Polową mszą świętą rozpoczęły się wczorajsze (5 lipca) obchody upamiętniające por. Wacława Grabowskiego „Puszczyka” i jego oddział Żołnierzy Wyklętych, zamordowanych w 1953 roku na ziemi mławskiej.
– Cześć „Puszczykowi” i jego braciom. Dziś po raz kolejny wzywamy go na apel, wzywamy go, żeby mu się pokłonić dziękczynnie. Ofiara jego bowiem, jak i jemu podobnych, nie obróciła się wniwecz. Owszem, na lata pogrążyliśmy się w otchłani komunistycznego chaosu, jednak tylko dzięki Niezłomnym, dzięki kryjącym się w lasach Puszczykom, Rojom, Łupaszkom nasza wiara i tradycja przetrwała. To oni pozostawili, a może wręcz zasiali w sercach prawdziwych Polaków iskrę nadziei, która po dekadach niewoli wznieciła pożar wolności i przepaliła więzy – mówił Jarosław Goschorski, wójt gminy Lipowiec Kościelny, jeden z organizatorów uroczystości.
„W uznaniu szczególnych zasług w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość Ojczyzny” reprezentujący Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych płk. rezerwy Mirosław Demediuk uhonorował Medalem „Pro Patria”: (w kolejności wręczania) Dariusza Krawczyka, Marię Marchwicką, Irenę Polakowską, Zbigniewa Ruszkowskiego, Agnieszkę Rychcik-Nowakowską, Dariusza Tadrzyńskiego, Stanisławę Teresę Zbrońską i Ryszarda Żerańskiego.
– Grupa „Puszczyka” nie doczekała zmian, ale związek nasz [Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej – przyp. red.], który powstał w 1989 roku, kiedy nastąpiły zmiany w naszym kraju, starał się, ażeby uwidocznić te osoby, które zginęły i te, które im pomagały – podkreślała Irena Polakowska.
O bohaterstwie oddziału Wacława Grabowskiego i Żołnierzy Wyklętych mówili też inni zaproszeni goście, fragment wspomnień ojca odczytała bratanica „Puszczyka” Irena Stachera. Ostatnią oficjalną częścią uroczystości była rekonstrukcja wydarzeń z 5 lipca 1953 r., kiedy w lesie w okolicach Niedziałek w walce z UB i MO zginęli: Wacław Grabowski „Puszczyk”, Piotr Grzybowski „Jastrząb”, Henryk Barwiński „August”, Lucjan Krępski „Rekin” i Antoni Tomczak „Malutki”. Ranni Feliks Gutkowski „Gutek” i Kazimierz Żmijewski „Jan” zmarli w szpitalu w Mławie, z wycieńczenia w lutym 1953 r. umarł Władysław Barwiński „Sowa”, natomiast aresztowana przez UBP Marianna Jeziorska „Grześ” odeszła w więzieniu Warszawa-Mokotów 18 lipca 1955 r.
Zgrzytem podczas obchodów było wystąpienie Romy Smolak, córki Feliksa Gutkowskiego „Gutka”, która poczuła się urażona, że jej „nie wyszczególniono”, nie przywitano i nie podziękowano za obecność.
Powinno chwalić się ludzi, którzy po wojnie budowali cegła po cegle nową Polskę.
Ci, tylko ukrywali się po lasach i trzeba ich było dożywiać. Przez osiem lat…
To był bandyta.
Ludzie przez te osiem lat po wojnie odbudowywali Polskę, cegła po cegle…
A on krył się po lasach i trzeba go było jeszcze żywić.
Kpina.
Podczas Uroczystości w Niedziałkach wita się Rodziny poległych Żołnierzy ogólnie, nie wyszczególnia się jednostek. Pretensje Pani Romy Smolak były bezzasadne i miały na celu skupić na Niej uwagę zaproszonych gości. Pytanie: Czy warto było to robić i przerywać tak piękną Uroczystość? Czy warto było o tym pisać Droga Redakcjo?
Czesc i chwala bochaterom!
Droga Redakcjo z tekstu wynika że szefem urzędu jest płk. rezerwy Mirosław Demediuk a on na tej uroczystości reprezentował Jana Józefa Kasprzyka – Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Serdecznie gratuluję osobom wyróżnionym, dobrze że ktoś docenił to co robicie.
Bardzo się cieszę, że tradycyjnie rok rocznie czcimy pamięć „Puszczyka” w miejscu jego bohaterskiej śmierci. Jednakże jakie wymowne by to było, gdybyśmy znali miejsce jego pochówku… Remontowano zarówno budynek PUBP Mława, jak i dość niedawno budynek „starej poczty”. Śledziłem informację odnośnie ewentualnych znalezisk podczas prac… Nikt natomiast, bo ani miasto, ani tym bardziej inwestor nie pokusili się o zaawansowane prace. Przekopano dziedziniec, sprawdzono studnie. A co z piwnicami? Był tam georadar? Pogłoski o pochówku w parku miejskim?