Wielki mamy zamęt ideowy. Stare podziały na lewicę i prawicę zawodzą. Skądinąd lubiany przeze mnie Jan Wróbel, komentator konserwatywny, wszędzie widzi radykałów. Radykalna lewica chciałaby więcej państwa. Radykalna prawica na swoich sztandarach zatknęła nacjonalizm i to w przedwojennej wersji. Jest nawet radykalne centrum (sic), to znaczy obecna opozycja parlamentarna, przedstawiająca los współczesnej Polski w „tonacji katastroficznego horroru”. Moje poglądy (przypominam że nieustannie synkretyczno-holistyczne), stają się bardziej względne. Gdy rozmawiam z prawicą traktują mnie jak lewaka, gdy jednak prowadzę dialog z kimś po lewej stronie, widzą we mnie tradycjonalistę. Już się w tym wszystkim nie mogę połapać. A gdzie jest PiS? Jan Wróbel tego nie wyjaśnia oprócz tego że rząd posuwa się sobie właściwym „pisim swędem”. Coś pewnie jest na rzeczy…
Weźmy (nie)sławną nowelizację ustawy o IPN. Gdy Sejm ją uchwalił w trybie błyskawicy, pozwoliłem sobie na uszczypliwości. Gołym okiem było bowiem widać, że ta ustawa sprzeczna jest nie tylko z kanonami prawa, lecz także ze zdrowym rozsądkiem. Przygotowano ją w resorcie sprawiedliwości. Bronili jej minister Ziobro i jego zastępca Jaki. I to jak bronili! Jak suwerenności! Teraz jednak minister Ziobro przyjrzał się jej jako Prokurator Generalny i „odkrył” fundamentalne wady. Niektóre zapisy są „dysfunkcjonalne” i mogłyby narazić wizerunek Polski na szwank. Ustawa jest w części odnoszącej się do zagranicy niewykonalna i niekonstytucyjna… (a nie mówiłem?) Cóż, każdy ma prawo się pomylić. Minister również. Być może w tym rządzie każdemu ministrowi należy przydzielić dwie różne funkcje (tak jak Ziobrze) i wtedy każda poważniejsza sprawa zyska jego ogląd tak z jednej, jak i z drugiej strony. Zamiast tego mieliśmy do niedawna 123 wiceministrów, najwięcej w Europie. Premier Morawiecki zdymisjonował siedemnastu, ale na szczęście zapewnił im inne, podobne synekury, tylko lepiej płatne… O pensjach wiceministrów jeszcze niedawno była minister w rządzie Tuska Elżbieta Bieńkowska nie wypowiadała się najlepiej.(„tylko idiota chciałby pracować za takie pieniądze”).
Pan premier zmienia akcenty i przesterowuje relacje z Unią. Dotychczas mieliśmy zimną wojnę i wszystko w Brukseli cuchnęło. A my dostawaliśmy bęcki. W żadnej sprawie nie mogliśmy się dogadać. Co trzeci Polak gotów był poprzeć Polexit (jeśli nie inwazję Belgii). A tu nagle zarówno on sam (premier) jak i minister od zagranicy Czaputowicz rozmawiają z Komisją Europejską, jak gdybyśmy wciąż jeszcze tam tkwili na przyjaznej stopie! Zgodzili się na publikację trzech wyroków TK, które były „trefne”, („opinie przy kawie i ciasteczkach”), jak również na zmiany w ustawach o KRS i Sądzie Najwyższym. Te ustępstwa, dość iluzoryczne, mogą nie wystarczyć, ale jest szansa na kompromis. Mnie osobiście to cieszy. Być może Polska nie będzie pariasem Europy.
