Nic nie jest takie na jakie wygląda. To wiemy. Ale też ciągle zapominamy. Że księżyc w nocy świeci nie swoim światłem lecz odbitym. Że wiele gwiazd na niebie świeci, pomimo że dawno już się rozpadły. W słynnej komedii amerykańskiej „Pół żartem pół serio” facet zakochał się w dziewczynie, która okazała się mężczyzną. Na szczęście w tym wypadku nie był małostkowy. Cóż, nikt nie jest doskonały… Stąd właśnie wzięło się to słynne powiedzenie. Świat wszędzie jest pełen pozorów. Ale pozory mylą.
Szczególnie niebezpieczne są doniesienia medialne. W pogoni za sensacją (a także zyskami) medialni kreatorzy gotowi są na wszystko. Nie tylko prasa bulwarowa i tabloidy. Nie tylko dlatego, że był prima aprilis (w historię o facecie który urodził dziecko prawie uwierzyłem). Także tzw. media głównego nurtu (mainstreamowe). Ostatnio na przykład obiegła świat elektryzująca wiadomość. Historia dziewczynki w wieku 10-12 lat, która ponoć miała się wychowywać z małpami. Rzecz się działa w Indiach, w stanie Utah Pradesh, w prawdziwej dżungli. Dziewczynka została znaleziona przez ludzi, którzy nie mogli się z nią porozumieć. Ona nie znała w ogóle ludzkiego języka. Ale porozumiewała się z małpami. Podobnie jak mały chłopiec Mowgli, bohater słynnej „Księgi dżungli” Rudyarda Kiplinga. On znał doskonale mowę wszystkich zwierząt. Ta „Księga” była tak sugestywna że jako dziecko wierzyłem w każde słowo. Jedna z najpiękniejszych historii z mojego dzieciństwa. Wielkie dzieło i wielka literatura. Później Kipling podbił mnie też mądrymi wierszami. Szczególnie zapamiętałem „If” („Jeżeli”), wiersz mogący służyć jako narzędzie do motywacji młodzieży w szkołach.
Pomyślałem, że Kipling był profetyczny. Przewidział takie zdarzenia. Uwierzyłem w historię z dziewczynką, którą obejrzałem w polskiej telewizji. Dziś jednak w amerykańskiej prasie pojawiły się bardziej sceptyczne głosy. Wypowiedzieli się eksperci. I uznali, że dziewczynkę ktoś tam owszem zostawił, ale wcale nie lata czy miesiące temu, tylko dosłownie na kilka godzin przed jej „odkryciem”. Gdyby żyła tam dłużej, dzikie zwierzęta by ją rozszarpały. A w Indiach (podobnie jak do niedawna w Chinach) dziewczynki nie są tak pożądane jak chłopcy, niektóre są nawet zabijane (albo porzucane). Bajka została więc odczarowana.
Oto inny przykład gry pozorów z USA. Kilka dni temu David Fahrenhold, dziennikarz z gazety „Washington Post” (jedna z najlepszych w Stanach) otrzymał nagrodę Pulitzera (najbardziej prestiżowa w świecie mediów), za serię artykułów na temat działalności charytatywnej prezydenta Trumpa. W czasie kampanii prezydenckiej Donald Trump chwalił się głośno, że założył fundację charytatywną i z własnych pieniędzy wydawał miliony na pomoc dla weteranów wojen. Fahrenhold postanowił to sprawdzić. Przebadał 450 różnych fundacji i w szczególności tę założoną przez Trumpa. Okazało się, że Trump nie tylko nie pomagał weteranom, ale z pieniędzy zebranych przez fundację sam sobie wypłacał różne sumy albo wypłacał odszkodowania osobom z którymi przegrywał w sądach (albo zawierał ugody, żeby nie przegrać). To, co robił, było niezgodne z prawem własnego stanu. A wcześniej krzyczał na każdym wiecu, że to Hillary oszukuje i że on ją „zamknie”. Ach, te pozory…
To przypomina film pt. „Spotlight”, który otrzymał dwa Oscary i był bazowany na historii opisanej w serii artykułów gazety „The Boston Globe”, za które ta gazeta także otrzymała Pulitzera. Chodziło o sprawę biskupa z Bostonu, który molestował seksualnie małych chłopców. Takich ze szkoły podstawowej, najmłodszy miał tylko 4 lata. Biskup wybierał sobie najchętniej biedne rodziny, bez mężczyzny w domu, którym pomagał w drobnych sprawach, a jednocześnie „opiekował” się chłopcami. Pozornie był świątobliwym klerykiem, okazał się pedofilem. Dziennikarskie śledztwo wykazało jednak więcej: setki takich przypadków w jednej tylko diecezji, jak również to, że kardynał z Bostonu Bernard Law o wszystkim wiedział i tych księży krył (w ostateczności przenosił ich gdzie indziej). Gdy sprawa się wydała kardynał został sam przeniesiony do Rzymu. Diecezja wypłaciła ofiarom ponad miliard dolarów odszkodowania! Papież Franciszek powołał specjalny kościelny trybunał do spraw pedofilii. Pozorne świętości bywają niebezpieczne.
