Wyjeżdżają na ratunek w dzień i w nocy, podczas świąt. Ten zawód wymaga wielu wyrzeczeń. Jednak ich prawdziwą zmorą nie jest ciężka praca, a fałszywe alarmy. W Mławie w 2017 roku 6,5 proc. ze wszystkich wezwań okazało się bezpodstawnymi. To kosztuje grube pieniądze.
W ubiegłym roku na 1214 wyjazdów, blisko 84 okazało się bezpodstawnymi wezwaniami. Połowa z nich była tzw. zgłoszeniami w dobrej wierze (42). Natomiast 1 zgłoszenie było złośliwe.
Tegoroczne statystyki, do dnia 13 września, mówią o 47 fałszywych wyjazdach w tym – 17 w dobrej wierze. Złośliwych zgłoszeń na szczęście nie było. Strażacy przypominają jednak o karach i mandatach za robienie psikusów służbom ratunkowym.
– W przypadku osób, które celowo wprowadzają w błąd jednostki ochrony przeciwpożarowej kierowane są wnioski do policji o ściganie i obciążenie kosztami akcji autorów złośliwych alarmów – informuje kpt. Jacek Dryll z mławskiej straży pożarnej.
Nieuzasadnione wezwanie służb jest wykroczeniem. Art 66. par. 1 kodeksu wykroczeń wskazuje karę za te wykroczenie: „Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1.500 złotych.„. Dodatkowo, w paragrafie drugim czytamy: „Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1.000 złotych.”