W weekend miał się odbyć kolejny turniej z cyklu Grand Prix o puchar dyrektora Mławskiej Hali Sportowej w tenisie stołowym. Do rywalizacji jednak nie dojdzie. Ze względu na pandemię koronawirusa zmagania zostały przełożone na inny termin.
Gdy impreza odbyłaby się zgodnie z planem, jednym z głównych faworytów do sukcesu byłby Marcin Łączyński. Tuż przed przymusową przerwą błysnął wysoką formą. Okazał się najlepszy podczas pierwszych marcowych zawodów.
W stawce dziesięciu rywali czuł się jak ryba w wodzie. Większość znał doskonale z innych batalii (m.in. organizowanych przez MOSiR Mława) – tę wiedzę wykorzystał perfekcyjnie. Doszedł do finału, w którym zmierzył się z Adamem Pydynem. Mławianin robił co mógł. Wygrał nawet jednego seta. To było jednak za mało na rozpędzonego konkurenta. W ostatecznym rozrachunku gracz z Działdowa triumfował 3:1.
Na trzecim miejscu za sprawą wygranej nad swoim ojcem Wojciechem finiszował Maciej Sieradzki. Natomiast tuż obok podium finiszowali Leszek Wichrowski, Sebastian Głowacki, Bogdan Wichrowski, Jacek Tomkiem, Robert Kowalczyk i Łukasz Karczewski.
Szkoda ze kwiato nie startuje podobno niezły z niego kot