Szpital Wojewódzki w Ciechanowie z 73 milionowym długiem znalazł się na 15. miejscu na liście najbardziej zadłużonych szpitali w kraju. Jest to wynik dramatyczny, a dodatkowo szpital ten cieszy się niestety również złą opinią wśród pacjentów. Aby zmniejszyć zadłużenie szpitala dyrekcja stosuje zabiegi księgowe (podział na zobowiązania wymagalne i inne) i wprowadza nowinki medyczne takie jak leczenie otyłości czy wszczepianie symulatorów serca.
Moim zdaniem są to tylko ruchy pozorowane, ponieważ od samego mieszania herbata bez cukru nie stanie się słodsza, a ruchy księgowe wyglądają tylko dobrze na papierze. Zadłużenie finansowe jak było olbrzymie, tak wciąż takim pozostaje. A co do leczenia otyłości, to zastanawiam się, czy to jest aż tak wielka potrzeba społeczna, żeby opierać na niej wizję lepszych losów placówki? Ja twierdzę, że szpital wojewódzki zamiast wprowadzać tego typu usługi powinien skupić się przede wszystkim na podstawowych formach leczenia, będących uzupełnieniem oferty szpitali powiatowych. Bo taka jest jego funkcja i tego oczekują mieszkańcy zarówno Mławy, Płońska, Przasnysza, Żuromina czy samego Ciechanowa.
Jakiś czas temu marszałek Adam Struzik wskazywał, że winni obecnemu zadłużeniu w szpitalu w Ciechanowie są pracujący tam lekarze. Mówił, że „…lekarze powinni mieć więcej przyzwoitości, bo traktują szpital jak dojną krowę…”.
A obecny dyrektor szpitala proponował dobrowolne zrzeczenie się 10 proc. poborów wszystkim pracownikom, włączając w to personel najmniej zarabiający. Osobiście uważam, że istnieją inne sposoby ratowania finansów placówki służby zdrowia, niż obarczanie długami personelu, czy robienie z lekarzy niemalże wyzyskiwaczy. Nie tędy droga, ale innych propozycji nie widać. A szpital pogrąża się w marazmie.
Za zarządzanie szpitalami w Polsce odpowiadają samorządy. Za kondycję szpitala ciechanowskiego odpowiedzialny jest Zarząd Województwa Mazowieckiego koalicji PSL PO z Marszałkiem Adamem Struzikiem na czele. Stan finansów tego szpitala jest pochodną właśnie takiego, a nie innego modelu zarządzania. Przecież dług, dramatyczny stan lokalowy szpitala, konflikty społeczne i słaba jakość usług są winą fatalnego nadzoru i zarządzania tą placówką, a nie winą lekarzy i pielęgniarek. Całkowite upolitycznienie, brak decyzji merytorycznych skutkują takim, a nie innym obrazem całości. Wizytówką tej polityki jest chociażby osoba dyrektora szpitala, który jest politykiem, a nie lekarzem i pełni funkcję szefa struktur Platformy Obywatelskiej w Płońsku.
Gdybym miał przedstawić lekarstwo na tą diagnozę, zaproponowałbym natychmiastowe i zdecydowane odpolitycznienie decyzji związanych ze szpitalem. Kierowaniem placówką powinni zająć się apolityczni fachowcy z branży zarządzania służbą zdrowia, a nie politycy z układu partyjnego. Jeżeli ta sytuacja będzie nadal trwała, to przewiduję ciągłe pogarszanie się sytuacji ciechanowskiego szpitala.
Szansą i nowym otwarciem będzie nadanie wojewódzkiemu szpitalowi w Ciechanowie wreszcie wymiaru merytorycznego wraz z próbą zmiany nastroju i atmosfery wobec tego zakładu. Tylko wątpię czy stanie się to pod obecnymi rządami wojewódzkimi.
Artur Czapliński
Autor pochodzi z Płońska. Jest działaczem społecznym, nauczycielem Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego w Płońsku, radnym Rady Powiatu Płońskiego, przewodniczącym komisji zakładowej NSZZ Solidarność SOSW Płońsk i przewodniczącym Zespołu Kształcenia Specjalnego w Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność Region Płock. Sekretarz Zarządu Powiatowego Komitetu Prawa i Sprawiedliwości w Płońsku. W roku 2015 był członkiem ministerialnego zespołu do spraw przygotowania zmian w kształceniu specjalnym przy ministrze edukacji narodowej.
Jest wolontariuszem Biura Pomocy i Interwencji Prawnej „Duda Pomoc”. Popularyzuje historię północnego Mazowsza.
Jest twórcą portalu internetowego Płońska Prawica. Swoje felietony publikuje m.in. na płońskich, przasnyskich i ciechanowskich portalach. Od maja br. współpracuje z portalem „Nasza Mława”.
Specjaliści uciekają z tego szpitala jak myszy z tonącego okrętu. Bez radykalnych zmian nie ma żadnych nadziei…
Slabiutki felieton, zle sie to czyta.