Ale jest więcej przykładów gdzie rząd mógłby „pisim swędem” osiągnąć normalność, wprowadzając zmiany. Ot, choćby w kwestii tzw. ustawy „degradacyjnej”. To ma być cios w komunistów. Chce im dokuczyć, jak żaden z dotychczasowych, włącznie z rządem Kaczyńskiego (choć wielu z ministrów włącznie z Kaczyńskimi studiowało u komunistów i wtedy im to jakoś nie przeszkadzało: na przykład minister Błaszczak robił pracę magisterską u profesora Jaremy Maciszewskiego, który wtedy i wiele lat później był jednocześnie członkiem KC PZPR). Ale czy rząd musi degradować zmarłych? Degradacja trupów to dość ponura zabawa, nieznana w kulturze zachodniej (ani nawet w stalinowskiej Rosji). To światowy precedens. Ani generał Pinochet w Chile nie został zdegradowany, ani tym bardziej generał Franco w Hiszpanii. Tego nie robili też polscy komuniści. Tylko we wczesnym średniowieczu znane były tak zwane „trupie synody”, według Wikipedii. Papież Stefan VI, panujący w latach 896-897, wyciągnął z grobu papieża Formozusa (po dziewięciu miesiącach od śmierci), urządził mu kilkudniową rozprawę na której sam był oskarżycielem i sędzią (chociaż nieboszczyk też miał obrońcę „z urzędu”…) i skazał go na pozbawienie praw i tytułów oraz wymyślne znęcanie się którego szczegółów wspaniałomyślnie nie zdradzę. Czy chcemy powracać do takich praktyk? Dotychczasowe prawo nie pozwalało na degradację zmarłych. Nowa ustawa co prawda to zmienia, ale nie budzi zachwytów. Sondaż IBRIS na zlecenie „Rzeczpospolitej” wykazał jasno, że większość Polaków jest temu przeciwna. Podobnie jest z tzw. ustawą dezubekizacyjną. Łamie ona fundamentalne kanony: że prawo nie działa wstecz (lex retro non agit), nie odbiera się praw nabytych, nie stosuje odpowiedzialności zbiorowej. Tutaj też przydałoby się inne spojrzenie i ucywilizowanie prawa. Jeśli to nie nastąpi PiS – wbrew swoim intencjom, wzmocni… „komunistów”. Jednym z najbardziej spektakularnych efektów omawianych ustaw jest rosnąca popularność Moniki Jaruzelskiej. Dzięki rządowi ma ona szanse na karierę… A SLD zrobi comeback w wyborach i pewnie znów będzie lewica w parlamencie. Jako ta „druga noga” (według słów Wałęsy) i krytyczny kontrapunkt dla poczynań PiS.
Coraz częściej działalność rządu rozmija się z odczuciami Polaków. Tak było ostatnio z głośnymi premiami dla ministrów (65-80 tysięcy na głowę), które według byłej już premier Szydło należały się za „ciężką pracę” absolutnie wszystkim (nawet tym, którzy zostali zdymisjonowani?). A nie należały się nauczycielom, pielęgniarkom, ratownikom medycznym, pracownikom administracji publicznej? Jarosław Kaczyński jeszcze dwa lata temu grzmiał w parlamencie że „do władzy nie idzie się po pieniądze”… Ponad 75% Polaków nie zgadza się w tej kwestii z Beatą Szydło. Pamiętają jak piętnowaliśmy poprzedni rząd za „ośmiorniczki”. Ileż tych ośmiorniczek można by sobie zafundować za premie? Obecny premier obiecał, że nie będzie takich gratyfikacji. Kto jest tu jednak wiarygodny?
Polityka PiS pełna jest meandrów i niespójności. Gdyby polityka była ciastem wielkanocnym byłby to przekładaniec….Byłyby tam warstwy tak różne, że ciasto nadawałoby się (wizualnie) na wystawę. Ale nic nie jest takie na jakie wygląda. Ciasto jest zakalcem nie tylko dla Brukseli i wielu rodaków. Także dla Amerykanów, którzy coraz częściej dają nam znać o swym niezadowoleniu. Kilka dni temu 59 senatorów amerykańskich w liście do rządu krytycznie oceniło działalność tegoż w sprawie reprywatyzacji. I tak dalej, tym podobnie, et cetera…Są plusy dodatnie i plusy ujemne.
Ten felieton nie jest krytyką „w czambuł”. Rząd trochę się zreflektował. Zdaje się bardziej liczyć z opinią już nie tylko twardego elektoratu, ale też tej innej wewnątrz i na zewnątrz kraju. W naszym wspólnym interesie jest aby ten „przekładaniec” (być może „pisim swędem”) nie był tylko zakalcem, lecz by był zdatny do konsumpcji. Czego z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę rządowi, jego przedstawicielom oraz nam wszystkim.
Odpowiedzi czytelnikom:
Katarzyna: Dziękuję za ciekawy komentarz. Cóż, „demony” mają to do siebie że nie odpuszczają. Trzeba sobie z tym poradzić. Warto być optymistą, pomimo wszystko.
