Dzięki podatkowi cukrowemu w niektórych sklepach doszło do „cudownej” przemiany coca-coli w odrdzewiacz. Stało się tak za sprawą polskiego fiskusa, który od nowego roku zaczął się domagać wysokiego podatku od zawartości cukru w napojach, a odrdzewiaczu już nie.
Spowodowało to wzrost cen słodzonych napoi chłodzących. Są punkty sprzedaży, w których osiągnął on poziom nawet 40%.
Jak wiadomo nie od dziś, Polak potrafi. Więc i w tym wypadku znalazł sposób na ominięcie płacenia tak drakońskiego podatku.
Niektórzy przedsiębiorcy zaczęli importować napój jako środek odrdzewiający. Należy się spodziewać szybkiej reakcji organów skarbowych, które zrobią wszystko by odzyskać każdą złotówkę należną od cukru w napojach. Duże sieci handlowe nie podchwyciły tego pomysłu i musiały wprowadzić podwyżki. Według rządu, który firmuje tą bijącą po kieszeniach obywateli podwyżkę, ma ona na celu poprawienie stanu zdrowia Polaków, a nie stanu budżetu państwa.
Rząd liczy, że dzięki podwyżce, spadnie spożycie napoi słodzonych, co w konsekwencji spowoduje zmniejszenie liczby osób otyłych i mających róże powikłania np. nadciśnienie i cukrzycę prowadzące niejednokrotnie do śmierci.
Wiele osób nie zgadza się z tą argumentacją, twierdząc, że są kraje, w których kilkanaście lat po wprowadzeniu tego podatku liczba otyłych nie spadła, lecz wzrosła i to zdecydowanie.
Naprawdę to taki problem? Z dietetycznego punktu widzenia to jest (wymoderowano). Jeśli kogoś nie stać będzie zdrowszy a tego co stać niech się truję.