Wielkim echem odbiło się na całym świecie stwierdzenie Stephena Hawkinga, brytyjskiego astrofizyka i kosmologa, że ludzkość, jeśli chce przetrwać, ma nie więcej niż 100 lat na przeniesienie się na inną planetę. Hawking, uchodzący za geniusza, doszedł był najwyraźniej do wniosku, że wszechogarniający chaos i rabunkowy styl życia człowieka prowadzący do toksycznego środowiska (gleby, wody, powietrza), nie pozwoli nam, ludziom, na dłuższą egzystencję na Ziemi. Jednak, jeszcze nie tak dawno Hawking twierdził, że mamy przed sobą całe 1000 lat. Co się stało, że nagle stał się pesymistą i tak bardzo skrócił nam ziemską perspektywę?
Najpierw ten temat wydał mi się zabawny. Widziałem film „Teoria wszystkiego” w reżyserii Jamesa Marsha, w którym genialny fizyk, obciążony od młodości straszliwą chorobą (stwardnienie zanikowe boczne, powodujące paraliż), jest tyleż postacią fantastyczną, umiejącą przełamywać bariery, ile nieprzewidywalną, barwną, kapryśną, radykalnie zmieniającą poglądy. Z równym przekonaniem przedstawia uczonym głowom hipotezę, że wszechświat jest skończony, jak i – kilka lat później, że nie ma on żadnych ograniczeń. W końcu zostaje specjalistą od tzw. czarnych dziur i czasoprzestrzeni, a jego książki i wykłady stają się kultowe (szczególnie jego traktat pt. „Krótka historia czasu”). Jest też jednym z najbardziej prominentnych agnostyków. Ale czy w tym akurat temacie jest wiarygodny?
Bo jeśli jest, to trzeba się przyjrzeć współczesnej nauce – czy pozwala na takie fanaberie. Od dawna przecież nie było dłuższych podróży międzyplanetarnych, zwłaszcza załogowych. Podobno podróż na Marsa już jest możliwa, ale trwałaby dziewięć miesięcy i bez gwarancji powrotu. A na tym Marsie nie ma wody i żadnych warunków do życia. Trzeba by raczej wybrać się w dalsze rejony, do innej galaktyki. A to kosztuje niebotyczne pieniądze. I czy byliby chętni? Być może genetyka oraz transplantologia okażą się rewolucyjne. Uczynią z człowieka cyborga, mogącego spokojnie przemierzać kosmos. Naturalnie, przy użyciu części zamiennych. Tego nawet Darwin nie przewidział! Rozwój gatunku ludzkiego może się skończyć erą post-człowieka, stworzenia jakby żywcem wyjętego z powieści Stanisława Lema. Uodpornionego wprawdzie na ząb przemijającego czasu, ale też odczłowieczonego.
Czy warto zatem tak daleko uciekać? Z naszej przytulnej, kolorowej planety? Problemy środowiska są do opanowania. Gdyby tylko ludzie chcieli chcieć…
Zacząłem się światu lepiej przyglądać przez pryzmat mediów, nie tylko narodowych. Każdego dnia coś odkrywałem, co zaprzątało moją uwagę. Czasem były to sprawy banalne, czasem wstrząsające. Sam nie wiem, co o tym myśleć.
Z telewizji dowiedziałem się, że Magda Gessler ma wzdęcia. To właśnie rzecz najzupełniej banalna. Jednak to kulinarna celebrytka. Czy ten fakt nie jest wymowny? Wzdęcia mogą prowadzić do poważnych chorób, nawet nowotworów. I jeśli pani Magda ze swoją sztuką jest tutaj bezbronna to cóż możemy my, zwykli zjadacze pierogów? Może już całe środowisko jest zbyt toksyczne?
