Kanarki pana Mariana Rychcika z Mławy są znane w całej Polsce. A to za sprawą wyjątkowych umiejętności wokalnych. Mistrz uczy je treli, szczebiotów, gwizdów i innych wibrujących dźwięków. –To długi i czasochłonny proces – przyznaje. Są jednak efekty – na prestiżowych konkursach mławskie ptaki konkurencję zostawiają daleko w tyle.
W domu pana Mariana (który z zawodu jest biegłym sądowym w zakresie grafologii) mieszka niemal sto kanarków, ale niedawno rozpoczął się sezon lęgowy, więc ptaków na pewno będzie więcej. Ile dokładnie, nie wiadomo. Mistrz już dawno przestał je liczyć. Bywały czasy, kiedy miał ich 400. Niezależnie od liczby potrafi każdego odróżnić , ale dla ułatwienia do wszystkich zwraca się Kubuś.
Gdy gospodarz domu otwiera mi drzwi, już z daleka słyszę śpiew, ale gdy wchodzimy do gabinetu w którym mieszkają, zalega cisza. Ptaki zorientowały się najwyraźniej, że jestem kimś obcym. Zaczynają ponownie śpiewać po dłuższej chwili, uspokojone głosem i obecnością swojego opiekuna.
Pamięta pan swojego pierwszego kanarka?
Oczywiście. Od dziecka chciałem mieć takiego przyjaciela i w końcu się doczekałem. Na pierwszego kanarka złożyła się cała rodzina – rodzice, dziadkowie i wujowie. Pamiętam, że kupiłem go w Warszawie na Nowym Świecie. Natomiast hodowlą, tak na poważnie, zacząłem zajmować się dopiero po tym jak skończyłem szkołę średnią.
Od lat uczy pan kanarki śpiewu. Dochował się pan już mistrza w tej dziedzinie.
I to nie jednego. W 2011 roku po raz pierwszy w historii hodowli tych ptaków w Polsce, zorganizowano konkurs śpiewu kanarków wodnotokowych. To tam mój „wychowanek” zdobył pierwszą nagrodę. Mistrzostwo i wicemistrzostwo zdobyliśmy też w ubiegłym roku w Poznaniu. Podobnie zresztą jak championat Polski.
Proszę uchylić rąbka tajemnicy – jak się uczy kanarki wykonywania mistrzowskich treli?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że w konkursach mogą brać udział tylko samczyki, ponieważ tylko one mają pełne możliwości śpiewacze. Gdy młode dorosną, mają ok. pół roku, to z ogólnej klatki przenosi się je do osobnych. Wtedy zaczynają coraz wyraźniej podśpiewywać. Trzeba jednak cierpliwie czekać, aż będą śpiewać. Dodatkowo każdą z klatek oddziela się od tej sąsiedniej. Kanarkom trzeba stworzyć warunki szkolne. I dopiero wtedy, cały regał przysłania się materiałem. Wówczas ptaki się wyciszają i… słuchają dobrego śpiewu ojca, dziadka albo wuja. Gdy mają 9 – 10 miesięcy mogą już startować w konkursach.
Po przyjrzeniu się widać, że każdy z ptaków jest inny.
Mam cztery rasy śpiewające: kanarki wodnotokowe, timbradosy, slavujary i orfeusze. One faktycznie bardzo różnią się wyglądem i kolorem pór – od białych po prawie czarne, przez wszystkie żółcie, plamki biele i szarości. Niektóre mają koronki na głowach, a inne nie.
Zastanawiam się, czy one mogą słyszeć inne dźwięki, takie dobiegające np. zza okna?
Nie, trzeba je izolować, bo one mają tendencje do powtarzania różnych zasłyszanych dźwięków. Lubią śpiewać np. dzwonkiem domowym, albo telefonicznym.
Zdarzało się, że pana oszukiwały?
I to bardzo często. W tym roku też miałem takiego delikwenta, któremu najbardziej podobał się dzwonek mojego telefonu. I co tu kryć – w naśladowaniu tego dźwięku osiągnął mistrzostwo i oszukiwał na zmianę to mnie, to małżonkę. Na szczęście ja jestem bardziej odporny na te sztuczki, ale żona w kółko mówiła: „Marian odbierz wreszcie ten telefon”. Ten sam kanarek bezbłędnie odtwarzał dźwięk dzwonka od drzwi. Nieraz nas przegonił po domu. Jednak gdy ptak wystawiony w konkursie wyśpiewa coś takiego, to duży błąd, dlatego trzeba je izolować.
Czy one pana naprawdę poznają?
Tak, znają mnie znakomicie. Mój głos i wygląd. Gdy któregoś z nich zawołam, to zaczyna śpiewać „na całe gardło”. Kanarki rozpoznają też obce osoby, a więc nie można powiedzieć, że w tej małej główce jest tylko „ptasi móżdżek”.
Ma pan swojego ulubieńca?
Nie, bo zrobiłbym przykrość tym pozostałym. To są moje dzieci i traktuję je jednakowo. Nawet te, które potrafią nieźle dokuczyć, gdy otwierają sobie klatki i fruwają po mieszkaniu, choć mają do dyspozycji dużą wolierę, w której też mogą to zrobić.
Pana żona i dzieci podzielają tę pasję?
Coś pani powiem w tajemnicy – oni naprawdę mają serdecznie dość kanarków. Jestem pewien, że żadne moje dziecko nie będzie miało ich w swoim domu.
Można dostać od pana pięknie śpiewającego ptaka?
A ma pani kota?
Tak.
To nie można.
Rozmawiała Agnieszka Milewska
Wywiad pochodzi z kwartalnika „Mława Life”