Dwa tygodnie przygotowań wystarczyły, żeby Wojciech Łachut ukończył morderczy triathlonowy dystans IronMan podczas tegorocznej edycji Castle Triathlon Malbork. Choć chwil słabości nie zabrakło, ukończył zmagania na czternastej pozycji.
– Skupiłem się w tym sezonie tylko na trenowaniu. Własne sportowe ambicje usunąłem w bok, a całą energię skierowałem na rozwój takich zawodników jak m.in. Maja Bużycka i Kamil Gredziński. Sukcesów nie zabrakło, jak choćby zdobycie wicemistrzostwa kraju w aquathlonie w kategorii junior – wyjaśnia mławianin.
Zbliżający się termin zmagań w cieniu krzyżackiego zamku sprawił, że Łachut zmienił zdanie. Jak podkreśla, to impreza, którą uwielbia, widok historycznego obiektu zawsze dodaje animuszu. Nie bez znaczenia są także sukcesy, które odniósł. Przed czterema laty okazał się najlepszy na na dystansie IronMan. W 2017 roku finiszował na drugiej pozycji.
W niedzielę 9 września na trasę wyruszył w towarzystwie dwóch innych naszych reprezentantów – Andrzeja Marka i Sebastiana Kwiecińskiego. Cała trójka radziła sobie dzielnie z wszelkimi trudnościami – do pokonania na trzy sposoby mieli dystans ponad 226 kilometrów (począwszy od pływania, poprzez jazdę na rowerze, a skończywszy na biegowym maratonie).
Łachut osiągnął linię mety po dziesięciu godzinach i dwunastu minutach (triumfował Jakub Kimmer z Zelowa). Czternasty w klasyfikacji generalnej, w kategorii M40-44 był piąty. Marek uplasował się na dwudziestym miejscu (7. w kategorii M40-44), natomiast Sebastian Kwieciński mógł się cieszyć z czterdziestej pierwszej lokaty (14. w kategorii M40-44).
Na najdłuższym odcinku walczyło 193 triathlonistów. Jeszcze większym zainteresowaniem cieszyły się pozostałe dystanse. Także na nich nie zabrakło mławian. Na 1/2 IronMan walczył Jan Jegliński (114. miejsce w generalnym zestawieniu), natomiast sto czterdziesty trzeci na 1/8 IronMan był Damian Wyroda.
Fot: Zbiory prywatne