Kolejny raz rozpoczął się proces obumierania kasztanowców w miejskim parku w Mławie. Zwracają na to uwagę Czytelnicy zainteresowani rozwojem roślinności w miejskim ogrodzie.
Przypomnijmy. W ramach rewitalizacji parku w 2004 roku wycięto stare duże kasztanowce. Oficjalnie powodów bezpieczeństwa by podczas wichur łamiące się konary nie zrobiły krzywdy mieszkańcom. Jednym z powodów było mieszczące się na nich noclegowisko ptaków krukowatych: kawek i gawronów. Walka z nimi trwa od lat. Poza wycinką drzew puszczane były przez sokolników jastrzębie i emitowany był głos zabijanych przez sokoła ptaków. Zdaniem wielu bywalców mławskiego ogrodu, metody te nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.
W 2004 posadzono 117 nowych kasztanowców białych z odmiany, która kwitnie, ale nie wytwarza nasion. W 2015 roku trzeba było wymienić 74 drzewa w kilku latach praktycznie wszystkie z pierwszego nasadzenia obumarły. Wówczas tłumaczono tego przyczynę betonowymi kręgami, w których je wsadzono. Miały one blokować rozwój bryły korzeniowej. Nowe nasadzenie zrobiono kilka lat temu już bez kręgów. Niestety w tym roku ponownie widać, że problem powrócił. W ciągu ostatnich tygodni obumarło kilka drzew, które stoją obecnie z wyschniętymi poskręcanymi liśćmi.
Wszystko na to wskazuje, że to dopiero początek procesu. Zdaniem zainteresowanych specjaliści powinni się już zacząć zastanawiać, na jaki gatunek drzewa zamienić kasztanowce lub skąd pozyskać odporniejszą odmianę.
To nie jedyny problem z nasadzeniami w parku. Wcześniej na klombach były piękne kompozycje z bukszpanu. Niestety roślina nie wytrzymała warunków panujących w parku zakażona grzybem grzybem Cylindrocladium buxicola w 2018 roku musiała zostać zastąpiona na 11,5 tysiąca młodych cisów.
a władcy magistratu to wynajęły już jakąś uczelnię, żeby problem zbadać i rozwiązać czy na fejsie mądrości szukają?
uschną raz, drugi, trzeci i się w cholerę dla świętego spokoju bloki postawi
O nasadzenia trzeba dbać, a nie tylko sadzić.
Tyle, że jak nikt nie ponosi za nic odpowiedzialności, to niestety6 wszystki niszczeje i tonie w śmieciach.
Czy ratusz chociaż zająknął się przyznając się ile w tym roku wymieniono suchych krzewów cisa w parku miejskim? – wiosną prawie połowa była sucha i osnuta pajęczynami. Obawiam się, że nigdzie nawet wzmianki nie było, no bo jak to… taki odporny cis i szlag go trafia tak jak i bukszpan. Suche krzewy wymieniono na nowe po cichutku, żeby afery nie było, tyle że to oczywiście znów nasze pieniądze4 poszły… w błoto.
W nowo powstałym „parku” w okolicach Alei św. Wojciecha (tam gdzie jest wybieg dla psów) ta sama historia. Nasadzone drzewka i krzewy w ubiegłym roku już jesienią połowa z nich była sucha. Gdy przechodziłam tam w tym roku, późną wiosną nadal suche drzewka i krzewy straszyły, a dodatkowo krzewów nie było widać z chaszczy zielska.
Mława jest piękna, ale niestety zapuszczona.