„Nasz Dziennik” poświęcił aż kilka artykułów w jednym ze swoich wydań kwestii ekologii i „zrównoważonego rozwoju świata”. Jest to strategia promowana przez organizacje międzynarodowe z ONZ na czele, mająca różne ważne cele na uwadze, między innymi lepsze wykorzystanie energii, w tym odnawialnej, transportu publicznego (w tym rowerów), wprowadzenie dobrobytu dla wszystkich. Myślałem naiwnie, że to jest dobra strategia. Okazuje się jednak, jak pisze „Nasz Dziennik” że to straszliwy globalizm. Próba zaprowadzenia socjalizmu i walka cywilizacji, w której zwycięży piekielny gender. No i zwątpiłem w możliwości ludzkości, skoro aż taki diabeł nam się pojawił. Wprawdzie prezydent Duda był obecny na konferencji w Nowym Jorku poświęconej zrównoważonemu rozwojowi, chwalił go, sam Jarosław Kaczyński w swoich wystąpieniach go aprobował, ale ojciec Tadeusz Rydzyk najprawdopodobniej ma lepsze wiadomości z wyższych sfer i nie da się na to nabrać. Nie zostawił na tym suchej nitki, a nam żadnej nadziei na postęp.
Wszyscy piszą o uchodźcach. Podobno z lepszą pogodą więcej tych uchodźców sforsuje teraz Morze Śródziemne. Jeśli się klimat w Afryce pogorszy to i 100 milionów może przyjechać do Europy w najbliższych latach. Czy jesteśmy na to przygotowani? Papież Franciszek apeluje, aby ich przyjąć i nakarmić. Podobnie biskup Pieronek, którego niedawny kandydat na prezydenta Marian Kowalski nazwał „notorycznym szubrawcem i skończonym bydlęciem”. Za to prezydent Trump wypisał Amerykę z Porozumienia Paryskiego w sprawie klimatu i teraz klimat się jeszcze bardziej pogorszy, także ten polityczny. Wtedy będzie jeszcze więcej uchodźców, bo to zawsze możliwe. Normalnie błędne koło. W Europie już się klimat pogorszył. Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz apeluje i ostrzega na FB, że „pełno jest bezczelnych zdrajców, niemieckich szmat, zniewieściałych facetów w rurkach i różowych baletkach, adoptujących pszczoły, drzewa i małpy”. To tylko próbka apokalipsy, którą przedstawiła. Ponieważ pani poseł jest niezwykle bojowa ,próbowałem z nią polemizować, powołując się na Ewangelię, Kazanie na Górze, etc. Odpisała mi, że fałszywie interpretuję Ewangelię. Oto dosłowny cytat: „W Ewangelii mowa o SIŁOWYM wywalaniu kupców ze świątyni. Pan Jezus robił to kijem „podnosząc kulturę” swych zwolenników, wskazując że czasem trzeba przemówić głośniej. Robił to w „duchu Ewangelii”. Przyznaję, że to całkowicie zmieniło moje wyobrażenia nie tylko na temat Ewangelii, którą wiązałem z miłością bliźniego, ale też jakichkolwiek perspektyw.
Zdałem sobie sprawę, że stan naszej planety, a także ludzkości, jest patologiczny. Człowiek dla człowieka jest wilkiem i jeszcze jest z tego dumny. Być może nawet Stephen Hawking był zbyt optymistyczny dając nam jeszcze 100 lat życia tutaj. Czekają nas lata niepewności.
Hawking nie zna jednak polskiego folkloru i polskich mądrych pieśni, na przykład tej głoszącej, że „za sto lat nie będzie nas”.
A ja właśnie sobie o niej przypomniałem i… uff, jaka ulga…
Za mało w naszym świecie miłości ewangelicznej, a za dużo – własnej. Ludzkość sama kręci sobie sznur, pogrążając się w zepsuciu, egoizmie i degeneracji. Obudźmy się! Kochajmy się! Czy to aż tak trudne?
Przykład miłości ewangelicznej idzie z góry, wprost od miłującego ludzkość kleru.
Z takimi ludźmi jak Krystyna Pawłowicz ludzkość nie ma szans przetrwać 100 lat.Same strachy wystarczą, żebyśmy się wyrżnęli bez udziału islamistów.Nacjonalizm zawsze prowadzi do wojen.