spraw rośnie, to wyroki sądów są „bardzo łagodne”. – Dłużnicy skazywani są np. na prace społeczne w wymiarze kilku godzin miesięcznie i nadal nie zwracają zaległości ani nie płacą na bieżąco – mówi Tatar.
Iwona Janeczek ze Stowarzyszenia „Dla Naszych Dzieci” twierdzi, że sądy nie orzekają kar pozbawienia wolności dla dłużników alimentacyjnych, wykonywanej przez dozór elektroniczny, co miało być głównym narzędziem w mobilizowaniu niepłacących. – Zamiast ograniczenia wolności zapadają wyroki nakazujące zapłacenie długów, tak jakby osoba, która nie płaciła latami, miała to zrobić pod wpływem wyroku. Sądy orzekają też prace społeczne, z których niealimentowane dzieci nie mają nic. Często sprawy są też umarzane, bo dłużnicy wpłacają niewielkie kwoty lub deklarują prokuratorom, że zaczną płacić, więc w interpretacji prokuratorów nie uchylają się od utrzymywania dzieci, ponieważ art. 209 zaczyna się od stwierdzenia: „Kto uchyla się od ciążącego na nim…” – podkreśliła Janeczek.
W bazie BIG InfoMonitor przez pierwsze sześć miesięcy tego roku tylko w kwietniu odnotowano nieznaczny spadek liczby dłużników alimentacyjnych; poza tym tendencja jest wzrostowa. Jak poinformował prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak, w pierwszym półroczu liczba dłużników wzrosła o 8385 osób, a kwota zaległości o ponad 728 mln zł. Przez pierwszych sześć miesięcy roku tylko w woj. lubuskim odnotowano nieznaczny spadek liczby dłużników alimentacyjnych (o 52 osoby). W pozostałych województwach statystyki poszły w górę. Najbardziej na Śląsku i na Mazowszu – odpowiednio o 1600 i 1559 osób.
Jak podaje BIG InfoMonitor, jeśli chodzi o wiek i płeć dłużników alimentacyjnych, najwięcej niepłacących ma 35-44 lata i to zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet. Na 318 tys. osób z zaległościami, ponad 114,1 tys. (czyli 28 proc.) jest właśnie w tej grupie wiekowej. Problemy z płaceniem alimentów mają głównie mężczyźni – kobiet wśród dłużników alimentacyjnych jest niewiele ponad 5 proc.
Najwięcej dłużników alimentacyjnych – według danych zgromadzonych w rejestrze BIG InfoMonitor – zamieszkuje Warszawę (9597 osób), Łódź (7533) i Wrocław (5318), najmniej zaś Opole (640 osób), Zieloną Górę (981) i Rzeszów (1049 osób). Najwyższą łączną wartość zadłużenia alimentacyjnego odnotowano w Warszawie – prawie 340 mln zł, następnie w Łodzi – prawie 271 mln zł i w Krakowie – ponad 208 mln zł. Najwyższą wartość zadłużenia przypadająca na jednego dłużnika odnotowano w Lublinie – 48 521 zł, Bydgoszczy – 48 012 zł i Kielcach – 47 688 zł.