Senat odrzucił ustawę w sprawie głosowania korespondencyjnego w najbliższych wyborach prezydenckich. Dziś 6 maja decyzję ma podjąć Sejm. Niezależnie od tego marszałek sejmu pyta PKW o możliwość organizacji wyborów 10 maja, a Trybunał Konstytucyjny czy ma możliwość przełożenia wyborów na inny termin (w grę wchodzi 17 lub 23 maja).
Senat wyrobił się w miesięcznym okresie na rozpatrzenie ustawy. W ostatniej chwili dochodziło do przerw w głosowaniach, które mogły doprowadzić do tego, że bez rozpatrzenia przez izbę wyższą polskiego parlamentu ustawa trafi do podpisu prezydenta. Ostatecznie zagłosowano dzień przed upływem terminu, w głosowaniu wzięło udział 86 senatorów. Za odrzuceniem ustawy opowiedziało się 50, przeciw było – 35, a jeden wstrzymał się od głosu.
Stan na godzinę 9 rano 6 maja, czyli na 4 dni przed planowanymi wyborami, jest taki, że dalej nie wiadomo kiedy i w jakiej formie głosowanie na prezydenta się odbędzie.
Jeszcze dziś ustawa – odrzucona przez Senat – ma być procedowana w Sejmie, ale jej losy dalej są niepewne. Jest tak, bo do odrzucenia stanowiska Senatu potrzeba bezwzględnej większości głosów, czyli o jeden głos „za” więcej niż wszystkich pozostałych głosów („przeciw” i „wstrzymujących się”). W obecnym Sejmie klub rządzącej partii liczy 235 osób na 460 posłów. Ale kilku z nich zapowiada głosowanie z opozycją lub wstrzymanie się od głosu. To może doprowadzić do odrzucenia ustawy w całości.
W efekcie nie będzie możliwe przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych oraz przełożenie wyborów na inny termin z jednym zastrzeżeniem. W ostatniej chwili rząd może wprowadzić jeden ze stanów nadzwyczajnych, wtedy wybory nie odbywają się, a Konstytucja pozwala przeprowadzić je nie wcześniej niż 90 dni po zakończeniu stanu nadzwyczajnego.
By tego uniknąć, marszałek sejmu zwróciła się do Państwowej Komisji Wyborczej z pytaniem, czy ta jest w stanie przeprowadzić wybory w dniu 10 maja. Niemal natychmiast otrzymała odpowiedź odmowną.
Zwróciła się też do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy może zmienić datę wyborów, którą już raz sama ustaliła, licząc na to, że orzeczenie w tej sprawie zapadnie błyskawicznie.
Bardzo prawdopodobne jest, że, uzyskanie błyskawicznego orzeczenia może okazać się niemożliwe. Rzecznik Praw Obywatelskich ma miesiąc na zgłoszenie się do postępowania jako strona. Więc przynajmniej teoretycznie sprawa nie może wcześniej trafić na wokandę Trybunału Konstytucyjnego. Czy tak będzie, okaże się w najbliższych dniach.
Prawdopodobieństwo przeprowadzenia wyborów 10 maja z każdą godziną maleje i jest już bliskie zeru, ale nie wyklucza to terminów wyborów w dniach 17 lub 23 maja.
W przypadku gdyby rząd przed najbliższą niedzielą zdecydował się ogłosić jeden ze stanów klęski na okres 30 dni, prawdopodobnym pierwszym terminem wyborów zgodnym z konstytucją będzie 6 lub 12 września.