Jak już informowaliśmy TUTAJ, 37-letnia kobieta nocą z soboty na niedzielę zdemolowała stację paliw w Rymaniu. W trakcie próby zatrzymania policja użyła broni, ale kobieta odjechała z miejsca zdarzenia. Później sama zgłosiła się na policję, została zatrzymana. Złożono wniosek o areszt na 3 miesiące.
Co ustalono w sprawie?
Policja ustaliła, że kobieta wraz z mężczyzną, który miał pełnić rolę kierowcy na terenie Niemiec, wracała z Holandii. Była trzeźwa. Obecnie trwają badania na obecność środków odurzających.
Kobiecie postawiono zarzuty uszkodzenia mienia o łącznej wartości 20 tys. zł, gdy wjechała swoim bmw w budynek stacji paliw, uszkadzając konstrukcję obiektu. Naraziła też na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwie pracownice stacji oraz interweniującego funkcjonariusza policji. Ponadto uderzając lusterkiem samochodu, zmusiła policjanta do przerwania jej zatrzymywania i nie wykonywała jego poleceń i nie poddała się kontroli drogowej. Policja podejrzewa ją także o posiadanie nieznacznej ilości marihuany. Za te czyny grozi jej od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności.
Kobieta przyznała się tylko do celowego uszkodzenia budynku stacji paliw, pozostałe czyny tłumaczyła poczuciem zagrożenia. Miała wrażenie, że ktoś na polecenie jej partnera, którego się boi, śledził ją, jechał za nią. Tłumaczyła mundurowym, że budynek zniszczyła, aby policja interweniowała w tej sprawie. Natomiast funkcjonariuszy, którzy pojawili się na miejscu, uznała za osoby przebrane w mundury, a nie faktycznych policjantów.