Co mają wspólnego chryzantemy i COVID-19? Okazuje się, że sporo. Zamknięcie cmentarzy – w ramach walki z pandemią – odbiło się na branży handlującej kwiatami (napisaliśmy o tym TUTAJ). Ma być zorganizowany wykup kwiatów, aby nie dopuścić do bankructwa producentów, którzy przygotowali towar na 1 listopada.
Część kwiatów kupili ludzie solidaryzujący się z ich producentami. Mimo że wiedzieli, iż nie będą mogli postawić ich na grobach, zdecydowali się wspomóc hodowców. Zakupione doniczki z chryzantemami stawiali często pod bramami cmentarzy lub przy ogólnodostępnych pomnikach.
Bardzo szybko zareagowali samorządowcy. Oni pomogli w różny sposób. W niektórych miejscowościach zwrócono opłatę targową i „placowe” co mogło wynieść nawet 1 tys. zł na sprzedającego. Część włodarzy miast i gmin za kwotę kilku, a nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych wykupiła doniczki z kwiatami i nimi przyozdobiła okolice pomników i miejsc pamięci, a nawet miejskie skwery. Gdy informacje o takim podejściu samorządów podały media, premier Mateusz Morawiecki poinformował, że te samorządy, otrzymają zwrot środków „z funduszu Covid”.
Ponadto, jego decyzją, terenowe oddziały rolnych agencji – Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa oraz Agencji Rozwoju i Modernizacji Wsi – zostały zobowiązane, by odkupić od producentów i sprzedawców kwiaty sprzedawane w tych dniach przed cmentarzami.
Dostaną je ci dla których zabraknie respiratorów…. Zawsze coś.
Respiratory nie leczą. Respiratory tylko podtrzymują życie, spod respiratora z życiem wychodzi 2% chorych, to jest jak rosyjska ruletka
Chryzantemy Pinokio skupuje dla tych, którzy nie załapią się na respiratory.
Nie wszyscy odrobią straty. Niektórzy kupili od ogrodników bez faktur w celu dalszej sprzedaży. Nie będą w stanie udowodnić, że mieli tyle kwiatów do sprzedania. Gdyby rząd płacił na podstawie tylko zgłoszenia, że się miało i chciało sprzedać, to ja też się zgłoszę, że miałem do sprzedania ale już nie mambo do czasu złożenia wniosku już nie będzie śladu po kwiatach. Może zgłaszajmy się wszyscy, a co to, jak rząd lubi rozdawać pieniądze to my pracownicy biur, fabryk itd. też chcemy być zasileni pieniędzmi.
Inna sprawa, że w tej branży jest powszechnie szara strefa. Podobnie zresztą jak w branży weselnej. Rząd chciał im pomóc ale wymagał udokumentowania (faktur) z poprzednich miesięcy żeby porównując udowodnili, że dochody (zysk) rzeczywiście zmniejszył się. I tu zaistniał problem bo „domy weselne” wystawiają fakturę średnio co dziesiątemu klientowi. Dlatego tak zawzięcie walczyli protestując. Bo pomoc nadeszła ale tylko tym, którzy uczciwie płacili podatki.
Z mojej rodziny mają kwiaciarnie poza Mława, nic nie są stratni wszystko sprzedali przed 1.11 a żywych nie zamawli dużo. Mało tego utarg mają większy nic rok temu.
I wszystko wskazuje na to, że zarobią podwójnie.
1 pieniące od kupujących (klientów)
2 pieniądze od rządu (czyli od podatników bo rząd nie ma swoich pieniędzy, ma nasze -podatników.
Serial o chaosie organizacyjnym państwa polskiego trwa nadal.