Mir k.o. Lubię polemiki, nawet emocjonalne. Ostatecznie, po to się (także) pisze felietony. Tu jednak czytelnik tak się „zaciećwierzył” (jego określenie), że zacząłem się o niego martwić. W dziewięciu bodaj postach pełnych emocji sformułował tyle zarzutów że nie jestem w stanie na wszystkie odpowiedzieć, bo byłby drugi felieton… Ale kilka uwag zamieszczam żeby nie było że zbywam:
- „pan z LG, gwoli ścisłości, gdyby ktoś miał wątpliwości”. Zostałem zdemaskowany. Przez kilkanaście już lat czyniłem wszystko co w mojej mocy żeby ukryć moje afiliacje. Nie udało się. Czytelnik mnie przejrzał. Trudno. To tak między nami….właśnie przeszedłem na emeryturę.
- „Wstyd” („wstyyyyd przeciągły), pisze Mir, bo zostałem wychowany w PRL. Jest znaaacznie gorzej. Urodziłem się w PRL. Czy mam coś na swoją obronę? Niewiele. Było to tak, jak pamiętam… Urodziłem się, patrzę….PRL. Zerwałem się na wątłe jeszcze nogi ale zaraz ktoś mnie spacyfikował smokiem i zapomniałem że żyję w PRL. Jak dorosłem i sobie przypomniałem, wyjechałem na 15 lat za Wielką Wodę, narażając się władzom. Ale czy to jest obrona? Mir pewnie ma jakieś bardziej epokowe zasługi ale z wrodzonej skromności milczy.
- Mój „antypolonizm”…Tu trudniej jest mi się przyznać bo Mir taktownie nie podaje szczegółów. O jakie antypolonizmy chodzi? Jak już Polska stała się wolna wróciłem, bo tęskniłem…Ale to pewnie nie jest argument dla Mira. Uważam jednak że taki Gombrowicz miał więcej „antypolonizmów” na swoim koncie i jest wybitnym Polakiem. To samo Miłosz, etc. Najbardziej antyamerykańskie filmy powstały w USA, a jednak…..
- Mirowi nie szkoda Żydów którzy wyjechali po ’68 roku…Cóż, mnie jednak szkoda, bo wielu z nich znałem. To byli moi koledzy z uczelni, profesorowie. Ciekawe ilu z tych co wyjechali znał Mir? Polecam reportaż telewizyjny Teresy Torańskiej pt „Dworzec Gdański”, tam oni są pokazani jacy naprawdę są. Nawet po wielu latach emigracji mówią po polsku, śpiewają polskie piosenki, nadal czują się Polakami..
- „Żydzi byli na wysokich szczeblach”, pisze Mir. Tak to prawda, wielu z nich było, ale to raczej w latach 50. I oczywiście tylko niektórzy. Po październiku w większości stracili te stołki. Było wśród nich wielu niegodziwców, to prawda. Ale, jak pisze pani Katarzyna, w każdym narodzie są tacy. Tego się nie da ukryć. Ale wielu Żydów było też w opozycji…
- „Oni chcieli żeby Polacy ginęli”, czy jakoś tak….Tu się różnimy bardzo bo złe intencje można przypisać konkretnym ludziom a nie całym narodom. Trudno, tak widzę świat i ludzi, niech będzie że jestem naiwny.
- Jestem „faszystą” bo chcę rzekomo żeby inni też tak myśleli jak ja….Oj, to proszę o jakiś przykład. Mam szacunek dla wszystkich ludzi i ich opinii, nawet jeśli są w błędzie. Niech to już inni rozstrzygną. Piszę, mówię, wyłącznie we własnym imieniu i podpisuję się pod tym. Ale niczego nikomu nie narzucam.
Jacek: O Żydach rzekomo można „tylko dobrze”? Oj, to się czytelnik zagalopował. W publicznej telewizji znani komentatorzy robili sobie niedawno żarty z Żydów w krematoriach obozowych….A pewien znany dziennikarz mówi o nich per „parchy”i żadna komisja etyczna nie reaguje. To są „tylko dobre opinie”? Moim skromnym zdaniem jest całe multum wypowiedzi antysemickich, szczególnie w mediach społecznościowych. Jeden pan publicznie spalił mumię Żyda na Rynku we Wrocławiu. Ale są też wypowiedzi życzliwe, przyjazne, chrześcijańskie. Wolę te drugie.