W Polsce życie publiczne bazuje na pozorach. Weźmy ostatnią rocznicę katastrofy smoleńskiej. Prezes Kaczyński w wystąpieniach 10 kwietnia mówi o „lepszej części narodu”. Czy zawsze już będziemy dzieleni? Oto myśl hinduskiego poety Rabindranatha Tagore: „ Kto nazbyt zajęty jest czynieniem dobra, nie ma czasu być dobrym”. Na tablicy w Urzędzie Rady Ministrów upamiętniającej polityków rządowych znajdują się tylko nazwiska polityków PiS-u, tak jakby tylko oni „polegli”. Tylko pozorna jedność? Komisja powołana przez ministra Macierewicza stworzyła nowe (kolejne) pozory zamachu i wybuchów, tym razem polegających na eksplozji ładunków termobarycznych. Jest to kolejna (nomen omen) zasłona dymna, mająca przykryć fakt, że komisja nie ma jakichkolwiek dowodów na okoliczność wybuchów i coraz mniej ludzi w to wierzy, nawet w elektoracie PiS-u. Gdyby były wybuchy byłyby ślady na ofiarach, także rejestrator dźwięków nie działałby do końca. Komisja stwarza tylko pozory wiarygodności. W istocie, nie ma tam ekspertów od wypadków lotniczych i nikt z członków komisji nie był nawet na miejscu wypadku.
Niestety, tak jest we wszystkich obszarach życia publicznego. Po sześciu pozornych „ustawach naprawczych” Trybunał Konstytucyjny prawie przestał działać. Jest atrapą. Pozornie niezawisłe (ale upolitycznione) będzie całe sądownictwo. Wystarczy posłuchać co mówi na ten temat profesor Adam Strzembosz, konserwatywny sędzia, były prezes Sądu Najwyższego („Kaczyński komunizuje Polskę”).
Z armii oraz z oddziału GROM odchodzą setki oficerów, których szkolenie kosztowało krocie. Reformy poszczególnych dziedzin życia publicznego pozornie mają demokratyzować kraj, w istocie go centralizują i upodobniają do PRL-u (oświata, służba zdrowia, służba cywilna, media publiczne, etc). Prezydent tylko pozornie chyba przysięgał na konstytucję, w rzeczywistości łamie ją i podgryza jak może. Cały rząd ma konstytucję w pogardzie. Podobnie politycy tacy jak Paweł Kukiz. W ostatniej sejmowej debacie grzmiał on do posłów: „Gdybyście poważnie myśleli o dobrze (sic!) Polski to byście zrobili tutaj Konstytuantę”. Gdyby poseł Kukiz naprawdę poważnie myślał o dobru Polski, to starałby się mówić poprawnie po polsku i wiedziałby, że konstytucji nie zmienia się na pstryk. Zresztą, nigdy żadnego projektu lepszej konstytucji nie przedstawił. Pozornie wszyscy działają na rzecz dobra publicznego i jedności Polaków. Tak naprawdę, kopią Rów Mariański.
Ale chyba już naprawdę (a nie pozornie) mamy wiosnę. Maja Komorowska, która była 11 kwietnia w Mławie, jadąc tutaj zachwycała się pierwszą zielenią, tym, że kwitną forsycje. -Tak to się dzieje – mówiła – jak gdyby nie upływało życie, jak gdyby świat nie stawał się coraz bardziej okrutny.
