Kilkustopniowe, pojedyncze przymrozki w zasadzie nie szkodzą pszczołom. Owady nawet nie myślą o tym, żeby w taką pogodę lecieć na pożytki. Wolą siedzieć w ulu, gdzie są bezpieczne. Gorzej, jeśli chłodnych dni jest wiele. Wtedy pszczoły nie mogą zbierać pyłku, nie ma nektaru, a one same starzeją się i giną.
Dużo większym zagrożeniem są jednak dla nich opryski stosowane przez rolników. Przypadki, gdy są one wykonywane np. na kwitnący rzepak, do rzadkości nie należą. Pszczoła, która poleci zbierać pyłek z takiego pola zachowuje się mniej więcej tak, jak człowiek po narkotyku – jest skołowana i ginie zanim zdoła wrócić do ula. Zresztą z tym ostatnim też ma spory problem.
– To już kolejny rok, jak pszczelarze apelują do rolników i sadowników o zrozumienie i zdrowy rozsądek, bo bez pszczół ich zbiory też będą mniejsze – mówi nam Jan Rejniak, prezes mławskiego koła Polskiego Związku Pszczelarzy.
Przyznaje też, że w ubiegłym roku problem był tak duży, że musiał interweniować w starostwie.
– Robienie oprysków w samo południe, na kwitnący łan rzepaku czy sad, to w zasadzie wyrok śmierci dla pszczół. Tym owadom przeszkadza nawet oprysk tzw. odżywką. Wracają do ula i nie są wpuszczane, bo pachną inaczej. A poza ulem giną. Zdarza się, że zupełnie nieświadomie pszczoły trują osoby, które chcą pozbyć się szkodników z przydomowych ogródków. To dlatego, że nie stosują odpowiednich proporcji preparatów chemicznych zakupionych w sklepach ogrodniczych. Mają one stężenie kilkukrotnie większe niż powinny, bo wydaje się im, że wtedy będą skuteczniejsze – tłumaczy.
Mało kto wie, że obliczono, że jedna pszczela rodzina wykonuje w polu pracę, której wartość w skali roku oszacowano na 1040 euro. Warto to docenić. Ogórki, fasola, truskawki i maliny nie wydadzą plonu, jeśli nie będzie pszczół.
– One wykonują dużo więcej pracy dla rolników i sadowników, niż dla pszczelarzy. Warto o tym pamiętać. Pszczelarze pozyskują tylko do 8 proc. z ich całej pracy. Jedna pszczela rodzina potrzebuje na swoje utrzymanie w sezonie ok. 95 kg miodu i 30 kg pyłku. W jednym ulu mieszka ok. 50 tys. pszczół. Pszczelarz, który chce zasiedlić nowy ul, musi wydać od 200 -300 zł. Musi kupić też pszczołę – matkę, a to kolejne 300 zł. W razie jakiegokolwiek zagrożenia, gdy zginie matka, zginie też cały rój. Owszem, z jednego ula w dobrym sezonie pszczelarz zbierze 15 -16 litrów miodu, ale proszę sobie wyobrazić jaką ponosi stratę, gdy ktoś w okolicy bezmyślnie wykona oprysk – dodaje Jan Rejniak.
Czy pszczół trzeba się bać – pytamy?
– Pszczoły naprawdę nie są z natury agresywne, jeśli pojedynczo latają gdzieś wokół nas, albo próbują na nas usiąść, to trzeba im na to pozwolić. One ciężko pracują i też się męczą, chcą tylko odpocząć. Ja wiem, kiedy pszczoła jest zdenerwowana i chce mnie użądlić – ona wtedy inaczej „brzęczy”. Odróżniam to bez problemu. Proszę tylko o jedno, żeby pszczołom nie przeszkadzać, wtedy one same sobie świetnie poradzą z całą resztą. Tak jak radziły sobie przez miliony lat.
A na koniec kilka ciekawostek o pszczołach:
Pszczoły porozumiewają się za pomocą tańców i wydawania dźwięków, taniec jest zależny od kąta padania światła słonecznego. Podczas lotu pszczoła wykonuje 350-435 ruchów skrzydłami na sekundę. Przeciętny zasięg jej lotu to 3 km (maksymalny – nawet 10 km). Pszczoły muszą odwiedzić około 4 milionów kwiatów, aby zebrać nektar na 1 kg miodu. Podczas jednego „kursu” odwiedzają 50-100 kwiatów. Wytwarzają miód w ten sam sposób od 150 milionów lat. Latają z maksymalną prędkością 24 km/h. Nie rozpoznają koloru czerwonego. Królowe pszczoły mogą żyć do 5 lat, składają około 3 000 jaj dziennie. Pszczoły robotnice w okresie od wiosny do jesieni żyją przeciętnie 5-6 tygodni.
Pszczoła lotna wylatuje 7-15 razy dziennie. Przerwy między lotami wynoszą ok. 5 min. Podczas lotu zużywa 2 mg cukru/1 km. Jedyny w Polsce pomnik pszczoły znajduje się w Kielcach.
Rolnik, który pryska w południe to nie rolnik! To osoba, której się wydaje, że rolnikiem może być każdy
Bardzo ciekawy artykuł. A swoją drogą powinny być jakieś programy, dofinansowania, zachęcające ludzi do hodowli pszczół. Kiedyś ule w ogrodach widywało się dużo częściej.
Powinno się mówić o tym jak najwięcej – dbajmy o pszczoły, bo niedługo jak Chińczycy będziemy zapylać drzewa pędzelkiem