Domniemanie etatu zamiast śmieciówek. Unia europejska pracuje nad prawem domniemania etatu, które według zmysłu projektodawców ma objąć osoby pracujące z użyciem platform elektronicznych np. Ubera czy Glovo. W warunkach polskich może to spowodować likwidację większości umów B2B, bo będą spełniały one wymogi przynależne umowom o pracę.
Przeciwni tym rozwiązaniom są pracodawcy, którzy boją się, że podniesie to i tak wysokie już koszty pracy, m.in. koszty składek.
Według założeń domniemanie ma obowiązywać, gdy nasza umowa spełni dwa z pięciu kryteriów, których brzmienie jest jeszcze doprecyzowane. Wiadomo na pewno, że chodzi o nadzorowanie pracy i ustalanie zasad wynagradzania przez platformę elektroniczną.
Domniemanie umowy o pracę ma uruchomić sam zainteresowany, związki zawodowe, czy np. Państwowa Inspekcja Pracy. To po stronie platformy internetowej będzie ciążył obowiązek ewentualnego udowodnienia, że typ umowy nie jest umową o pracę, by obalić domniemanie stosunku pracy.
Pracodawcy uważają, że zapisy na obecnym etapie prac są nieprecyzyjne i mogą być zbyt szeroko interpretowane, obejmując wiele branż. Według nich często dzięki umowom cywilnoprawnym można wykonać konkretne usługi i nie ma potrzeby wiązać stron umową o pracę.
Związki zawodowe uważają, że właśnie to jest powodem nadużywania tego typu umów zamiast umów o pracę. Przez to zaburzona jest konkurencja. Pogarsza się warunki pracy osób ją wykonujących w celu obniżenia kosztów około płacowych, a nowe przepisy mają ukrócić tego typu praktyki.
Obecnie zajmująca się resortem pracy lewica w kampanii wyborczej deklarowała, że zlikwiduje umowy śmieciowe i wymuszone samozatrudnienie, które są według niej patologiami obecnego polskiego rynku pracy. Ich celem jest zapewnienie każdemu normalnego urlopu, ubezpieczenia zdrowotnego i bezpieczeństwa, niezależnie na jakim rodzaju umowy pracuje.