Na te pytania odpowiedź znalazł UOKiK, który sprawdził sytuację we wszystkich 302 gminach miejskich w Polsce lata 2014-2019. W obecnym i ubiegłym roku ponad 60 proc. gmin podwyższyło opłaty. Najbardziej bo prawie 300% w woj. mazowieckim. Różnice w wielkości stawek szokują wynoszą bowiem od 5 zł do nawet 32 zł za śmieci segregowane.
Przyczyną główną według sporządzających raport jest brak konkurencji oraz podnoszenie opłat za przetwarzanie i składowanie odpadów. Po wprowadzeniu nowych przepisów są organizowane przetargi, które eliminują konkurencję z rynku i powodują podwyżki. Ponadto najwyższe ceny na Mazowszu spowodowane są brakiem przez lata nowego Wojewódzkiego Planu Gospodarowania Odpadami (WPGO), którego długo nie uchwalał Sejmik Województwa. Poprzedni zakładał zbyt niskie limity przetwarzania odpadów co spowodowało powstanie zbyt małej ilości instalacji przetwarzania odpadów w regionie ich moc przerobowa jest niedostateczna, a to powoduje wzrost cen za zagospodarowanie odpadów komunalnych.
Najniższe podwyżki są w województwie Opolskim wynoszą „tylko” 25%.
Biorąc pod uwagę konkretne kwoty, najwięcej płacą lub będą musieli zapłacić mieszkańcy woj. mazowieckiego w gminach: Józefów, Marki i Otwock (32 zł za odpady segregowane i 65 lub 63 za niesegregowane). Najniższe stawki są w Białymstoku (5 i 11 zł) oraz Stalowej Woli (6 i 12 zł).
Mimo to w żadnej z gmin miejskich opłaty nie osiągnęły stawki maksymalnej ustalonej na podstawie ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. Wynosi ona obecnie prawie 34 zł za odpady segregowane i dwukrotność tej sumy za śmieci, które nie są segregowane. Tylko trzy gminy przekroczyły poziom 90 proc., a kolejne siedem – 70 proc. tej sumy.
Następnym powodem podwyżek, który podały gminy był wzrost kosztów zagospodarowania odpadami w tym przede wszystkim tzw. opłaty marszałkowskiej za składowanie śmieci oraz zakaz importu odpadów wprowadzonym przez Chiny, które wcześniej były największym światowym odbiorcą odpadów z papieru i plastiku.
Źródło: http://samorzad.pap.pl/
Dlaczego jest drogo? Trzeba wiedzieć, że w odróżnieniu od Polski – w krajach Unii Europejskiej comiesięczne opłaty obywatelskie za śmieci zasilają lokalne administracje samorządowe które budują i utrzymują publiczne systemy gospodarki odpadami komunalnymi. JEST TO TAK ZWANY SYSTEM NATURALNEGO MONOPOLU GMINNEGO OKREŚLANY JAKO „IN HOUSE”. Osiągnięcia tego systemu, w którym tylko 10 procent odpadów trafia na składowanie – są podstawą unijnych wymogów dla całej Wspólnoty Europejskiej. U nas aferałowie uparli się aby comiesięczne opłaty polskich rodzin omijały samorządy i zasilały fundusz zysków firm kręcących lody na śmieciach. Wizytówką polskiej gospodarki odpadami są dzikie wysypiska lub płonące odpady na hałdach i w halach… Ekspert ze Szwecji a więc ze wzorcowego kraju wyznaczającego standardy dla całej Unii stwierdza: „fundamentalne znaczenie w sukcesie gospodarki municypalnej ma fakt – że w Szwecji, Danii, Niemczech, Austrii, Holandii, Belgii i w pozostałych krajach „starej Unii” w których system zadań publicznych realizowany jest przez spółki komunalne, w ramach in-house jest zdecydowanie tańszy. DLATEGO, ŻE Z SAMEJ DEFINICJI SPÓŁKI GMINNE POWINNY BYĆ NON PROFIT, BEZZYSKOWE. W związku z tym, to samo z siebie powinno prowadzić do sytuacji, gdzie na takim rozwiązaniu mieszkaniec gminy tylko zyskuje”…