Aldona: Widać że dużo pani czyta. Gratuluję lektury Barnesa i Kafki. Ale z taką literaturą i odniesieniami, do plebejuszy pani nie trafi…
KAMA: Zgadzam się w pełni z oceną marca ’68. Mam takie same doświadczenia. Też mam nadzieję że to się nie powtórzy. Ale pewności nie ma.
Panie Danielu,
no cóż…. chyba jest Pan jednak troszkę naiwny w swojej ocenie i nadziei związanej z tym, ze „rząd się zreflektował”? Ja nie jestem tak dobrej myśli. Myślę raczej, że rządzący „robią jedno a mówią drugie”; koloryzują, tworzą „fakty alternatywne”- robią wiele by uspokoić Unię Europejską, Izrael, USA… Ale na naszym polskim poletku narracja się zmienia; są „parchy”, palenie kukieł… I trzeba przyznać – są skuteczni w tych swoich działaniach – widać to choćby w komentarzu pod Pana felietonem. Okropny komentarz, przepełniony jadem wobec polskich Żydów – czyli Polaków. Obecna atmosfera sprawia, że ludzie nie wstydzą się takich myśli, nie wstydzą się swojej złości, zawiści…. A powinni. Powinni się wstydzić. Więc dziwi mnie Pana optymizm. No, ale nadzieja umiera ostatnia.
Czuję się wyróżniony, że tak ważna i znana persona odniosła się do moich wypowiedzi. Widzę, że bardzo poczuł się Pan dotknięty, bo odpowiedział Pan równie emocjonalnie. Jednakże czuje się mocno zawiedziony poziomem Pana odpowiedzi. Wyrywał Pan z kontekstu moje komentarze lub wypowiadał się Pan tylko na te tematy, które były dla Pana wygodne. Druga sprawa to administrator strony nie dopuścił do publikacji innych moich komentarzy z ważnymi argumentami. Nie wiem jaki był tego powód, ale mogę się tylko domyślać. Jednakże też domyślam się, że do nich też by się Pan nie odniósł, bo były one zbyt krytyczne dla Żydów. Tak się Pan przechwala swoją opozycyjną działalnością to proszę o konkrety. Co takiego Pan robił i gdzie Pan działał? Próbuje Pan w sposób żartobliwy, aczkolwiek wyszło to komicznie, ośmieszyć moją osobą, pisząc że ja nigdzie nie działałem. Tak z racji mojego wieku było to fizycznie niemożliwe.
Wyrwał Pan z kontekstu np. mój komentarz, że nie żal mi żydów. Dalej w treści napisałem, że przydali oni się na pewno w budowie własnego państwa. A więc czy jest coś bardziej chwalebnego niż zasługi przy budowie/odbudowie własnego państwa? Mówi Pan, że żydzi byli źli, ale tylko w latach powojennych. A co z bratem i ojcem Pana kolegi z Uniwersytetu Warszawskiego z 1968 roku(dzisiejszego naczelnego GW)? Czy nie byli oni katami i zbrodniarzami? Co z Żydami, którzy zajmowali wysokie stanowiska z aparatach państwowych PRLu, ale również Związku Radzieckiego? Przecież tam tych niegodziwych żydów było jeszcze więcej niż u nas. Co z żydami, którzy nie pomagali Polakom bądź sami ich masowo mordowali (takie sytuacje też miały miejsca)?
Do meritum. Chodziło mi o to, że ta ustawa, która odbiła się tak szerokim echem na świecie nie niosła ze sobą nic złego, zwłaszcza tych rzeczy, które zarzucają twórcom ustawy syjoniści. Chyba mamy prawo dbać o dobre imię kraju, który najwięcej wycierpiał w czasie II WŚ?
Co z ustawą zaakceptowaną przez Kongres amerykański, która będzie pozwalała odbierać majątek niekoniecznie spadkobiercom żydowskim? (sytuacja podobna do naszej afery reprywatyzacyjnej). U nas w mieście zresztą też burmistrz oddał już jakiś budynek, bez żadnego wyroku sądowego, gminie żydowskiej. Przecież takich sytuacji jest dużo i będzie coraz więcej. Jest to sprawa ohydna, zważywszy na to że reprezentuje Pan nurt myśli, że żadnej reparacje się nam nie należą. Można by było tak zarzucać i zarzucać… ale sam Pan wspomniał na to potrzeba kilku esejów/felietonów.
Nie wierzę w dobre intencje obecnego rządu który obiecał uczciwość a pokazał nepotyzm i taki skok na kase.Obrzydliwość.