To jest trochę smutne. – Tak – pomyślałem – ta wiosna też stwarza pozory normalności. Chyba że właśnie pozory są normą…
P.S. Wszystkim czytelnikom „Naszej Mławy”, również tym, którzy tylko „pozornie” nie lubią PiS, życzę radosnych Świąt Wielkanocnych i dużo optymizmu na przyszłość.
Ciągle to samo, czyli jazda na PiS poprzedzona laniem wody. Nie lubię takich intelektualnych akrobacji. Prawdę można opisać w prosty sposób a prostota jest matką mądrości. W stylu pisania widać inspirację Żakowskim i „Gazetą”. Łatwe do stwierdzenia fakty: Polska rozwija się gospodarczo, wskaźniki demograficzne rosną, ubóstwo maleje, bezpieczeństwo obywateli na wysokim poziomie. A trybunał? To tylko narzędzie wywodzące się z PRL, które miało blokować zmiany zainicjowane przez ludzi spoza układu. Czasami patologia jest ogromna i ludzie wybierają drogę rewolucji. Który z przywódców jest w stanie intelektualnie i moralnie dorównać Kaczyńskiemu? Może Petru? Bądźmy poważni!
Że zacytuję klasyka, „Naród nasz jak lawa (…) Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”. Płyńmy – że zacytuję kapłana, którego bardzo szanuję i cenię – „pod prąd, bo z prądem płyną tylko zdechłe ryby i ścierwo”. Najważniejsze, by nie wyłączać myślenia, umieć dostrzegać granicę między rzeczywistością a grą pozorów (oczywiście nie zawsze tak wyraźną i oczywistą, ale przecież nie żyjemy w świecie czarno-białym) i przede wszystkim mieć własne zdanie. Pozdrawiam świątecznie 🙂
Felieton idealnie pasuje do obecnej sytuacji w kraju i w życiu. Pozornie mamy rząd,który powinien dbać o nas,pozornie mamy Trybunał Konstytucyjny ,,jest bo jest" i pozornie mamy życie prywatne ,,harujemy po to by żyć i żyjemy po to by harować" i płacić podatki na pozornie poprawny rząd. Więc obecnie wszystko jest grą pozorów a pozory są już normą.
Żabo, Pan Kortlan już kiedyś patrzył krytycznie na opozycję. Było to do pewnego momentu w 2015 roku, kiedy w opozycji był PiS, a rządziła PO. Wtedy pan Daniel nie był taki skory do krytykowania władzy.
Nie przesadzaj. P. Kortlan pisze o tym co widzi i co go boli (jak wielu innych Polaków, którzy mają podobne do niego zdanie). Oczywiście nie uważam żeby wszystkie zmiany były złe z zasady, tylko dlatego, że wprowadza je PiS, ale trzeba autorowi felietonu przyznać też trochę racji. Niech wytyka, śledzi błędy i rozlicza- tak jak robi to do tej pory. Poza tym felieton z natury rzeczy nie musi być obiektywny, choć i Tobie Koniec PRLBis przyznaję rację – miło byłoby przeczytać coś co nie kończy się na polityce… Panie Danielu, pisze pan ciekawie, proszę robić swoje. Jest spora grupa czytelników którzy czekają na Pana felietony, ale może warto czasem surowszym okiem zerknąć i na opozycję 😉
Tyle się Pan Kortlan kolejny raz natrudził, a ja cały czas odczuwam deja vu. I nie chodzi tu o sposób mojego mózgu na sprawdzanie pamięci, co ogłosili naukowcy z Uniwersytetu St Andrews po wieloletnich badaniach, tylko o moje wrażenie. Mam pytanie do redakcji: czy płacicie wierszówki ? Czytając teksty w/w autora odnoszę wrażenie, że o czymkolwiek by nie zaczął pisać, na koniec jak zwykle mamy krytykę i negację zmian, zachodzących w Polsce po wyborach w 2015 r (do czego oczywiście, jak każdy Obywatel ma prawo). Nie mógłby P. Kortlan od razu napisać, że nie podobają mu się rządy PiS, Kaczor dyktator, marionetki na stanowisku Prezydenta Rzeczpospolitej i Premiera RP? Byłoby prościej i nie traciłbym czasu na czytanie całości.