Mimo tej prostej i trafnej diagnozy ilustrującej to że wpuszczenie czynnika chciwości do usług komunalnych w odpadach generuje nieustający wzrost comiesięcznych opłat polskich rodzin – nadal wielu rżnie głupa, że wystarczy dobrze napisana specyfikacja przetargowa na wyłonienie operatora kręcenia lodów na comiesięcznych opłatach mieszkańców… Jeśli jedynym zadaniem gmin i ich związków jest ogłaszanie przetargów na wyłanianie tych co chcą wygodnie żyć z comiesięcznych opłat polskich rodzin – to mamy niekończący się wyścig cen według scenariusza – pb.pl/czarna-wizja-smieciowa-691523 … Elementami tego scenariusza są liczne pożary odpadów na składowiskach i w halach – bo to daje dodatkowe dochody od ubezpieczycieli… PORZUCONE „NICZYJE” ODPADY USUWANE NA KOSZT PODATNIKA z lasów i zagajników – TO TEŻ ZJAWISKO NIEZNANE W INNYCH KRAJACH EUROPY… Latające drony nad składowiskami i 24-godzinny monitoring śmieci – to wstydliwa specyfika polskiego systemu odpadów pod specjalnym nadzorem… Miejmy nadzieję, że w następnej kadencji rząd POsprząta również i to – i zajmie się implementacją unijnych zasad systemowych polegających na przejęciu gospodarki odpadami przez zakłady użyteczności publicznej non-profit i wyeliminowaniu czynnika chciwości – tak jak jest to w krajach których osiągnięcia wyznaczają standardy w tej dziedzinie dla całej Europy…
Dlaczego jest drogo? Trzeba wiedzieć, że w odróżnieniu od Polski – w krajach Unii Europejskiej comiesięczne opłaty obywatelskie za śmieci zasilają lokalne administracje samorządowe które budują i utrzymują publiczne systemy gospodarki odpadami komunalnymi. JEST TO TAK ZWANY SYSTEM NATURALNEGO MONOPOLU GMINNEGO OKREŚLANY JAKO „IN HOUSE”. Osiągnięcia tego systemu, w którym tylko 10 procent odpadów trafia na składowanie – są podstawą unijnych wymogów dla całej Wspólnoty Europejskiej. U nas aferałowie uparli się aby comiesięczne opłaty polskich rodzin omijały samorządy i zasilały fundusz zysków firm kręcących lody na śmieciach. Wizytówką polskiej gospodarki odpadami są dzikie wysypiska lub płonące odpady na hałdach i w halach… Ekspert ze Szwecji a więc ze wzorcowego kraju wyznaczającego standardy dla całej Unii stwierdza: „fundamentalne znaczenie w sukcesie gospodarki municypalnej ma fakt – że w Szwecji, Danii, Niemczech, Austrii, Holandii, Belgii i w pozostałych krajach „starej Unii” w których system zadań publicznych realizowany jest przez spółki komunalne, w ramach in-house jest zdecydowanie tańszy. DLATEGO, ŻE Z SAMEJ DEFINICJI SPÓŁKI GMINNE POWINNY BYĆ NON PROFIT, BEZZYSKOWE. W związku z tym, to samo z siebie powinno prowadzić do sytuacji, gdzie na takim rozwiązaniu mieszkaniec gminy tylko zyskuje”…
Mimo tej prostej i trafnej diagnozy ilustrującej to że wpuszczenie czynnika chciwości do usług komunalnych w odpadach generuje nieustający wzrost comiesięcznych opłat polskich rodzin – nadal wielu rżnie głupa, że wystarczy dobrze napisana specyfikacja przetargowa na wyłonienie operatora kręcenia lodów na comiesięcznych opłatach mieszkańców… Jeśli jedynym zadaniem gmin i ich związków jest ogłaszanie przetargów na wyłanianie tych co chcą wygodnie żyć z comiesięcznych opłat polskich rodzin – to mamy niekończący się wyścig cen według scenariusza – pb.pl/czarna-wizja-smieciowa-691523 … Elementami tego scenariusza są liczne pożary odpadów na składowiskach i w halach – bo to daje dodatkowe dochody od ubezpieczycieli… PORZUCONE „NICZYJE” ODPADY USUWANE NA KOSZT PODATNIKA z lasów i zagajników – TO TEŻ ZJAWISKO NIEZNANE W INNYCH KRAJACH EUROPY… Latające drony nad składowiskami i 24-godzinny monitoring śmieci – to wstydliwa specyfika polskiego systemu odpadów pod specjalnym nadzorem… Miejmy nadzieję, że w następnej kadencji rząd POsprząta również i to – i zajmie się implementacją unijnych zasad systemowych polegających na przejęciu gospodarki odpadami przez zakłady użyteczności publicznej non-profit i wyeliminowaniu czynnika chciwości – tak jak jest to w krajach których osiągnięcia wyznaczają standardy w tej dziedzinie dla całej Europy…