Unia Europejska zadecydowała za nas i zakazała sprzedaży jaj z chowu klatkowego w sklepach spożywczych. Efektem będzie prawdopodobnie podwyżka cen, od 33% do niemal 100%, i… lepsze samopoczucie kur.
W sklepach jaja te są oznaczone cyfrą „3”, zjadamy ich ok. 150 rocznie. Już za półtora roku na terenie UE mają wejść w życie przepisy, które począwszy od 2027 roku, wchodząc stopniowo całkowicie, zakażą hodowli klatkowej kur oraz innego drobiu, a także królików czy cieląt. Ma to szczególnie ważne znaczenie dla powiatów żuromińskiego i mławskiego, które są jednymi z największych zagłębi tego typu hodowli nie tylko w Polsce, ale i w Europie.
Czy to oznacza, że kurniki całkowicie znikną z naszego terenu?
Zdecydowanie nie, ponieważ drób jak i jaja są niezbędne w diecie człowieka. Wielopiętrowe klatki, w których kury są ściśnięte, ma zastąpić chów ściółkowy lub wolny wybieg. Do hodowli tej samej ilości niosek, które w jednym kurniku zajmowały kilka pięter klatek teraz potrzeba będzie większej powierzchni na maksymalnie czterech poziomach, którye będzie można ściółkować. Poza tym na każdą kurę będzie przypadać więcej miejsca.
Według obecnych przepisów na kurę w klatce musi przypadać 750 cm, to daje ponad 13 kur na metr kwadratowy w 1 poziomie, a przy hodowli ściółkowej maksymalna obsada wynosi 9 kur na takiej samej powierzchni. Tylko to wymaganie bezpośrednio powinno przyczynić się do zwiększenia minimum o 50% ilości budynków inwentarskich popularnie zwanych kurnikami. Do tego największa odległość do drzwi w systemie klatkowym to 75 metrów, a ściółkowym 50 metrów. Ponieważ obecnie 4 z 5 jaj w Polsce pochodzi z chowu klatkowego, by zapewnić odpowiednią ich ilość, inwestycje w przebudowę i rozbudowę powierzchni hodowlanej, czyli kurników do hodowli ściółkowej, będą musiały być ogromne.
Kiedy zmiany zauważymy w sklepach?
Działające w Polsce dyskonty, niezależnie od tego, zamierzają – począwszy od stycznia 2022 r., a skończywszy na 2025 roku – wyeliminować ze sprzedaży jaja z chowu klatkowego.
Po co to wszystko?
Cała ta droga i skomplikowana operacja ma przyczynić się do zwiększenia dobrostanu zwierząt, poprzez zmniejszenie ścisku w klatkach, ilości doznawanych urazów, zmniejszenie ilości chorób oraz stresu u kur i innych zwierząt, które dziś są hodowane w klatkach np. króliki i cielęta.
Przeniosą tą smierdzącą hodowlę na Ukrainę. Tam na razie wszustko można robić co się chce w zależności od zasobności portfela.
I znów ta „zła” Unia rozwiąże za nas problem.
Przeciez jak unia zakaze produkcji to i wwozu tez.