Sąd na podstawie wyroku TSUE nie odrzucił wniosków o wznowienie prawomocnie zakończonego postępowania między bankiem a frankowiczami. Sąd wyraził też zgodę na wstrzymanie egzekucji.
Wg portalu Prawo.pl oznacza to, że kolejne wyroki TSUE w polskich sprawach mogą pomóc kredytobiorcom, którym grozi licytacja domu czy mieszkania.
Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie państwa Dziubaków pojawiły się w sądach wnioski o wznowienie prawomocnie zakończonych postępowań przegranych przez frankowiczów. Jak informuje Prawo.pl, Sąd Okręgowy w Katowicach – w odróżnieniu od innych sądów – w dwóch sprawach przyjął skargi kredytobiorców.
„Przekonaliśmy sąd, że wyrok TSUE wiąże się z naszą sprawą nierozerwalnie, zaś funkcjonowanie w polskiej procedurze orzeczenia TK, jako podstawy wznowienia, w powiązaniu ze wskazanymi zasadami prawa wspólnotowego, musi umożliwiać analogiczne rozwiązanie w przypadku orzeczenia TSUE” – wskazuje cytowany przez Prawo.pl Damian Nartowski z kancelarii WNLegal Wątrobiński Nartowski.
„Sąd zaś, nie odrzucając naszej skargi, zmieniając postanowienie z pierwszej instancji i wstrzymując wykonanie prawomocnego nakazu potwierdził, że dopuszczalne jest wznowienie postępowania cywilnego na podstawie orzeczenia TSUE” – dodaje.
Pełen tekst artykułu: https://www.prawo.pl/biznes/wznowienie-postepowania-po-wyroku-tsue-pierwsze-dwie-sprawy,500769.html
Źródło informacji Centrum Prasowe PAP
Proszę, wyjasnijcie mi, o co chodzi z tymi frankowiczami. Dlaczego to takie święte krowy. Bierzesz kredyt = podejmujesz ryzyko. Np. utraty pracy. Bierzesz kredyt w obcej walucie = podejmujesz dodatkowe ryzyko: zmiany kursu tej waluty. Decydujesz się na taki kredyt – bierz go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Twoja zachcianka, twoje koszty.
Niedozwolone klauzule w umowach? Z pewnością nie tylko w tych frankowych. Gdyby wziąć pod lupę inne umowy, nie tylko kredytowe i nawet nie tylko te z bankami, to w każdej coś by się znalazło. Jakiś kruczek niekorzystny dla klienta. Może nawet niezupełnie zgodny z prawem.
Weźmy np. handel długami. Wisisz bankowi, powiedzmy, pięć tysięcy. Nie masz chwilowo pracy, więc nie mogą ci wejść na pensję. Nie chce im się bujać, więc sprzedają twój dług jakiejś bandyckiej (acz całkiem legalnej) firmie. Która nalicza odsetki i koszty jak chce, bez żadnych limitów i zasad. W ciągu roku z kilku tysięcy długu robi się kilkadziesiąt. I cyk, egzekucja z nieruchomości. I lądujesz z rodziną na bruku. Nie licz na prezydenta Dudę, nie licz na specustawę, nie licz nawet na to, że ktoś weźmie w karby tych windykatorów.
Ból frankowiczów jest lepszy niż twój.